O - mój - Boże.
Ale to było słabe. Szkoda, bo do ósmego odcinka sezon trzymał jak dla mnie całkiem dobry poziom. niestety, TO COŚ i mumia skutecznie obniżą jego moją końcową ocenę. Ten odcinek utwierdził mnie w przekonaniu, że Samuel Anderson nie potrafi grać. Serio, nawet drzewa włożyły więcej zaangażowania niż on w swoją rolę. Jedyne, co mi się podobało, to efekty i dziedziaczki na pokładzie Tardis. 4,5/10
Za to Następny zapowiada się GENIALNIE! Moffat pisze naprawdę dobre finały i specjałym a w dodatku teraz będzie dwuczęściowiec, więc - czekam.
Mi też mniej się podobał ten odcinek od pozostałych, ale tak czy siak ósmy sezon trzyma zadziwiająco wysoki poziom.
Dla mnie Samuel Anderson też drętwo dosyć :/ Zazwyczaj nie mam nic przeciwko panu Pinkowi, jednak w tym odcinku było bardzo... słabo z jego udziałem.
A o przyszłym tygodniu myślę z przeraźliwym oczekiwaniem. Zajawka mnie trochę... przeraziła :<
Zgadzam się co do Andersona. Co więcej moim zdaniem postać Danny'ego jest zbędna i jedyną emocją jaką we mnie wywołuje jest irytacja.
Też nie mogę się doczekać następnego odcinka, a właściwie kolejnych dwóch, mam nadzieję, że Clara jednak jest naprawdę.
Z jednym się zgadzam: O - mój - Boże. Ale dalej...
Kolejny genialny odcinek! Od Orient Expresu serial w końcu zaczął wyglądać tak jak powinien, i w końcu Capaldi pozwolił się zaakceptować w roli Doktora. To te emocje, za które uwielbiam ten serial. Sama fabuła, szczególnie pod koniec, średnia. Ale to nie ważne, w końcu oglądam Doctora Who, a nie serial o pierwszym lepszym Władcy Czasu i Clarze.
I opinia niepopularna: Danny jest świetny. Serio, nie widzę w nim drewna, widzę potencjał na fajną postać.
Całkowicie się zgadzam. W końcu Doctor jest "facetem", którego znamy, a nie jakimś dziwnym kosmitą. Ma uczucia, co jest dla mnie ważne. Bez nich serial nie ma sensu. Odcinek bardzo mi się podobał, te trzy ostatnie odcinki były świetne. Wcześniej Capaldi był świetny, ale nie był Doctorem. No i też strasznie lubię Dannego, jest uroczy i całkowicie go rozumiem. Podoba mi się to, że nie chce podróżować w TARDIS.
No cóż, nie ma szału, ale i tragedii nie było, ot luźniejszy komediowy odcinek, i nawet Pink tak nie irytował, ale nie jego w tym zasługa, a tego, że notorycznie był gaszony, szczególnie na początku :D Ale ogólnie to żeby mu się umarło lub został wymazany :D Ale nic nie jest istotne, istotna jest zapowiedź, bo zaprawdę nadchodzące odcinki zapowiadają się epicko :D
w sumie nie był zły, takie 6/10
ale następny o matko! nie wytrzymam do soboty :D
Moim zdaniem najlepszy odcinek tego sezonu, historia mnie zaciekawiła. Pierwszy raz nie przewijałam ( nie to co w np. Orient Expressie ). Na plus mało Clary którą w sumie zastąpiły mniej czy bardziej dzieci i nawet Pink wydawał się być mniej drętwym niż zwykle. No i chyba pierwszy raz Doctor zaczął się zachowywać jak Doctor chociaż, cóż... wciąż mnie nie przekonuje, także liczę na szybką regenerację : )
No i promo świetne! Mam nadzieję że kwestie odejścią Clary rozwiążą w miarę bezboleśnie np że zawsze była tylko wymysłem Doctora, a może ma coś wspólego z Missy? Będzie fajny odcinek, chyba pierwszy w tym sezonie na który będę czekać!
Drugi mocno słabujący w tym sezonie odcinek, szkoda... Najgorsze, że pierwszy raz zakiełkowała mi w głowie myśl, że jednak Moffat powinien niedługo ustąpić. No i rzeczywiście, Clary wysuwanej na pierwszy plan przed Doctora też mam już dość.
A tak w ogóle, to właśnie sobie uświadomiłem, że ten sezon ma 12, a nie 13, odcinków. Skandal!
Ja myślę, że z tymi odcinkami jest tak dlatego, że poprzedni sezon łącznie z puszczonym w trakcie świątecznym miał ich 14, o 1 więcej,więc w tym roku jest ich o jeden mniej niż zwykle.
No fajnie, ale świąteczny się nigdy nie liczy do kalkulacji, czy w trakcie czy nie.
Ożesz! Dopiero teraz zauważyłem, że w Next Time Trailerze Doctor zwraca się do Clary "Clara, my clara" a przecież dokładnie tak samo powiedziała Missy w 8x09
W tym odcinku najlepsza to była zapowiedź następnego i tak można by go podsumować. Btw czy tylko ja miałem nadzieję że tygrys zje Clarę i będzie z nią spokój?
Zapowiedź przyszłych odcinków niepokojąco dużo zdradza, każdy ułożył już sobie jakąś historię, która mniej lub bardziej będzie miała związek z Clarą i Doktorem.
O tym leśnym odcinku nie mam zbyt do powiedzenia, był słaby. Pink mnie denerwuje, historia taka sobie, szybko można było się połapać o co chodzi. Jedynie chyba cytaty ratowały odcinek (np Clara z Doktorem na balkonie o naturze ludzkiej). Cały 8 sezon (poza Listen i Time Heist) nie wzbudził we mnie żadnych emocji, bardziej grymas irytacji. Dwunasty nie jest moim Doktorem, jest świetny, ale chyba przez te historie z nim i przez to, że Clara często gra pierwsze skrzypce, mam wrażenie, że czegoś mu brakuje. Mam nadzieje, że w przyszłym sezonie wszystko się zmieni.
Fajna historia, atrakcyjny pomysł z lasem ale myślałem że będzie ciut mroczniejszy (szczególnie po zapowiedzi wilków i tych facetów z miotaczami ognia), pojawił się za to minus: za dużo dzieciaków, mogli dać tylko tą dziewczynkę co wezwała las i rozwinąć kwestię zniknięcia jej siostry. Reszta uczniaków zbędna. I tak żartobliwie pisząc to większa grupa to osoby ciemnoskóre czyżby zaawansowana islamizacja WB? Wracając do odcinka to słabszy niż kilka ostatnich które wg mnie były bardzo genialne (odc: 5,7,8,9). Clara która cały czas się żegna trochę nudna, bo pożegnała się teoretycznie w odc. 6(wybierając bardzie prywatne życie), 7-8(kłótnia i zaklinanie się że to koniec), 10(kolejne "pożegnanie"). Niech wybiera albo kończy podróż z Doktorem i pojawia się nowa towarzyszka albo niech nie narzeka i zwiedza czas i przestrzeń wiedząc że może wrócić (teoretycznie) o każdej porze. Dodatkowo na plus odcinka: zieleń i ujęcia z lasu.
Ten sezon wybitnie mi się nie podoba. Czekam na finał, taki dobry i z je*nięciem. Mr Pink jest mdły, Clara ciągle ma jakieś problemy, a Doktor.. Świetnie sam się określił - chciał wyjść na nauczyciela, ale wyszedł na kiepskiego magika (Time Heist). Zawsze miałam problem z "przestawieniem się" na nowego Doktora, ale nosz w mordę misia, jest już 10 odcinek sezonu a ja dalej zaciskam zęby jak widzę jak bardzo nieporadny jest ten. Sam Capaldi gra nieźle, nie wiem tylko kto pisze takie scenariusze.
Oby Missy miała dobre wyjaśnienie, bo inaczej nic nie uratuje tego sezonu w moich oczach :(
Ja trochę nie ogarniam tego sezonu. Za dużo tych dzieciaków i szkoły. Raz no to okej, można zrobić odcinek. Ale ile można? Najpierw ta Courtney, teraz kolejna paczka dzieciaczków.
Dziwi mnie też, że Doctor nie chciał sam przekazać komunikatu, by ludzie nie ścinali drzew. Myślę, że prościej byłoby, gdyby powiedział ,,W stronę Ziemi zmierza wielka burza słoneczna. Tylko drzewa mogą nas uratować". A tak to pozwolił gadać dziecku... szczerze mówiąc, nie wiem czy ja bym posłuchała dzieciaka na miejscu władz. Zwłaszcza, że nie wyjaśniła ona czemu drzewa mają zostać, a dla ludzi to raczej był szok, że one w ogóle tam są.
Niezbyt też rozumiem po co był wątek z siostrą tej małej. Anabelle. I gdzie ona niby się ukrywała ten cały czas? Za krzakiem? No a jeśli nawet... to po co to pokazywali.
Doctor miał być mroczny w tym sezonie i okej, ale czy naprawdę musi mieć tak wszystko w czterech pośladkach i nie może zapamiętać nawet imienia małej dziewczynki, z którą dopiero co rozmawiał? To nie pierwszy raz, gdy Doctor ignoruje człowieka i zapomina o jego istnieniu. Wiemy jaki zabieg to miał być, ale bez przesady.... sklerozy takiej mieć to nie powinien.
Kiepski odcinek. Wydaje mi się, że następny będzie o wiele lepszy.
Popieram w stu procentach. Na cholerę tyle wątków z jakimiś bachorami. Jeszcze zrozumiałbym jakby tylko raz był taki odcinek i w byłoby większość białych dzieci, a tak to się promuje jeba*e multi-kulti, ohyda.
Druga sprawa to strasznie denerwujące dramatyzowanie i zachowanie Clary i innych "bohaterów", po czym nagle wszystko się układa. Rozumiem, żeby takie coś miało miejsce w raz w sezonie, ale nie co dwa odcinki.
Po trzecie, nie ma chuja, żeby wilki przeskoczyły przez takie ogrodzenie.
Po czwarte, na cholere pokazują jakąś głupią babę? PO CO wpychać jakiś bezsensowny wątek. Przecież to jest serial o doctorze, a nie kur** o babie szukającej swojej córeczce....
Chyba kończą im się pomysły, kiedyś to odcinki były ciekawe i wciągające, teraz to aż odechciewa się tego oglądać, bo mi aż się rzygać chce jak patrzę na mordy tych ohydnych bachorów i mizianie tego brudasa i Clary.
"Po trzecie, nie ma chuja, żeby wilki przeskoczyły przez takie ogrodzenie." Widziałem owczarki niemieckie skaczące przez tej wysokości ogrodzenie, to czemu nie wilki?
Ale poza tym, gdyby wymazać/edytować rasistowskie fragmenty, zgadzam się z Twoją opinią ;D
Muli kulti mnie rozwaliło na łopatki. Rozumiem o co ci chodzi ;) Właściwie to sporo tam ostatnio ciemnoskórych.
Mnie to bardziej uderza to, że Doctor przestał tak jakoś kryć się przed ludźmi. Wywalone ma kto zobaczy jego budkę a kto nie. Tam prawie cała szkoła powinna o nim opowiadać. Męczą mnie te dzieci okrutnie... Co za sens wprowadzać Mrocznego Doctora, jak ciągle się nieboraki pałętają. A Doctorek Krejzolek ma sklerozę i pamięta imię jedynie Clary, haha.
A już myślałam, że jakaś się przewrażliwiona zrobiłam, bo w pewnym momencie miałam przesyt, no właśnie, ciemnoskórych. Wszędzie ich pełno. Praktycznie w każdym odcinku pełnią ważniejszą rolę. Widzę, że poprawność polityczna mocno ciśnie w UK, jak i oskarżenia twórców o rasizm (bo przecież Doctor nie jest czarny).
Z tymi dziećmi też przesada. Bawi mnie ta "mroczna" seria bo w pewnym momencie czułam się jakbym oglądała "Przygody Sary Jane" a nie Doctora.
Strach cokolwiek napisać, żeby nie zostać posądzonym o bycie rasistą w tych czasach. Jednak wkurza mnie to, że we wszystkich serialach robią taką zrzutę ciemnoskórych aktorów. Najgorzej, kiedy serial jest inspirowany jakimś komiksem/książką, a żeby być modnymi zmienia się postać właśnie na jakiegoś Azjatę/Afroamerykanina. Za dużo ich ostatnio po prostu ;)
Teraz ma być czarny Bond :D. Faktycznie czasami ocierają się o śmieszność :) Wyobraź sobie, że w Hobbicie do jednego z miast wprowadzono czarnych mieszkańców. Co jest śmieszne to to, że w świecie Tolkiena który jest twórcą Hobbita, ludzie o ciemniej skórze byli na usługach zła ze względu na bliskie jego sąsiedztwo i uleganie jego wpływowi. Teraz fani książek się nabijają, że słudzy Saurona ("króla" zła) szpiegują w mieście :D. I ciężko się z tego nie nabijać. Jeszcze chwila i doczekamy się serialu z czarnym Henrykiem VIII czy żółtą królową Elżbietą. Absurdy i przesada.
Ale Doctora to nie chciałabym innego koloru. Nawet zielonego czy niebieskiego, ani jako kobiety a boje się że mogą na coś takiego w końcu wpaść. Oby Capaldi trochę pobył. Dobrze mu idzie.
Czarny Bond to jakaś pomyłka. To tak samo jakby w filmie o Baracku Obamie, miałby zagrać biały aktor. Głupota i tyle ;)
A Hobbita oglądałam tak samo jak Władcę, więc wiem o czym mówisz :D W Sherlocku z Watsona zrobili kobietę Azjatkę.... w Doctorze zrobili z Mistrza kobietę. To już jest nowa era. Wolałam Mistrza jako faceta. Może to przymiarki do tego, by z Doctora zrobić babeczkę. Wolałabym już Rudego :D
Właśnie. Missi mi się podobała, ale też pomyślałam o tym, że to fundamenty pod przyszłego Doctora kobietę. Aby nas przygotować na przyszłość. A ja nie chcę! To będzie gwóźdź do trumny.
Znam tego Watsona - kobietę azjatkę. Widziałam ze dwa odcinki. Taki sobie. Pomysł też głupi.
Nie przeżyję tego chyba. I tak ciężko jest mi przyzwyczaić się do Petera, bo uwielbiałam Matta. A tu jeszcze kobieta? Najpierw to kolej rudego tak poza tym :D
Cieszę się, że już dzisiaj była wersja z pl napisami :)
Odcinek minął mi szybko.
Podobała mi się ta zieleń i ogólnie te ujęcia na nią. Za to plus. Zwierzęta była bardzo źle zrobione komputerowo. Dzieciaczki mnie irytowały, podobnie Danny. Zresztą mam już dosyć tej szkółki, za dużo jej w tym sezonie. I ogólnie ten sezon jest taki średni. Jeszcze żadnemu odcinkowi nie dałam 10/10. A Clara była w tym odcinku masakryczna - nieodpowiedzialna i irytująca i w ogóle zachowywała się jak nie ona. I czemu chciała, by Doctor odszedł? Czemu akurat teraz? WTF?
Za to z plusów podobał mi się Doctor i ta mała dziewczynka (Maebh?). Ta początkowa rozmowa z nimi była fajna :) Muzyka była nawet niezła.
Tylko czemu tam na końcu pokazano tą siostrę Maebh? Co ona rok za krzakiem była? Rozumiem, jakby się zgubiła przez ten las, ale na początku to brzmiało tak, jakby umarła, albo zaginęła czy coś. A tak to ona była za krzakiem? WTF?
No i mam już dosyć Missy i tego jej wątku. Dobrze, że finał już za tydzień.
Mam dylemat między 6/10, a 7/10. Ale chyba dam 7/10.
Za to kolejny odcinek.. będzie albo niesamowity albo będzie totalną klapą. Ale o Clarze rozpiszę się w temacie o Clarze. ;)
No właśnie, koleżanko! Dołączam się do pytania. Co ta laska robiła za krzakiem???
No taki wymuszony happy end został. Ta seria miała być mroczniejsza! A happy endziki w prawie każdym odcinku. Nie, serio policzmy:
- Deep Breath skończyło się raaaczej normalnie, Into the Dalek - nie wiem, czy 'naprawę' daleka mam uznać za happy end, robots... - happy end, listen - kompletnie porzucony główny wątek pod koniec, czego Moffatowi nie daruję, time heist - happy end, the caretaker.... nie pamiętam jak się skończyło ;P, kill the moon - można uznać, że happy end, mummy... - powiedzmy, że skończył się pomiędzy happy endem, a sad endem (lol), flatline - nie umiem ocenić, bo znowu wielu ludzi zginęło, no i tutaj też happy end. (czyli większość to happy endy).
Swoją drogą zastanawia mnie to, czy twórcy mieli na myśli finał, że będzie taki mroczny i w ogóle, a nie cały sezon, bo w końcu finał podsumowywuje pod niektórymi względami sezon.
A z tą laską to brzmiało to tak z początku jakby umarła, później ewentualnie, że zaginęła.. no ale to zakończenie... WTF? Przecież te drzewa nie były tam chyba rok, nie??? o.O
Masz rację. Mi się podobał odcinek ten z obrabowaniem banku. To było coś zupełnie nowego i fajne postacie wprowadzili. A reszta to tam sobie. Może jeszcze ,,Listem" był przyzwoity a reszta nie w moim stylu. Bo na Księżycu była ta uczennica, w najnowszym byli uczniowie, w tym odcinku ze śmiesznym robotem w szkole, także były dzieciaki. Noo ja nie potrafię się w czuć w takie sytuacje, bo jak można wczuć się w rolę dziecka, któremu nie wszystko można powiedzieć. Szkoda, że tego ulepszonego człowieka z napadu na bank Doctorek nie zabrał :D
Ja mam teorię, że ona krzakiem obrosła xD
Ona nie zginęła. Nawiała z domu. Jak jej siostra zadzwoniła do wszystkich na Ziemi (wtf?!) to na koniec powiedziała żeby wróciła do domu. Co robiła za krzakiem? Nie wiem, może się schowała?
Cały odcinek intrygowało mnie gdzie podziali się wszyscy londyńczycy. Akcja w centrum Londynu, a oprócz grupki dzieciaków, jednej matki i kilku facetów w kombinezonach nie ma nikogo. Wszyscy tak o prostu siedzą w domach? I jeszcze siostra tej małej dziewczynki która w cudowny sposób na koniec pojawia się przed domem. To było bez sensu i niepotrzebne, tym bardziej że wcześniej nie wyjaśnili nam nawet co się z niż stało. Wyszedł taki żenujący happy end na siłę.
Nie było tak źle. Chociaż spodziewałam się czegoś lepszego :/. Myślałam że jakoś rozwiną temat bajek, bo od razu pomyślałam o bajce o czerwonym kapturku widząc wilki i dziewczynkę w czerwonej kurteczce w zwiastunie. Tu jedynym plusem były przepiękne ujęcia lasu. Tak to odcinek średni, nie wciągał tak jak np poprzedni :/. Powrót pary Pink-Clara nadał mu lekki charakter melodramatu :/. To już prawie jak jakaś telenowela, mam wrażenie że serial się już nie tyle skupia na Doktorze, co na relacji Danny'ego i Clary. Ale za to następny odcinek zapowiada się wręcz epicko :D. TAK! Proszę, niech Clara okaże się zła XD. Odkąd się tylko pojawiła miałam wrażenie, że jest czymś w rodzaju pułapki na Doktora. Może moje przeczucia się okażą prawdą :D.
Tragiczny odcinek. Jeden z gorszych. Nie dało się wręcz tego oglądać, a od usłyszenia o rozbłysku słonecznym wiadome było po co ten las. I niech ta Clara wreszcie zniknie/umrze czy coś bo irytuje strasznie, chociaż w tym odcinku była spoko. Najgorsza była ta mała blondynka, no ciśnienie aż mi podskoczyło.
Przecież to małe pyskate coś z warkoczami było rude, a nie blond... Co do Clary to miałem nadzieję że zje ją tygrys :D
Moffat robi z tego sezonu telenowelę. Jak w ostatniej historii będzie znów wątek Clary i Danego i ich problemów/randek/cholera wie czego jeszcze, to chyba napiszę list do BBC. Clara mnie wnerwia od samego początku. Najważniejsza na świecie, ważniejsza od Doktora. Przecież są odcinki gdzie Doktor jest może przez 10% czasu. Reszta to Clara, Dany i szkoła. Moffat już nie ma pomysłów. Jak RTD pisał towarzysza, to była to rola genialna. Donna to jedna z najlepszych kreacji w całym serialu. Zaraz obok Sary i Jamiego.
Jeszcze zapowiedź Smitha w odcinku świątecznym. Kurcze ile razy będzie do niego wracał? Wiem że nastolatki w Cardiff płakały po regeneracji, ale chyba czas popchnąć serial do przodu. To nie ma być odcinek specjalny tylko świąteczny, gdzie nigdy nie było czegoś takiego jak wracanie do poprzedniego wcielenia...
Capaldi miał być jak Pierwszy. Oschły, zimny i wyrachowany. Jego pomyłki z Danym są jak pomyłki z imieniem Iana. A czym się stał? Tatusiem dla biednej Clary. Uważam że przez obecność Clary Doktor nie może stać się dobrą postacią, bo w tej serii nie jest postacią dominującą.
Widać ogromne dysproporcje pomiędzy Capaldim a Coleman. Widać to w Listen. Capaldi nie musi nic mówić, on gra całym sobą, ma świetny warsztat. A Coleman? Biega, szarpie się, wymachuje rękami, krzyczy, piszczy. W scenariuszach takich rzeczy nie ma. Wychodzi tu jej ubogi warsztat. Tutaj widać to lepiej niż w poprzedniej serii. Matt zrobił kreację Doktora-Błazna i do niego Clara - recytująca kwestie, pasowała. Przy tak świetnym aktorze, jakim jest Capaldi, wygląda to źle.
Jeżeli to się okaże prawdą, a mam nadzieję że to tylko głupi żart (znamy wszak Moffata), to Moffat sięgnie dna.
Świetny komentarz, szczególnie fragment o kunszcie aktorskim Coleman i Capaldiego.. Zgadzam się w 100%.
O matko... że tak powiem. Znowu zgadzam się z większością postów. Odcinek zapowiadał się na mroczny, tajemniczy, baśniowy. Spodziewałam się nawiązania do bajek i legend związanych z lasem (zwłaszcza z Czerwonym Kapturkiem) , jakiegoś nowego spojrzenia na nie, innej interpretacji... i niby coś takiego było, ale jakby za mało.
Pomysł był fajny. Las - piękny. Uważam, że zwierzęta też były świetne. Ogólnie efekty specjalne się udały. Małe, rude, pyskate Coś nawet mnie rozbawiło, mimo bycia irytującym ;) Doctor też był jakby bardziej Doctorem niż w poprzednich odcinkach. Ekologiczne przesłanie było miłe - a chciałam zauważyć, że ostatnimi czasy odcinki zwieńczone morałem, też nie pojawiały się zbyt często. A dla mnie to jest jeden ze znaków rozpoznawczych tego serialu - przesłanie. Pacyfistyczne, pozytywne i po prostu mądre. I czasem mi go brakuje.
Mimo takich pozytywów coś jednak nie zagrało. Marudzący Mr Pink, mało wciągająca zagadka, siostra wyskakująca zza krzaka i przede wszystkim nadmierna słitaśność, zepsuły mi ten odcinek. Mama wrażenie, że cały ten sezon jest serią zepsutych dobrych pomysłów. Mam nadzieję, że finał będzie z tzw. pie*dolnięciem, które zrekompensuje nam rozczarowania i zostawi nas w zachwyconym szoku aż do następnego sezonu. W którym Capaldi w końcu się rozkręci.
Niestety tym razem wyszło bardzo słabo, choć sezon trzyma ogólnie bardzo wysoki poziom. Ten odcinek należy zaliczyć do mniej udanych, coś bardziej w stylu RTD niż Moffata. Jeden z najgorszych odcinków tej serii razem z Kill the Moon. Dobrze że finał zapowiada się rewelacyjnie.
Ekm... no tom obejrzała w całości i dokładnie. Odcinek wyszedł taki średnio upieczony.
O ile motyw Courtney nie przypadł mi do gustu, tak tutaj dzieci ładnie pasowały. Plus za każdy dialog między nimi a Doktorem. Formuła rozmowy o komunikacji z drzewami a mocą śrubokręta była naprawdę opiniotwórcza.
Motyw drzew chroniących ludzkość spodobał mi się. I ładnie wyglądał Londyn w lesie.
Danny... Był tu w zasadzie po nic.... (znowu!) mnie denerwował. Drewno nad drewnami.
Zbyt cukierkowe zakończenie związane z odnalezieniem siostry Czerwonego Kapturka.
Natomiast trailer do następnego odcinka: ZAPOWIADA SIĘ EPICKO.
Krótko i na temat, a więc plusy i minusy odcinka:
+ Wycieczka w TARDIS, to mnie rozbroiło :D Generalnie zgadzam się z Lexą17, każdy dialog między Doktorem a dziećmi był na plus.
+ Efekty specjalne przeważnie piękne i udane :)
+ Bardzo podobały mi się ujęcia drzew w tym odcinku, czegoś takiego brakowało
+ Nawiązania do poprzednich odcinków, które pokazują że ten serial ma pewną ciągłość i główne postacie nie zapominają niekonsekwentnie o tym co się stało.
+ Danny i Clara w końcu trochę normalniej się zachowywali, bez tego całego obrażania się na siebie nawzajem.
+/- Danny w tym odcinku moim zdaniem wypadł już trochę lepiej, więc trudno mi go zaliczyć na minus. Na plus też jeszcze nie, mam nadzieję że rozkręci się w 9 sezonie (o ile się w nim pojawi).
- Brak ludzi w lesie poza mamą Maebh i ludźmi od defosteryzacji (nie licząc tych, których przez większość odcinka widzimy na ekranie). OK, ludzie mogliby się pochować w domach, zakładach pracy itd. ale raczej mało prawdopodobnie mi to wyglądało
- Zbyt łatwo się wszystko zakończyło. Zarówno wątek Ziemi, która sama się broni, jak i wątek siostry Maebh. Można było przynajmniej wyjaśnić czemu zniknęła. Bo tak to bez sensu się w tym krzaku chowała, aczkolwiek rozumiem wprowadzenie wątku - trzeba było jakoś wytłumaczyć podłamanie psychiczne Maebh.
- Kolejny raz trailer narobił smaka na inny odcinek niż zobaczyliśmy. Ok, może tak być, ale nie ciągle. Tak jak część wyżej liczyłem na odcinek z porządną inwazją (nawet miałem nadzieję na przepisanie czasu, w wyniku którego pojawił się las), może nawet po części straszną w momentach ze zwięrzętami, a przynajmniej nawiązującą jakoś do baśni o Czerwonym Kapturku - wtedy taka baśniowość nawet na miejscu by była. A tak...
Podsumowując: Odcinek może być. Oglądało się go przyjemnie, choć bolą pewne uproszczenia. Z jednej strony można to zrozumieć, bo zaraz będzie finał, który zapowiada bardzo MIODNY i EPICKI, więc musi być nieco lżejszy odcinek.Trailer zaliczyłbym do plusów odcinka, gdyby nie to że de facto nie jest jego częścią ;) "In the Forest of the Night" należy do tych słabszych niestety odcinków tej serii. 7/10
Z przemyśleń: I tym razem mieliśmy do czynienia z symetrią. Las i Doktor. Jeden i drugi pomaga ludziom i chroni ich. Jednak ci ludzie nie zawsze właściwie do nich podchodzą (Clara wyrzucająca ostatnio Doktora z Ziemi coś za często - aczkolwiek może to ma związek z tym, że sama nie potrafi przerwać podróży), a nawet potrafią się ich bać i walczyć przeciwko nim. W przypadku Doktora jest to oczywiście rzadszy przypadek, ale ostatnio miał miejsce choćby w postaci Madame Kovarian - ludzie tak bardzo bali się Doktora, że chcieli wyhodować broń przeciwko niemu w postaci River.
Odcinek przeciętny, chociaż może przez dzieciaki oglądało mi się lepiej, niż te ostatnie. Naprawdę, przez ten sezon jakoś nie mogę przebrnąć. No, ale finał wyszedł, więc mogę wszystko nadrobić i się wypowiedzieć za kilka godzin :)
Za to przyznam, że tekst Doctora o grupie drzew ustalających początek wiosny na facebooku rozbroił mnie do tego stopnia, że musiałam na chwilę zatrzymać odtwarzanie :D