PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=199691}

Doktor Who

Doctor Who
2005 - 2022
8,1 33 tys. ocen
8,1 10 1 32947
8,5 12 krytyków
Doktor Who
powrót do forum serialu Doktor Who

Efekciarstwo, kicz i patos co chwila wylewające się z ekranu... Doktor nie zachowuje się jak
Doktor, Amy irytuje, ale nie w ten dziwnie pozytywny sposób jak Martha czy Rose, a muzyka
stałą się zwykłą, szarą tapetą. Niestety...

jojok21

Ja oglądam i będę oglądać, bo serial, mimo wszystko jest wyjątkowy, ale to już nie jest "mój" Doctor.
I nie chodzi mi tu o Matta (choć jakoś specjalnie go nie uwielbiam), bo to co ma do zagrania odgrywa bardzo dobrze i nie mam do jego aktorstwa żadnych zastrzeżeń, ale poprostu charakter Jedenastego najmniej mi odpowiada.
Amy to dla mnie tragedia, postać zupełnie niesympatyczna, okropnie działa mi na nerwy i jedyne na co czekam, to aż wreszcie się jej pozbędą, choć trzeba przyznać, że w 6 serii trochę mniej mnie wkurza niż w 5.W dodatku Karen jest niestety marną aktorką (choć widać lekką poprawę w ostatnich odcinkach).Jedyny plus istnienia tej postaci to fakt, że dzięki niej pojawił się Rory, którego uwielbiam.
5 seria podobała mi się najmniej do tej pory, poprostu nie mój klimat.Pomijając odcinek z van Goghiem, który był cudowny, żaden odcinek nie przypadł mi jakoś specjalnie do gustu, nie wzbudził emocji.Brakuje mi klimatu, faktycznie zrobiło się trochę zbyt amerykańsko.Z jedej strony jest teraz bardziej dziecinnie, z drugiej na siłę próbują stworzyć wielką, "epicką" historię.Moffat za bardzo komplikuje jeśli chodzi o "timey wimey", manipuluje czasem w większości odcinków, nieprzestrzegając w tym żadnych zasad z poprzednich serii (w "Father`s day" Rose nie mogła dotknąć samej siebie jako niemowlęcia, bo powodowała atak tamtych stworów, w nowych seriach robią to bez przeszkód, np. Amy swoją młodszą wersję i nic się nie dzieje).
6 seria jest nieco lepsza od poprzedniej, choć nie wiadomo, jak będzie dalej.Podobały mi się odcinki z Silentami, wreszcie interesujący wróg.Bo poza tym Moffat nie błyszczy za bardzo jako główny scenarzysta - za czasów RTD pisał genialne odcinki, odkąd jest u władzy jedyne jego autorstwa co mi się podobało to właśnie wyżej wymienione odcinki otwierające 6 serię.Może lepiej byłoby, gdyby został przy pisaniu pojedynczych epizodów, które mógł lepiej przemyśleć i dopracować.
Na plus za to mogę zaliczyć ewentualnie wątek River, do której się przekonałam i podoba mi się, że konsekwentnie rozwijają jej historię i widać, że musiała być dobrze przemyślana już w czwartej serii gdy ją wprowadzili.
Poza tym, niestety, już nie oczekuję z taką niecierpliwością następnych odcinków:( Uwielbiam ten serial, ale odcinki "ery Moffata" jak narazie nie podobają mi się jakoś specjalnie (z kilkoma wyjątkami).Oczywiście to tylko moje zdanie, wiem, że wiele osób uważa inaczej, ale to niestety już nie mój klimat.Serial wciąż jest bardzo dobry, ale kiedyś był genialny.

ocenił(a) serial na 9
_malena_

Także będę jeszcze oglądać, ale jeśli nic się na przestrzeni kilku kolejnych odcinków nie poprawi, to kto wie czy nie dam sobie w końcu spokoju...
Ale najpierw, całe szczęście niezbyt bolesna, przerwa do września :).

PS: Zgadzam się co do odcinka z van Goghiem - do tej pory tkwi w mej pamięci.

ocenił(a) serial na 10
jojok21

Zgadzam się z tobą malena te sezony to już nie to samo nie ma to jak 10 Doctor według mnie najlepiej zagrał doktora David Tennath
doskonale się wczuł w role do matta nic nie mam ale już nie ma tego klimatu (inny TARDIS , śrubokręt niczym Power renger ) i ta Amy najbardziej fatalna postać w serialu i błędy o których jest wyżej wspomniane . Doctor z tą obsadą to powoli robi się totalne dno , miejmy nadzieje że się polepszy.
Fajnie by było gdyby 9,10,11 Doktorowie się spotkali co do 9 nie wiadomo jak by to wytłumaczyli a 10 jest jeszcze klon który w wyciętych scenach dostał nasiąnke Tardis aby mógł podróżować z Rose , zobaczył bym jeszcze jakiś wątek z Torchwood ale to już tylko moja wyobraźnia tak ma nie wiadomo co do głowy przydzię reżyserowi .

ocenił(a) serial na 10
Barti1155

Spotkanie Doktorów to marzenie większości fanów, w tym mnie. ;) Zrobić to nie jest wcale tak trudno - albo przypadkowa kolizja jak w "Time Crash", albo interwencja Władców Czasu (których przecież jest całkiem sporo w innych wymiarach - Romana, Omega, możliwe, że Rani...) jak w "Three..." czy "Five Doctors". Może szykują nam coś takiego na 50-lecie serialu w 2013?

A co do zarzutów odnośnie sezonu 32. - no tak, to nie jest już ten sam "DW" co kiedyś (z Ecclestonem czy Tennantem) - ale i nowe serie odstają w wyraźny sposób od klasycznych. "DW" opiera się na ciągłych zmianach, może to i dobrze, że poszczególne sezony się różnią.

Fakt faktem denerwuje mnie lekko taka przesadna epickość, niepotrzebne urabianie "Doktora..." na "Star Wars" czy inną epopeję sci-fi/fantasy, banalne zwroty akcji (tożsamość River do teraz wywołuje u mnie niesmak) czy to, że Smith praktycznie kontynuuje grę Tennanta (dużo biega, szybko gada, stara się być groźny i sexy zarazem; mam cichą nadzieję, że Dwunasty Doktor będzie się znacząco różnił od dwóch poprzedników). Ale zawsze jestem gotów dać temu serialowi kredyt zaufania, a nuż na jesieni zostanę pozytywnie zaskoczony?

A jeszcze co do tych wszystkich niekonsekwencji to powiem, że w "DW" jest ich od groma od kiedy ta seria istnieje i nie ma co się nad nimi zastanawiać, bo jeszcze nam serial obrzydnie. :P

_malena_

Zgadzam się absolutnie i całkowicie, w 100% z każdym Twoim słowem! A już myślałam, ze nikt nie myśli tak jak ja... jestem w autentycznym szoku bo po prostu mogłabym się podpisać pod całym Twoim postem.

Chyba Cie kocham ;) Dobrze prawisz XD
i oby szybko pozbyli się Amy bo jej nie mogę zdzierżyć, Rorriego natomiast absolutnie uwielbiam!

_malena_

Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Jak dobrze, że nie wszyscy wpadli w zachwyt 5 i 6 sezonem. Czasem nie da się czytać tych zachwytów nowymi seriami. Piszą to chyba ci, którzy nie widzieli poprzednich serii i tego co się tam działo. Moim zdaniem nowe serie nie mają szans z poprzednimi.

Przyłączam się, wywalić Amy z serialu! To chyba najgorsza asystentka Doctora ever. Na siłę jest kreowana na kogoś wyjątkowego, a moim zdaniem jest dość przeciętna aktorką i próbuje być na siłę "fajna". Nie da się jej oglądać.

M_GmbH

Ja się nie zachwycam ostatnimi seriami, ale prawda jest taka, że to jest cały czas ten sam serial. Różnica między serią piątą a którąś z poprzednich jest widoczna w stopniu takim samym jak różnica miedzy na przykład serią pierwszą i trzecią. Obejrzyj jeden odcinek z tej, i jeden z tej, a zobaczysz, o co mi chodzi. (Tyle natomiast dobrego, że nie pleciesz bzdur o braku nawiązań)
A najgorsza to była Donna :)

Domin_X

Nieprawda! Wątki z Donną były świetne, dobra aktorka i dużo komedii!

_malena_

"manipuluje czasem w większości odcinków, nieprzestrzegając w tym żadnych zasad z poprzednich serii (w "Father`s day" Rose nie mogła dotknąć samej siebie jako niemowlęcia, bo powodowała atak tamtych stworów, w nowych seriach robią to bez przeszkód, np. Amy swoją młodszą wersję i nic się nie dzieje)."

Ale w "Father's Day" Rose uratowała swojego tatę - zaburzyła porządek rzeczy i dlatego pojawiły się potwory i nie mogła dotknąć siebie. Ale n.p. w odcinkach gdzie spotykało się kilku doktorów (n.p. Tennant z 5. Doktorem) nic złego się nie działo i tak samo w "The Big Bang" Amy mała i duża mogły być tam razem, bo to i tak miało się zdarzyć - młoda Pond miała uwolnić swoją starszą wersję z Pandoriki.

_malena_

oglądając sezony 2-4 byłam nieprzytomnie zadurzona w 10. Doktorze i tych wszystkich odcinkach by RTD, kiedy zobaczyłam Matta nie mogłam uwierzyć że mogli wybrać tak brzydkiego i dziwnego Doktora, w związku z czym do sezonu 5. podeszłam z bardzo negatywnym nastawieniem. Tak, denerwuje mnie momentami dziecinność Doktora, jego głupie zwyczaje (wypluwanie jedzenia, głupie żarciki), ale po pewnym czasie zauważyłam że 11. Doktor jest mniej arogancki niż 10. Tennantowi zdarzało się często obrażać bądź lekceważyć ludzi, 11. - znacznie rzadziej. Matt ma też sympatyczne relacje z dziećmi (mała Amy; młody Kazran; "The Beast below") i od czasu do czasu udaje mu się pokazać rzeczywisty wiek Doktora - uśmiech, spojrzenie bardzo starego człowieka.
Amy nadal do końca "nie trawię', ale nie wydaje mi się żeby kreowali ją na kogoś specjalnego - jak dla mnie to po prostu zwyczajna dziewczyna, trochę zwariowana i bardzo pewna siebie. Jest zupełnie inna niż Rose, Martha czy Donna - dla mnie to plus, mimo że je uwielbiałam. Rory jest mi raczej obojętny, trochę irytuje mnie czasami jego fajtłapowatość i poddawanie się woli Amy. Oboje jednak są dość sympatyczni, po prostu normalni.
Bardzo, bardzo podobały mi się historie z "Beast below", van Goghiem, "The Lodger", Dalekami w Anglii czy "Wyborem Amy" (ciekawa postać Dream Lorda - ciemnej strony Doktora), TARDIS w ciele kobiety! i odcinki z klonami .
Historia z Pandoriką średnia, chyba nie całkiem zrozumiałam o co im chodziło. Żałosny i wymyślny był wątek Rory'ego-Centuriona, cieszyłam się, że wrócił, ale to z tym plastikiem było bzdurą, podobnie jak to że umierał chyba z 3-4 razy - biedny Rory!
Wątek River jest interesujący, jestem bardzo ciekawa, jak skończy się sezon 6., ale odc. "Good man goes to war" był dziwaczny, chaotyczny; wyraźne inspiracje "Gwiezdnymi wojnami" (bezgłowi mnisi byli świetni, ale ich płaszcze i miecze?!). W kilku bardzo poważnych momentach wybuchnęłam śmiechem (n.p. ten wierszyk czy wyznanie River "Jestem waszą córką"). Czekam tylko co będzie dalej.

jojok21

Miałam się nie wypowiadać więcej na filmwebie, bo nie ma sensu, ale nie mogę się powstrzymać, trudno.
Fascynujący jest rozrzut argumentów jaki panuje wśród osób, którym nie podobają się sezony Moffata. Z jednego wpisu dowiaduję się, że "Doktor nie zachowuje się jak Doktor", a z innego, że M. Smith jest bezsensowny, bo odgrywa rolę identycznie jak Tennanta, a 10 i 11 podobnie się zachowują. A to ktoś pisze, że serie Moffata są zbyt dziecinne, a tu ktoś inny stwierdza, że są zbyt mroczne. A to piszecie, że nie ma żadnego zaskoczenia i jest cały czas przewidywalnie, a to że jest zbyt zagmatwanie i nie idzie się domyślić o co chodzi. Niesamowite.

A kiczu i patosu to nie było w seriach RTD? No, sorry, zrób sobie maraton z finałów 2-4 i dwóch ostatnich odcinków specjalnych. W The End of Time było więcej patosu i kiczu niż w całym, dotychczasowym 6 sezonie.

Ludzie się też czepiają tego, że akcja z River będącą TL jest mega naciągana. Powiem wam tyle, tak samo naciągana jak i DoktorDonna i klon Doktora wyrastający z ręki w słoju :)

A muzyka jest zajebista, tak jak i była w poprzednich sezonach.

Aha, i ja oczywiście nie wielbię ani 5, ani 6 serii, ani Moffata. Uważam, że 5 sezon był na przyzwoitym poziomie, ale poza pierwszym odcinkiem i finałem i może jeszcze którymś odcinkiem ze środka brakowało mu polotu. 6 seria jest o wiele lepsza, do tej pory większość odcinków mi się bardzo podobała, nie wspominając o świetnych postaciach (Doktor, Rory, River), a nawet Amy przestała mnie wnerwiać.

Na końcu oczywiście asekuracyjnie dodam, że to tylko moje zdanie :)

ocenił(a) serial na 10
Kilkee

Głos rozsądku! :D:D:D:D

ocenił(a) serial na 10
Kilkee

Cóż, zgadzam się jeżeli chodzi o Doctor!Donne i klon. Naciągane i do tego irytujące na samą myśl jednak robione pod publikę. Dużo ludzi tęskniło za Rose (ja też, przyznaję się) wiec postanowiono zrobić dla niej i Doctora szczęśliwe zakończenie, dostała klona, niech się kobieta cieszy. Aczkolwiek udowodniono poprzez ten odcinek ze jednak miłość Rose do Doctora nie była tak wielka jakby się niektórym wydawało.

Moim zdaniem po prostu Doctor się zmienia, tak jak wcześniej napisał Rodion i trzeba się z tym pogodzić, przecież ten serial rozwijał się z każdym kolejnym Doctorem. Każdy z nich wnosi coś nowego do serialu i w pewien sposób go upiększa. Mnie jedyne co martwi to ze tak naprawdę powoli to już koniec Doctora Who. To już 11 na 13 wcieleń.

ocenił(a) serial na 10
kath_5

Ja sie wylamie i powiem, ze 11 to moj ulubiony Doktor:) A 6 seria jak dla mnie jest rewelacyjna i z cala pewnoscia nie zgadzam sie z opiniami, ze serial stal sie bardziej dziecinny, wrecz przeciwnie. Matt bardzo dobrze spisuje sie w roli doktora, przeciez 11 to zupelnie nowa osoba, wiec logiczne jest ze zachowuje sie inaczej niz np 10. Ten nie potrafil zabic nawet smiertelnego wroga by uratowac miliony istnien, 11 nie ma z tym problemu i szczerze mowiac ta cecha mi sie w nim podoba. No i jest chyba najbardziej pokrecony ze wszystkich doktorow.

green_tea91

Mam wszystkie sezony nawet te z lat 60 (ponad 500odcinków udało mi się zdobyć) większość filmów specjalnych i chyba coś jeszcze mam. oczywiście także 5 sezonów 2005 - 2010 . Teraz z niecierpliwością czekam aż obejrzę 6 sezon z lektorem Pl :)
Widziałem treser wygląda na ciekawy ...
Bardziej mnie ciekawi finał sezonu zawsze coś się ciekawego dzieje na koniec.. i teraz znow wszystko sprowadza się do rudowłosej szkotki ..Pont.. Może być ciekawie :)

green_tea91

Który dr był jeszcze w sezonie 3-4 (nr) jezeli chodzi o 2005 on wydał mi się najlepszy ;) Chodź początkowo szkoda było dr z sezonu 1 .. Kolejny to już tak, na początku nie przypadł mi do gustu jak zacząłem oglądać 5 sezon ale z czasem przywykłem i do niego ;)

ocenił(a) serial na 10
Grzes2010

Ja uwazam ze szósty sezon jest bardzo dobry .tylko Amy w nim nie pasuje

lukasz16

O czym jest szósty sezon ?

ocenił(a) serial na 10
Transporter17

to już nie ten sam doctor.
moim zdaniem w roli Doctora najlepszy był david tennant.

ocenił(a) serial na 10
Spicke

zgadzam się. Sezon 6 to już nie to samo...niby obecny Doktor probuje byc "doktorowaty", ale mu to absolutnie nie wychodzi...a Amy- porażka

ania1213

Zarzut dotyczący Doktora jest całkowicie absurdalny - każdy z Doktorów (A obecny to już jedenasty) jest w stu procentach inny niż pozostali. Nie ma więc możliwości, żeby któryś nie był "doktorowaty"

ocenił(a) serial na 9
jojok21

sory że odkopuje temat, ale szczerz jest ktoś w stanie wytłumaczyć te paradoksy czasowe i zinterpretować finał 6 sezonu, bo się pogubiłem .

ocenił(a) serial na 10
piechu_3

W pewnym momencie z prostej koncepcji czasoprzestrzeni zaczęli dosyć swobodnie odpływać w stronę szerszej interpretacji.

To ogólnie wszystko bazuje na idei "początku świata".

Tyle, że w Doktorze ten "początek" świata jest kreowalny przez istotki pokroju ludzkiego.

Stąd oprócz 3 wymiarów i czasu w pewnym momencie zaczęli lawirować w nieokreślonych wymiarach pozaczasowych bez konkretyzacji jak miałoby to dokładniej wyglądać.

Stąd te światy równoległe jeszcze z czasu Rose i potem odjechanie w jakieś przebłyski, które nie są zbyt dokładnie określane. Odcinki z aniołami i szczeliną i tak dalej.

To są bardzo luźne teorie na poziomie wzoru na ilość planet zamieszkanych w Kosmosie.
Dużo niewiadomych i bardzo luźne idee, które są na poziomie opisywania słonia przez ślepych.