PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=199691}

Doktor Who

Doctor Who
2005 - 2022
8,1 33 tys. ocen
8,1 10 1 32948
8,5 12 krytyków
Doktor Who
powrót do forum serialu Doktor Who

I jak wrażenia? Bo ja jestem zachwycona. Wszystko super. Master wymiata - i jego super moce i apetyt i świrowatość. Najlepszy czarny charakter jakiego znam :)

ocenił(a) serial na 10
AgaNas

A propos End of Time ma ktoś może napisy polskie ?

ocenił(a) serial na 8
AgaNas

A jak dla mnie kolejny nieudany specjal w tym roku, na dwójkę też nienajlepiej rokujący. "Water of Mars" było idealne, bo skupiło się na historii którą opowiada i na ograniczonej, ale ciekawe rozwijanej, grupce postaci. A tu mamy przesyt wszystkiego. Zbędne postacie, jak ta supergrupa emerytów Wilfa. Na siłę przekombinowane rozwiązania, takie jak niepotrzebna i pretensjoalnalna kontrkospiracja Lucy Saxon (jeśli miała przeszkodzić w poprawnym wskrzeszeniu Mistrza, wystarczyłoby kopnięcie w tą misę mazi). Mistrz latający i strzelający błyskawicami - gdzie same prześwity czachy, nieopanowany głód i maniakalne zachowania dałyby dużo bardziej niepokojącego przeciwnika. No i elementy zupełnie żenujące, jak kaktusy, zwyrodniała rodzinka Naismithów czy nabijanie się z Obamy ("Doktor Who" to nie DTV Fedorowicza). Ale były też sceny świetne. Doktor opowiadający Wilfowi o reinkarnacji. Doktor słyszący bębny w głowie Mistrza. Wizyta na planecie Ood. Niestety przetykała je słabizna w wielkich ilościach.

ocenił(a) serial na 10
AgaNas

A według mnie było więcej lepszych momentów niż gorszych. Najgorsze było to "skakanie" Mastera, ale głód mi się właśnie podobał... niesamowicie to zrobili.

ocenił(a) serial na 10
AgaNas

jak usłyszałam kwestię o dziewictwie Elżbiety I, to niemalże spadłam z krzesła ze śmiechu ;)
z tą grupą Silver Coat się zgodzę - przegięcie. Mogli jakoś inaczej uzasadnić fakt, że Willfred ciągle spotyka Doctora niż banda nawiedzonych staruszków szukających go poprzez znajomych.
latanie Mastera na początku wydało mi się interesujące, ale po chwili pomyślałam sobie 'hej! czemu Master lata, a Doctor biegnie za nim w trampeczkach? e, przegięli!' i tego też się trzymam.
co nie zmienia faktu, że Mastera uwielbiam, a jak zobaczyłam go w tych wszystkich wersjach i w sukienkach - meeega!
ogólnie mi się podoba, ale muszę jeszcze zobaczyć część drugą :)

AgaNas

Jeśli o mnie chodzi to przychylam się do opinii że ten odcinek jest lekkim przegięciem. Zarówno część pierwsza jak i druga. Jest trochę za dużo wątków, wiele nie potrzebnych. Może chwilami zabawnych ale co za dużo to nie zdrowo. Być może scenarzyści chcieli zakończyć historię 10-doktora z wielkim hukiem, ale coś im nie wyszło. Latający Mistrz był nawet ciekawy (był chyba najciekawszą postacią), ale czegoś mu brakowało.
Zgadzam się też z tym, że "Water of Mars" było lepsze.

julka06

Właśnie obejrzałam część drugą. I nadal mi się podobało. Fakt, trochę przegięty, ale właśnie za to przegięcie i absurdalność Doktora lubię. Koniec może trochę patetyczny ale chyba chciano w ten sposób wprowadzić odpowiedni nastrój. A "I don't wanna go" po prostu rozbrajające :(

AgaNas

Pierwsza część mi się nie podobała - byłam wściekła na RTD za to co zrobił. Teraz obejrzałam część drugą i powiem tak: spodziewałam się totalnej kichy (po tym co nam zaserwowali w części pierwszej) a tu zaskoczenie - jednak mi się podobało! Trochę absurdalne i patetycznie, ale taki jest DW. Ta część znacznie lepsza od poprzedniej (moim zdaniem), znacznie. Ładnie pożegnanie numeru 10. W sumie to całość była trochę 'ale po co?' Po co 'wskrzesili' Władców Czasu, Mastera i wnuczkę Doktora? Po to żeby się ich zaraz pozbyć! ale i tak mi sie podobało ;)
Jestem w szoku że Martha wyszła za Mickiego! OMG! XD

a co sądzicie o nowym Doktorze? Wiem, że za wcześnie żeby coś mówić, ale mnie się na razie nie podobało - w zachowaniu zbyt podobny do Tennanta. Jeśli to ma polegać na tym, że Matt będzie go naśladował to ja nie wróżę mu dobrze. Mam nadzieję, że to tylko taka zmyłka była. Siła kolejnego Doktora musi tkwić w tym, że będzie inny od poprzedniego. Takie kopiowanie było by bez sensu. Myślę jednak że Moffat coś wymyśli. No i będziemy mieli nowy wystrój wnętrza TARDISa.

_Anika_

no i te pożegnania ze wszystkimi mi się podobały.

_Anika_

Część 1 - mimo absurdalnych akcji, które wcześniej wspomnieliście, jak wskrzeszenie Mastera, jego super-moce i cała ludzkość z tą samą buźką - nie rozczarowała. Było zabawnie, a Doktor ja-nie-chcę-umierać wzruszający.
Ale przed chwilą skończyłam oglądać część 2 i... lipa, kicha, figa (i inne, krótkie słowa określające stan, zwany "nie podobało mi się").
Dla mnie najistotniejsze było godne przedstawienie 'końca' Doktora. A niestety, Doktor umierający był Doktorem złamanym - nie pogodzonym z losem, żywiącym żal i złość, samotnym, bezbronnym i przerażonym. Nie tak Doktor winien się jawić w swoich ostatnich chwilach. Nie tak to sobie wyobrażałam. Rozumiem, że chcieli pokazać, jak bardzo kochał życie i nie chciał się z nim rozstawać... Ale przecież jego hasłem jest "Allons-y!" - ciągłe parcie do przodu, umiłowanie przygody i wiara, że to nie koniec. A wyszło nam melodramatyczne pożegnanie zrujnowanego człowieka (aż miało się ochotę poklepać Doktora po głowie i pocieszyć "No, już dobrze, dobrze."). Po prostu było mi go żal, a chyba nie takie wrażenia powinna pozostawiać po sobie tak genialna postać. Jak dla mnie to nie był ten Doktor, którego poznawaliśmy przez ostatnie sezony, tylko jakiś dziwaczny wytwór ostatnich odcinków.
Pożegnania, istotnie, już były bardziej w stylu dziesiątki, i znamienna Rose na końcu... Ecchh. Ach, no i Jack i Alonso! ;)
A fakt, nowy Doktor z zachowania nieco przypominał poprzedniego. Chociaż świetne było "I'm a girl!" (przerażenie w oczach) i "And still not ginger!" (może w przyszłym wcieleniu ;>).

Wega

mnie tam ta część mimo wszytko się bardziej podobała niż ta poprzednia. Fajna była ta zmyłka z 'pukaniem cztery razy'. Niby Master, niby bicie serca, niby Time Lords a tu okazało się że to Wilff stukający w szybę!
W sumie to nie czaję tylko po co ta Donna... chyba tylko po to żeby ją pokazać, jak jej się ułożyło, bo do fabuły nic nie wniosła...


wie ktoś może co się dzieje z polską stroną o DW? czemu nie działa? widzę że jakiś problem z serwerem... ale chyba jeszcze strona wróci..

_Anika_

Myślę, że nowy Doctor będzie bardziej porywczy co można zobaczyć w zwiastunie 5 sezonu, a takie zachowanie jakie widzimy po przemianie jest normalne. Stary umiera i jest smutny z tego powodu, aby nowy szalał ze szczęścia po odrodzeniu. Te odejście miało być z jak największą pompą, bo w końcu Tennant to ulubiony Doctor. Przy czym ta cała katastrofa we wnętrzu Tardisa będzie miała wpływ na jego wygląd w następnej serii. Pewnie to samo napiszę jak DW.PL ruszy na nowo, ale nie mogłem wytrzymać, gdyż jestem świeżo po 2 części EoT, która była epicka (jak to ktoś napisał na jednym z kanałów na YT) :D

opopl

Strona powinna wrócić jutro, tego zdołaliśmy się dowiedzieć wczoraj od Super Admina.

A co do odcinka to podobało mi się duuużo bardziej niż tydzień temu (no tydzień temu, nie podobało mi się właściwie wcale :D), bardzo fajne pożegnanie wszystkich postać ery RTD i Dziesiątego (ale to już z małymi zastrzeżeniami, rozwinę się jak strona wróci do życia). Tak czy siak - będzie mi go brakowało T_T

Nowy Doktor - jak na razie wrażenia w 100% pozytywne :) Kupił mnie tym swoim "I'm a girl! NO! I'm a girl???", to było piękne :D

A największy WTF odcinka - Mickey/Martha, looool :D

AgaNas

część pierwsza nudna Doctor spaceruje po porcie, spotyka się parę razy z Mistrzem dopiero pod koniec coś sie dzieje. Dodatkowo powrót Mistrza za pomocą magii, rytuału. Nie można było potraktować tego bardziej pseudonaukowo i go sklonować? Jeszcze te moce.
Druga część lepsza do rozwiązania problemu Władców Czasu. tylko kaktusy na które liczyłem że będą zabawne były irytujące. A potem były rzewne pożegnania, płacz i zgrzytanie zębów w stylu RTD. No i znowu była taka sama regeneracja (trzecia od 2005).

ocenił(a) serial na 10
AgaNas

Ja zgodzę się z większością, End of Time część pierwsza niezadobry odcinek, pomieszanie z poplątaniem, za dużo wątków. Na początku druga część zapowiadała się tak samo, ale potem RTD poszedł w dobrym kierunku + jest szansa na bezproblemowy powrót Prezydenta Władców Czasu Jamesa Bonda :P i Mastera. Poza tym Master ładnie się zachował i poświęcił się dla Doctora. I od tego momentu zaczyna się wyciskacz łez. Pukanie Wilfa, moment kiedy Doctor zdaje sobie sprawę, że jednak zginie - gra Tennanta wspaniała! Fajnie zrobili z tymi pożegnaniami, można powiedzieć że historia 10 Doctora zatoczyła koło. Strasznie mi będzie Tennanta brakować, chociaż jak narazie Smith nieźle się zapowiada. "I'm a girl" i "Still not ginger" bezbłędne :) Ehh żegnaj 10 Doctorze, byłeś the best...

ocenił(a) serial na 8
gosiek_91

Część druga zdecydowanie lepsza od jedynki. Narracja była prowadzona świetnie do momentu wchłonięcia radiacji (minus scena z pistoletem). Sposób w jaki Doktor sam siebie próbował przekonać, że nie warto ratować Wilfreda, to jak w pośpiechu to w końcu zrobił, jakby bał się że zmieni zdanie, i to jak do samego końca niechętnie odchodził było perfekcyjne. Wiele osób na innych forach krytykuje "I don't want to go", no ale dlaczego? Ile lat tak naprawdę Doktorowi przyszło cieszyć się swoim dziesiątym wcieleniem? Dziesięć? Pięć? Chyba nawet nie. A czuł się dobrze będąc takim jakim był. Raz czy dwa dobitnie pokazał swój narcyzm. A przecież nie miał pewności, że po regeneracji nie skończy znowu jako zgorzkniały starzec. Wykrztuszenie ostatni raz tego co czuje było na miejscu, zwłaszcza że w Tardisie nie było nikogo, przed kim by się mógł czuć w obowiązku popisać odwagą.
Co do minusów. Te najbardziej oczywiste to tani sensacjonizm. Skok przez podłogę statku to jeden. Drugi to wspomniana scena z pistoletem. Ale chyba najbardziej mnie zirytował fakt, że to Wilf był wskazywany przez te wszystkie przepowiednie. Jasne, było to nieoczekiwane. Było też raczej dość głupie. Doktor nr 10 był niezwykły dla siebie i dla osób mu bliskim; Rose, Donny, Marthy czy Jacka. Dla reszty wszechświata był jednak tylko kolejną inkarnacją tej samej osoby. Skoro numery 1 do 9 nie były godne własnych przepowiedni to i 10-ka nie powinna być ostrzegana przed staruszkiem zamkniętym w szklanej budce. Gdyby 'Pukającym Cztery Razy' miał być Mistrz, niszczący całą ziemską populację, czy Lord Regent ściągający na powrót Galifrey wraz z całym ciężarem Wojny Czasu, przepowiednie i wieszczenia byłyby na miejscu. Ale sam fakt, że Doktor poświęcił kolejne ze swoich żyć dla bliskiej osoby nie jest niczym nowym. Nie wiem jak to dokładnie powiedzieć po polsku; to było takie "so much build-up for such small pay-off". Wciśnięte na siłę, a co gorsza wtórne, było odwiedzanie wszystkich byłych towarzyszy. 'Journey End' zrobiło to samo, tyle że lepiej. W EoT2 te anegdotki z Jackiem, Martą i Mickeyem czy Rose i Jackie nie służyły niczemu poza nieznośnym rozwlekaniem momentu i ujmowaniem mu strasznie dramatyzmu. Pieśń Oodów, kołyszących Doktora do snu, była zwyczajnie tandetna. Co za dużo to nie zdrowo. Pożegnanie z Dziesiątką wyszło w dwóch miejscach: przy wyciąganiu Wilfa z komory i w orbitującym Tardisie. Gdyby wyciąć resztę, byłoby dużo, dużo lepsze. Ratuje na szczęście odcinek minutowa scena z udziałem Jedenastki. Nadaje całości strasznie potrzebnego dystansu, pokazuje że nic się nie skończyło i że Doktor w nowej skórze to dalej ten sam Doktor. Czekam na więcej na wiosnę. Geronimo! :)