Może to wynik późnej nocnej godziny, może jestem niedospany czy zaspany, ale... to prawdopodobnie był najlepszy odcinek DW, a już zdecydowanie najlepszy Moffa jaki widziałem. Przebija nawet Blinka i Heaven Sent. I chyba Steven wziął sobie do serca bardzo dobre opinie o tym drugim epizodzie, bo bardzo mrocznego klimatu jest tu mnóstwo. I już od pierwszych scen widac, że odcinek nie będzie typowym przykładem doktorowej przygody. Wszystko było idealne - przerażający koncept, oparty na dość realistycznym pomyśłe ( no bo każdy chyba zna sztuczkę z magikiem odgadujący wymyślony przez nas numer), świetne stwory (wreszcie!) interakcje Doctor-Nardole-BIll aż po Papieża (Scena gdy pojawił się na randce Bill byłą genialna)
To własnie z powodów takich odcinkow jak ten będzie mi brakować Moffa, aż szkoda pomyśleć że to jego ostatni epizod przed Wielką Historią na Odejście.
Jedynym minusem jaki widzę jest taki że za następne czesci odpowiadają inni scenarzyści i nie wiem jak sobie poradzą - ogólnie jedno z najbardziej zasłużonych 10/10 jakie dałem odcinkowi Doktora.
Nie przesadzałbym z przebijaniem Blink i Heaven Sent, ale to jest zdecydowanie ta półka. Wow, niesamowity odcinek.
Dla mnie nie było aż tak dobre, jak "Heaven Sent", ale świetne. Taki doktorowy Kod da Vinci z odrobiną Matriksa. Świetny, moffatowo-szalony i jednocześnie ciężki, klimat, humor, świetna Bill i niesamowity Nardole... Tylko tożsamość lokatora krypty nie satysfakcjonuje - tego się wszyscy spodziewali. Tym niemniej motyw z przechytrzeniem egzekutorów znakomity.
Ale chyba trzeba uznać za plus że Moffat nie przeciągał ujawnienia że to Missy się tam kryje do końca sezonu, skoro i tak wszyscy się tego spodziewali.
najbardziej bylem ciekawy co w tym Extermisie moze byc napisane ze sie ludzie po tym zabiaja. Bylem pewien ze nie da sie nic takiego wymyslec i jakas bzdure wymysla. a tu zaskocznie ze logicznie z sensem.
Jest dobra zagadka, i jest jeszcze lepsze wyjasnienie. czyli komplet na 10.