Słaba, powierzchowna, wyzuta z treści - nie mająca nic wspólnego z klimatem książki czy serialowym prekursorem. Szalę goryczy przelało wykorzystanie muminków do krzewienia gender propagandy pośród dzieci (transseksualna pokojówka w 10. odcinku, czy peany na cześć umiłowania odmienności w 13.) że na da.
Na plus można zaliczyć oprawę muzyczną (dźwięki i polski dubbing dyskretnie pomijając).
(2/10)
Ta pokojówka (chyba Bufka) również nie posiadała określonej płci w oryginalnych komiksach. I nie zapominajmy, że że autorka Muminków była biseksualna. I jedna z postaci (ta która mieszkała w latarni podczas zimy chyba Tu-Tiki) była stworzona na wzór jej ukochanej. Poczytaj sobie o tym. Także nie dziwię się, że dają tu takie motywy.
Obejrzałem z ciekawości kilka odcinków... I do serialu "Muminki" z 1990 nie ma to nawet najmniejszego startu. Tamta adaptacja jest lepsza pod KAŻDYM względem. W tej wersji, takie to wszystko powierzchowne, zbyt komediowe, bez jakiegokolwiek klimatu. A sama oprawa wizualna szału też nie robi.