Jestem na trzecim sezonie, ale po tych wszystkich pozytywnych komentarzach spodziewałem się czegoś lepszego. Szczególnie pierwsze odcinki zrobiły na mnie wrażanie jak bym oglądał seriale dla dzieci sprzed 20 lat. W trzecim sezonie efekty i wykonanie są na lepszym poziomie, i na szczęście doktor tez się zmienił, ale nadal zależnie od odcinka oceniłbym na 3-7.
Czytałem gdzieś, że może warto zacząc oglądać od 5 sezonu, bo tam jest lepiej. Ale czy na pewno? Czy jak do tej pory mnie nie porwało na poważnie, to dalej coś sie może zmienić? Czy raczej trzyma dalej podobny poziom?
Jeśli nie dajesz rady, to oglądaj 5 sezon - są lepsze efekty, a z fabułą bywa różnie, ale odcinki są pozbawione tego... "Kiczu", że się tak wyrażę, z braku lepszego słowa. Jest zupełnie inaczej: inny scenarzysta (ten od "Blink"), inna muzyka, inna historia, inny Doctor. Można powiedzieć, że inny serial. Naprawdę warto spróbować.
Chyba, że dalej Ci się nie spodoba, ale będziesz chciał dalej próbować, to zostaje jeszcze druga połowa 7 sezonu. Tam większość odcinków to perełka, pod względem technicznym jak i fabularnym.
Ewentualnie możesz jeszcze obejrzeć ten 4 sezon, bo Doctor nie jest już takim emo po Rose, a w tym sezonie ma naprawdę fajną towarzyszkę - Donnę. A jeśli ci się nie spodoba to możesz zrobić tak jak koleżanka na górze poleciła - od 5 sezonu, albo od II połowy 7 sezonu. :)
Też miałem problemy z pierwszą serią, więc zabrałem się za 5 i tu się wciągnąłem. Potem wróciłem do sezonów 1-4 i wtedy już mi się przyjemnie oglądało.
Przyznam ci, DW zaczęłam od 11. Doctora (chyba 5. sezon) i później zdecydowanie łatwiej jest obejrzeć 1. sezon. :)
Czyli jestem jedyną osobą, która zaczęła od Dziewiątego i się nie zniechęciła? Mi się tam podobały zombie u Dickensa, choć nie aż tak bardzo jak wampiry - nie - wampiry w Wenecji.
Zombie u Dickensa były spoko, to był nawet jeden z lepszych odc. 1 serii, beznadziejne były żywe plastikowe człowieki XD
Przynajmniej Donna mu wyszła no i wskrzesił DW... To chyba koniec jego zasług :)
A tak serio - RTD potarfił pisać dobre odcinki, ale niektóre wątki wychodziły mu naprawdę beznadziejnie. Choćby Mickey... :/
O, Harkness mu jeszcze wyszedł! Harkness to chyba jedno z największych osiągnięć Russella.
"Midnight" jest świetne, o "Doomsday" nie wspominając. A New New New York? Jakieś wybitne to nie było, ale "New Earth" IMO było lepsze od "Eleventh Hour" (nie bić!). No, nie licząc końcówki "Jedenastej Godziny", bo końcówka była świetna.
Bo "Eleventh..." jakieś takie chaotyczne było, muzyka za głośna, Amy wkurzająca... *ucieka do swojej TARDIS i chowa się w kątku*
Tiak, było w calym odcinku dużo fajnych momentów (np. Jeff i jego komputer), ale tak ogólnie... Dopiero w końcówce, ha, tu się naprawdę zaczął odcinek: Jedenasty z muchą, Amy nie irytowała, nowa TARDIS, a muzyka nagle się uspokoiła...
I ja się zgodzę, że w końcówce odcinka poziom wrócił. Aczkolwiek... Czy nie jest przecież przypadkiem tak z każdym Doktorem, że trzeba dać mu się rozkręcić? ;)
Okej, każdy ma inny gust, ale czemu wspomniano tu o New Earth? Przecież 1 odcinkiem 10. był Christmas Invasion (no chociaż tam Doctor przez większość odcinka chyba spał), a jeśli już ktoś jest bardzo czepialski to może być dla niego nawet ten mini episode Children In Need (nie chce byście zrozumieli mnie źle, nie uważam was za czepialskich, nawet to zdanie nie jest o was ;) ).
A bo ja wiem? :) jakoś tak wyszło...
Ale jeśli mam wybrać między "Christmas Invasion" a "Eleventh Hour" to wybrałabym to drugie, bo w pierwszym Doctora jest mało (chociaż było nawiązanie do "Autostopem...").
...przez Galaktykę" - dokładnie do Arthura Denta, jednej z głównych postaci :D
Wait, wait. Takie pytanie. Harkness został napisany przez RTD czy Moffa? Bo 1. raz pokazuje się w odcinkach Moffa, a ten nawet chciał by Cpt. pojawił się w odc. rocznicowym, a wiadomo jak Moff niezbyt lubi chyba nawiązywać do serii RTD (jeśli on, Moffat, np. czegoś nie stworzył of course).
Osz.... Tak, Harkness to postać Moffa :/ mój błąd.
A wiadomo czemu Jacka nie było w rocznicowym?
Przyznam ci, że nie jestem pewna, ale ponoć Borrowman był zajęty Torchwood, ale przecież nie kręcili Torchwood od 2011, no w każdym razie był zajęty.
O kurdę, ja też, to by było bezcenne.
-Hello, I'm Captain Jack Harkenss.
-Stop It - Doctor said. XD
Biednemu Jackowi nie można się z nikim przywitać. :( XD
Buahahaha XD
Chcę Harknessa w dziewiątej serii! Ósma odpada, bo pewnie już większość nakręcili, a Barrowman (chyba) teraz ma trasę koncertową :/
Hmm.. trasę koncertową.. śpiewa?
No, mógłby się pojawić, ale słabo, że nie pojawił się za ery Jedenastego :(
Śpiewa, tyle, że nie teraz, tylko w przyszłym roku ma tą trasę :( a potem "Arrow" czy gdzie on tam gra...
Why?!
Harkness jest postacią RTD. To on go wymyślił. Pojawił się tylko po raz pierwszy w odcinku Moffata. Nie było go w rocznicowym bo Moffat go nie chciał., Barrowman liczył na zaproszenie, ale się nie doczekał.
Zawracam honor Daviesowi (BTW dzięki za sprostowanie). Moffat: hańba ci! Takiej świetnej postaci tam nie wrzucić :/
Wiele świetnych postaci nie wrzucił. Mnie np. boli, że w takiej pięknej i okrągłej rocznicy nie dostaliśmy starych Doctorów za to sobie wymyślił kolejne wcielenie. Moffat to cholerny egoista. Nie lubię go ;/.
Moffat chciał za to ściągnąć Barrowmana do odcinka "A Good Man Goes to War", ale ten był zbyt zajęty inną produkcją.
Ja zaczęłam od 9 (od połowy) choć akurat po pierwszym odcinku wyłączyłam TV. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że to ten sam serial :). 9 Doctor byl świetny. Po tym jak się zregenerował nie miałam zamiaru dalej serialu oglądać. Ale Tennant mnie uwiódł od razu :). Niestety przy Mattie opuszczałam serial dwa razy.
W moim przypadku też się zaczęło od Dziewiątego, i także od samego jego początku. Generalnie jest tak, że jestem dość cierpliwy i daję serialom kilka odcinków na rozkręcenie się. A że tak się stało, zwłaszcza za sprawą Daleka :D to nie zniechęciłem się i oglądałem dalej :) Szkoda, że Dziewiąty był tylko przez jeden sezon, a Dziesiąty i Jedenasty więcej, co na pewno przesądza o ich większej popularności nie mówiąc już o tym, że każdy kolejny sezon to była coraz mniej widoczna budżetowość - co pewnie też jest istotnym czynnikiem przy zniechęcaniu się/zachęcaniu się do oglądania dalej.