Witam! Zbliżam się do końca 4 serii. I tutaj moje pytanko, czy opłaca się dalej oglądać po zmianie doktora? Bo z tego co wyczytałem na necie 11 doktor podobno do bani. Co sądzicie?
Jedenasty to zdecydowanie najlepsze wcielenie Doktora w nowych seriach. A i same odcinki od serii piątej zaliczają potężny progres :)
10 to mój ulubiony Doktor, ale 11 ma zdecydowanie lepsze odcinki i Matt Smith wiele okazji do popisu. Dlatego nie rezygnuj bo ja też myślałam, że po 4 sezonie będę oglądać Doctora z przyzwyczajenia, a polubiłam 11 już pod koniec The Eleventh Hour.
Może nie do bani, ale jest dużo gorszy od 10 a odcinki po 4 sezonie niestety zaliczają potężny regres, czyli spadek. Znajdzie się parę odcinków na poziomie, ale jest ich mało. Ale tu tego nie przeczytasz, bo ci którzy mogliby Ci to napisać, dawno porzucili ten serial i to forum. Co do pytania czy opłaca się oglądać dalej. Obejrzyj parę odcinków i sam podejmij decyzję. Nie fair byłoby Ci go odradzać skoro sama go męczę a nóż może akurat Tobie się spodoba.
Obejrzałem pierwszy odcinek z 5 sezonu i w sumie niby okej, ale mam i tak uczucie tzn. "wypalenia", bo w sumie w 5 serii nie ma juz nic z starego Doktora - no nawet Tardis jest inny, co mi się akurat spodobało.
Tak do Doctora trzeba się po 5 sezonie "przyzwyczajać" od początku, bo wszystko jest nowe.
Tylko w odcinku rocznicowym tym na 50lecie trwania serialu powróci 10 Doctor. W serialu raz jeden pojawi się hologram Rose na sekundę wzięty ze zdjęcia promocyjnego do 4 sezonu. I to by było na tyle z "wielkich" powrotów.
W seriach 5-6 jest River Song, w serii 8 Mistrz, choć, jak na kogoś z rasy Władców Czasu przystało, w innej postaci, niż poprzednio. Zupełnie innej :)
No tak jeszcze River.
P.S. Wraca Mistrz? Jestem dopiero w połowie 8 sezonu. Dobra nie spoileruj. I tak już za dużo się dowiedziałam :(.
Oj, wybacz zepsucie niespodzianki :) Ale czeka Cię jeszcze jedna związana z osobą Mistrza.
O super, bo jak na razie to jakoś słaby ten sezon, także przyda się trochę adrenalinki :) Już nic nie mów :)
P.S. Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Po tym jak mi podrzuciłeś tą wskazówkę zagadka nie była trudna do rozwiązania :D. Muszę przyznać że się postarali. Mistrz wypadł świetnie. Zastanawia mnie tylko ta regeneracja po pierwsze jak on przeżył a po drugie czy regeneracja w ... jest możliwa. Było coś takiego w klasycznych?
Co do tego, jak przeżył, Mistrz ma tendencję do powrotu po, zdawałoby się, pewnych zgonach - czasem nawet w takim samym wcieleniu, jak przedtem :) Raz jego ciało doszczętnie spłonęło, a on za jakiś czas wrócił w tej samej formie i "wytłumaczył", że cały kosmos wie, iż jego nie da się zabić :) Co do regeneracji ze zmianą płci takowa w klasykach miejsca nie miała, ale T. Baker i P. Davison żartowali kiedyś, że Doktor lub inny Władca Czasu powinien zregenerować w kobietę - zasadniczo od tamtej pory różniaści scenarzyści rozważali taką zmianę - Moffat nawet użył tego chwytu w swojej parodii DW pod tytułem "Curse of the fatal Death".
"cały kosmos wie, iż jego nie da się zabić :)"
ha ha ha dobre :) no i wszystko jasne :D
Żarty żartami, ale mimo wszystko taka zmiana to dla mnie przegięcie, choć przyznaję Missy była znakomita :). Jednak TL powinni zostawać w obrębie swojej płci.
A parodię widziałam :).
Kwestia gustu.
Ja zobaczyłem początek piątej serii i bardzo się zniechęciłem.
Potem jednak zobaczył drugą połowę tej serii i jednak zaczęło mi się podobać. 11 jest spoko, tylko ma średni początek.
Że tak odnowię mój temat :). Zbliżam się do końca 7 sezonu, Jak jest z 12 doktorem? Też po kilku odcinkach da sie go polubić, tak jak było z 11? :)
Zależy. Dwunasty Doktor jest dużo mniej przyjazny, bardziej egoistyczny i skupiony na sobie - tym, czego chce dowieść, co on sam uważa, itp. Mi się to osobiście bardzo podoba, lubię "bucowate" wcielenia, choć Dwunasty i tak nie osiągnął w tym wyżyn, jak jeden z poprzedników: https://www.youtube.com/watch?v=bcwiXY7YCyY
Moim zdaniem 12 na początku jest trochę taki nijaki i jak napisał Capitano_S bucowaty, ale mi się akurat taki szorstki Doctor podoba. Potem jego cechy się uwydatniają i pokazuje wreszcie emocje co dla mnie jest plusem. I jak np. 11 polubiłam dopiero po 2 sezonach tak 12 już lubię.