Doctor Who pomiedzy 1963 a 1989 byl lepszy, jasne mial lepsze i gorsze momenty, ale jako calosc
jest duzo lepsza, lepsi scenarzysci (Holmes, Aronovich, czy Dicks), jedynie efekty sa duzo lepsze w
nowych seriach, ogolem mowiac.
Majac to na mysli, nowe serie nie sa absolutnie zle, jednak jest duzo glupot ktore neguja rzeczy z
klasycznych serii, i nie mialbym nic przeciwko, ale Klasyczne serie i te nowe to jeden serial, gdyby
new who bylo rebootem jak np nowe filmy Star Trek, bylo by spoko, ale klasyki sa kanoniczne dla
nowych serii, swiadczy o tym samo ukazanie pierwszych 8 Doctorow w paru odcinkach.
Jak mowilem nowe serie sa swietne, najlepsze sa jednak pierwsze 2 sezony.
Jest najmniej glupot, jak np bebny w glowie Mistrza, Rassilon dracy morde ze nie chce umierac, itp.
Regeneracja 9 jest rowniez najlepsza ze wszystkich z nowych serii, byla oryginalna, tak jak te z
klasycznych serii, potem ten strumien energi jest juz nudny (czy nie bylo to spowodowane energia
TARDIS? Przynajmniej w oryginalnym zamysle.)
David Tennant nie jest moim zdaniem najlepszym Doctorem, jest nim Troughton (kocham wszystkich
ale ulubiony to chyba 7), ale jest najlepszy w swoim pierwszym sezonie, serii 2.
Sezon 1 jest jeszcze lepszy, Rose, Unquiet dead, Empty Child/Doctor Dances, Dalek, Bad
Wolf/Parting of the Ways, to swietne odcinki!
Story Arc tez jest najlepsza w serii 1.
Seria 2 jest odrobine gorsza, ale nadal swietna, Girl in the Fireplace, School Reunion, Satan Pit czy
Doomsday, to moje ulubione odcinki, jednak sa tu juz te zle (Love and Monsters i zwlaszcza Fear
Her, gdzie w serii 1 byly gorsze odcinki, ale zadne byly zle.
Dla mnie pierwsze dwie serie sa na poziomie klasycznych serii, potem sa naturalnie swietne odcinki
(Family of Blood, Blink, Utopia, Partners in Crime, Midnight, Czy Vincent and the Doctor)
Ale juz nie tak wiele jak w seriach 1 i 2, i po serii 2 Tennant irytuje juz bardziej.
Seria 5 i 7 sa zaraz po 1 i 2 w rankingu nowych sezonow, jak narazie najgorsza jest seria 8, jak na
ironie Capaldi to moj ulubiony, obok Ecclestona nowy Doctor, ale serie widzialem raz, wiec nie bede
jej za bardzo ocenial, serie 1-7 to co innego.
Zgadzam się z Tobą praktycznie we wszystkim. Dziesiąty Doktor który lamentuje że nie chce umierać, zakochujący się w Rose co to ma być? Bezsensowne stworzenie War Doktora, strumienie energii przy regeneracjach są kompletnie nie potrzebne. Przy regeneracji 9/10 było to zrozumiałe, Doktor pochłonął Wir od Rose i w ten sposób się go pozbył, ale dalsze regeneracje i wcześniejsza w taki sam sposób? Po co to?
Mam pytanie, bo chyba nie do końca zrozumiałam. Dlaczego War Doctor zregenerował? Chyba wtedy nie był ranny, czy po prostu zregenerował, bo tak jakby jego zadanie zakończenia wojny się skończyło (i zaraz pewnie się okaże, że to jest kolejna sprawa niewyjaśniona przez Moffata...).
Ze starości/wyczerpania - jak Pierwszy Doktor. WD nawet go zacytował przed regeneracją :)
Dla lepszego efektu? Mnie tam bardziej podoba się regeneracja ze strumieniem energii.
Ale jest niekanoniczna. Fani klasycznych serii właśnie niekanoniczności mają za złe RTD i Moffatowi.
Po 50 latach to oczywiste, że znajdzie się parę niekanonicznych spraw. Może jeszcze jakoś to wyjaśnią :P
Jakoś od 63 do 89 nie było dziur logicznych. Dbano o kanon serialu. Nie próbowano podróżować w czasie po linii Gallifrey. W nowej serii było to już co najmniej (zależy jak liczyć) dwukrotnie. Jak Clara przeniosła się do czasów zanim Doktor dorobił się przydomku Theta Sigma i wcześniej gdy Rassilon nakazał aby w dzieciństwie Mistrza zrobić zeń świra (co już samo w sobie było niekanoniczne). Dalej można za to samo uznać powrót do czasów Wojny 10 i 11 Doktora (nawet Moment nie miał takiej mocy żeby przebić się przez blokadę. Dalek Caan przebił się i zwariował.). Powrót Davrosa również słabo wpisuje się w kanon. bardzo mi się nie podoba to, co zrobiono w finale poprzedniej serii z Inteligencją. Inteligencja zawsze walczył z Doktorem ale czy to był powód do wymyślenia durnego wnikania w jego życie? Równie dobrze mógł wniknąć w życie Brygadiera, przecież on też zawsze był obecny w walce z Inteligencją.
Były dziury, i stwierdzam to jako miłośnik DW classic. Historia Daleków, całkowicie zmieniona w "Genesis of the Daleks" to jedno. Drugie stanowi fakt, że w przygodzie "The two Doctors" gdzie spotykają się Szósty i Drugi Doktor towarzysz Drugiego, Jamie, wie o Władcach Czasu - podczas, gdy w ostatniej dla niego historii jego pamięć została skasowana wkrótce po tym, jak dowiedział się o istnieniu owej rasy. No i pierwotnie regeneracja pochodziła od Tardis. (Drugi Doktor wspominał o tym po przemianie)
No ok. ale nie były to aż tak ogromne ogromne dziury jakie spotykamy teraz.
Masz rację Władcy czasu wymazali pamięć Jamiemu, zapomniałem o tym prawdę mówiąc.
Historia Daleków została zmieniona, owszem, ale pamiętać należy że Dalekowie zostali stworzeni już w drugiej historii Pierwszego Doktora. Wtedy jeszcze nikt nie myślał o regeneracjach i o tym że serial przetrwa 50 lat. Zatem takie dziury można z bólem przyjąć. Ja jednak nie potrafię przyjąć łamania jednego z najważniejszych kanonów serialu. Podróży po linii zdarzeń Gallifrey. Wszystko przełknę, ale nie to, gdyż zabija to sens tego serialu i całej jego historii.
PS. Po samym Twoim awatarze widać że jesteś fanem klasycznych serii. Ciekawe swoją drogą ile osób, które uważają się za wielkich fanów serialu (a tak na prawdę są fanami jedynie 11 i nadal nie mogąc przeżyć jego straty) wie co on oznacza.
PPS. Widzę wspaniałe filmy Kolegę interesują. Kolegi opis mi się szczególnie podoba. ;)