Odcinek zaczął się ciekawiej niż poprzedni i był nawet trochę lepszy od poprzednika jednak mimo wszystko znowu trochę za dużo Pondów co zaczyna być trochę denerwujące w tej serii.
A jaka jest wasza opinia na temat tego odcinka?
Cały czas są obecni w każdym momencie praktycznie nawet jak odcinek się wokół jednego z nich nie kręci to i tak już za dużo od początku tej serii.
Niby tak ale na szczęście teraz można odpocząć od tej parki, a w następnym odcinku wreszcie powrócą starzy wrogowie i będzie można powrócić do starego klimatu DW.
Całkiem dobry odcinek, bardzo klimatyczny, ciekawe zakończenie, podobnie zwiastun kolejnego epizodu. :)
Jeden z moich ulubionych odcinków z ery Jedenastego, bardzo dobrze mi się podobało. Fajny pomysł z hotelem, no i miło, że wśród zamkniętych bohaterów był też kosmita, bo ostatnio pojawiają się tylko w roli przeciwników.
MIałam serdecznie dość Amy, ale zdziwiło mnie, że tak łatwo dała się "wyrzucić" z Tardis - ok, w pewnym sensie straciła wiarę w Doctora, poza tym mieli ostatnio sporo ciężkich przejść, ale to było jakoś mało prawdopodobne, że odeszła bez żadnych protestów. A za Rory`m będę tęsknić, akurat z nim trochę szkoda się rozstawać. Wiadomo, że jeszcze się pojawią, ale już chyba nie jako regularni towarzysze?
Coraz bardziej lubię Jedenastego a gra Matta jest coraz lepsza.
Właśnie to odejście Pondów było trochę na odwal się zrobione, ale ważne, że było. :)
Odcinek ma jeszcze jednego plusa - Minotaur należał do rasy Nimonów, z przedstawicielem której starł się Czwarty Doktor w "The Horns of Nimon"; uwielbiam takie nawiązania.
Odcinek podobał mi się, chyba najbardziej od The Doctor's Wife. Świetny, lekko klaustrofobiczny klimat hotelu, żywe kolory i ta niesamowita muzyka.
Nie do końca przekonało mnie jednak rozwiązanie z Amy. Albo nie wszystko zrozumiałam. Bo w pokoju pani Williams mamy małą Amy czekającą na Doktora. Czyli rozumiem, że największym lękiem Amy jest to, że Doktor nie wróci lub też będzie musiała na niego dłuuuugo czekać. Z drugiej strony, jej instynktowną, pierwotną wiarą jest właśnie wiara w tegoż Doktora, który zawsze zjawi się i ją uratuje. Jak ma się jedno do drugiego?
Poza tym 2 zdania Jedenastego (którego Amy zdążyła poznać i o którym wie, że jak chce to potrafi manipulować) naprawdę zniszczyłyby tę jej bezwarunkową wiarę w niego? no chyba, że tu nie chodzi o stratę wiary tylko o najdrobniejszą wątpliwość.
Zobaczyć zobaczymy, Rory'ego też, gdyż potwierdzony jest ich udział w 7 sezonie, ale wygląda na to, że nie będą już pełnoprawnymi kompanami Doktora.
Szczerze to się bardzo zdziwiłam, gdy Doktor zostawił Pondów. Nie spodziewałam się tego ^^
Odcinek bardzo dobry, następny jeszcze lepiej się zapowiada :) No i Roricus Pondicus i Amy pewnie się pojawią w finale, gdyż trzeba wyjaśnić główny wątek ze śmiercią Jedenastego :)
Matt gra naprawdę rewelacyjnie :) Strasznie przyjemnie mi się go ogląda :)
A w przyszłym odcinku - Cybermani! :D Nie są to co prawda Dalekowie, ale i tak już czuję klimacik poprzednich sezonów :)
"MIałam serdecznie dość Amy, ale zdziwiło mnie, że tak łatwo dała się "wyrzucić" z Tardis - ok, w pewnym sensie straciła wiarę w Doctora, poza tym mieli ostatnio sporo ciężkich przejść, ale to było jakoś mało prawdopodobne, że odeszła bez żadnych protestów."
Wydaje mi się, że ona wiedziała (podobnie jak Doktor) że zbliża się czas jego śmierci, a to wydarzenie jak wiemy już raz przeżyła, więc nie mogła z nim polecieć teraz. Oprócz tego, o ile dobrze zrozumiałam, Doktor powiedział jej pod koniec tego odcinka, że nie chciałby widzieć umierających Amy i Rory'ego - przecież nie mogliby podróżować z Doktorem wiecznie - starzeją się, w końcu są ludźmi. Cieszę się że Pondowie odchodzą choć na chwilę, bo miałam ich już dość - dwoje towarzyszy to dla mnie za dużo, zwłaszcza, że wiecznie roztrząsano ich emocjonalne rozterki - Amy czekająca na Rory'ego albo Doktora albo wybierająca między nimi itd. Fajnie byłoby zobaczyć kogoś nowego w 7. sezonie.