Skończyłem oglądać 2 sezon, zacząłem 3ci... niema Rose - co za ulga. W końcu dali normalną aktorkę. Rose pasowała do kiczowatości 1 sezonu. W drugim psuła rolę Tennanta, bo kompletnie do niego nie pasowała, no i do skoku jakościowego serialu. Na samym starcie, pod ww. względami 3 sezon bije na głowę poprzednie. Martwi mnie fakt, że Tennanta potem zabraknie ;(.
Tak na marginesie, pisze się "Nie ma":)
Do rzeczy: Ja tam Rose lubiłem. Wnosiła jakąś taką pogodę. Jak zobaczysz towarzyszkę z czwartej serii, to za Rose zatęsknisz. A jeśli nawet nie, to powiem Ci, że (SPOILER)
jeśli chodzi o Rose, to jeszcze nie koniec :)
To tylko opinia, ale Donna sprawia wrażenie niezbyt rozgarniętej, w porównaniu do Rose, Marthy, czy Amy . To mnie w niej irytuje.
Donna sprawia wrażenie nierozgarniętej? Przy Marcie to mistrzyni opanowania i zdrowego rozsądku. Kiedy odeszła Rose też w pierwszym odruchu się ucieszyłam, bo wydawało mi się, że mam dość uzależnionej od maskary dresiary. Ale po kilku odcinkach z Marthą, której twarz wydaje się cierpieć na tę samą awarię co TARDIS i utknęła w wyrazie "zdziwienie" i która bez przerwy piszczy, zatęskniłam za starą dobrą Rose... A Donna wydaje mi się najbardziej prawdziwa. Jej zachowania najmniej mnie irytowały i w czwartym sezonie najrzadziej musiałam powstrzymywać chęć rzucenia czymś w ekran. ;)
Do autora tematu. W pierwszej chwili, kiedy przeczytałam temat, pomyślałam "Rose straciła głos? Kiedy? Jak?" A potem doczytałam post... :)
A dla mnie Martha była bardzo...emocjonalna, ale jeśli chodzi o Donnę, to w kwestii nierozgarnięcia mam na myśli sceny typu na przykład tego, co widzieliśmy w odcinku o alternatywnym świecie (Gdzie miała takie robakowate coś na plecach, i to zmieniło przeszłość) Cała jej rodzina mieszkała wtedy z jakimiś imigrantami, i gdy tych imigrantów wywożono najprawdopodobniej celem uśmiercenia to jakoś tylko ta rozgarnięta Donna nie wpadła na to, co się z nimi stanie. A tego typu dowodów jej "Intelektu" było niemało...
Bo Dona była taka (np. ostatnie minuty ostatniego odc 4 sezonu ukazują ją "naturalną", można by rzec idiotkę) lecz doktor ją zmienia, przy nim nie jest płytką osobą, staje się inna, bardziej charakterystyczna i za to ja ją lubię.
No jak dla mnie to ona cały czas była idiotką :) Czy to z Doktorem (Np. odcinek o Pompejach, gdzie zachowywała się tak durnie, jak to tylko możliwe) czy bez.
A ja osobiście lubiłam Donnę za poczucie humoru, i za to, że przynajmniej w moich oczach, traktowała Doctora po prostu jak przyjaciela i ta więź pomiędzy nimi miała taki właśnie charakter, nie romantyczny jak w przypadku Rose(gdzie ona właściwie była dziewczyną Doctora, nawet gdy on opowiada Marcie o Rose tuż przed ich pierwszą podróżą, mówi, że byli razem;)) czy taki pół romantyczny( ze strony Marthy), pół przyjacielski(ze strony Doctora) w 3 serii;P Poza tym, jak dla mnie Donna jest po prostu sympatyczna w tym całym swoim, dość charakterystycznym, zachowaniu, i, tak jak wspomniał/a leniwa_cisza, jest w nim prawdziwa, jest po prostu sobą.
Uwielbiałam Donnę ( i nigdy nie wybaczę sposobu jej rozstania z Doktorem)! Była wrażliwa i miała dobre serce, nieraz hamowała Doktora. Może i nie była zbyt inteligentna, ale podróżowanie Tardisem zmieniło ją strasznie na dobre! Co do pozostałych towarzyszek - cenię Marthę za inteligencję, natomiast Rose za to, że zniknęła. Naprawdę jej nie znosiłam!
No, Donna I Amy najlepsze... z tych nowych serii, ale gorsze od Iana, Barbary, Jamiego, Jo, Sary, Leeli, czy Ace
Rose była dobrym duchem tego serialu, dzięki niej panował taki specyficzny klimat, nastrój, nie wiem jak to ująć. Była taka normalna i niezwykła zarazem, przez co można było w jakiś sposób identyfikować się z nią. Bez niej już nie jest tak samo, mimo iż to tylko serial, to brakuje mi jej, tęsknie za jej postacią.