1. Nie widziałam wielu odcinków, jedynie te początkowe. Serial fajny tylko te efekty specjalne.... Rozumiem jednak, że to serial i musieli by mieć ogromny budżet na lepsze efekty (to nie film trwający 01:30:00) mimo wszystko są bardzo odrzucające.
2. Bardzo podoba mi się gra Christopher'a Eccleston'a i ogólnie postać Doktora. Mimika twarzy jest powalająca ;] Nie znam tego aktora pewnie dlatego, że jest Brytyjczykiem a nie oglądam zbyt wielu Brytyjskich filmów/seriali. Jednak co do Billie Piper mam kilka dziwnych odczuć. Ładna dziewczyna i w sumie wszystko ok ale jakoś nie pasuje do tego serialu.
Podsumowując cały serial dałam ocenę 6/10. Była by znacznie wyższa gdyby efekty specjalne nie były tak rażące w oczy ;]
To serial brytyjski a nie amerykański, więc nie spodziewaj się niewiadomego jakich efektów specjalnych. Poza tym to właśnie te efekty specjalne nadają mu pewnego uroku.
Nigdy nie przepadałam za Rose Tyler, którą gra Billie Piper, ale uważam, że pasowała do serialu. I w sumie nie wiele różni się od wcześniej czy późniejszych towarzyszek Doctora. Serial ma taką a nie inną konwencję i raczej nie zobaczy się w nim osób, które zazwyczaj widuje się w tego typu produkcjach z USA.
Ale, im dalej w serię, tym efekty, jak i ogólnie rozumiana jakość wizualna staje się lepsza.
Szkoda tylko, że sezon 6, bo o 7. nie będę się jeszcze wypowiadała, nie są tak dobre jak 2-5.
Sezon 6 jako całość jest troszkę słabszy od poprzedniego, ale ma za to kilka świetnych osobnych odcinków :)
O to interesujące, bo ja mam odwrotnie. Bo uważam szósty sezon za bardziej udany.
Bo o ile piąty zachowywał konstrukcję odcinków i sezonu z poprzednich lat, czyli jeden motyw który powtarza się w każdym odcinku (nie licząc kilku pobocznych wątków, no to głównym motywem były pęknięcia) które znajdują rozwiązanie w finale sezonu. A seria szósta, była całościową opowieścią. Gdyby obejrzeć jeden odcinek wyrwany z kontekstu, straciłoby się bardzo wiele.