Czytam, że wiele osób Dorian drażni w serialu, że jest płytki i niepotrzebny. Moim zdaniem John Logan za bardzo skupia się na jego seksualności. Oczywiście to jest potrzebne, bo Dorian żyje długo, nudzi się i to oczywiste, że próbuje wszystkiego, żeby jakoś siebie zadowolić. W trzecim sezonie chciałabym jednak zobaczyć jego inne oblicze (pewnie mroczne, bo nie wymagam, żeby Dorian stawał się pozytywną postacią w tym filmie, NIGDY), a przede wszystkim jaki był Dorian zanim zaprzedał duszę. Myślę, że każdej ważniejszej postaci należy się jeden odcinek dotyczący przeszłości (Vanessa przecież miała już dwa).
Nie spisywałabym jeszcze Doriana na straty, ta postać jest przecież sama w sobie ciekawa, nieźle zagrana przez Carney'a i można ją zręcznie wykorzystać w niektórych wątkach (chociażby w przeczytanym w innym temacie pomyśle na dołączenie do 'grupy' głównych bohaterów z czystej nudy). Co o tym sądzicie i przede wszystkim czy uważacie, że John w trzecim sezonie zrobi coś więcej z Dorianem?
Zgadzam się. Sądzę, że trzeci sezon powinien opierać na postaci Doriana. Wydaje mi się, że wraz z Lily rozkręcą ten film. Oby bo sezon drugi uważam za nieudany.
Też mam taką nadzieję. Nie wydaje mi się, żeby Dorian i Lily zostali głównymi postaciami, ale jak dotąd każda ich scena opiera się w dużej mierze na seksie, podczas gdy można z nimi na prawdę wiele zrobić (oboje pokazali przecież, że są zdolni do potwornych rzeczy). Sezon drugi bardzo nierówny. Są odcinki, które bardzo w lubię, a są takie, po których czułam niedosyt. Pozostaje czekać na sezon trzeci i trzymać kciuki.
Głównymi raczej nie ale mogą nadrobić mrocznego chaosu, co w sumie było by ciekawe. O ile odpowiednio się ukierunkuje te role. Co do sezonu to na 10odc jak dla mnie to 3 dały radę.
Wątek Doriana w drugim sezonie to jakieś nieporozumienie. Strasznie płytko pokazany, zdawkowo "na odpierz się", jako dostawka do wątków innych bohaterów. Strasznie się zawiodłem... Jestem za tym, aby wątek Doriana nie zatracił seksualności, romantyzmu, ale jednak powinno to być nieco bardziej obudowane szerszym wymiarem. Nie podoba mi się także, że zaczynają z Doriana robić bezwzględnego mordercę. W ogóle zaczęli brutalizować większość bohaterów, bo już nawet i Bronę i Frankensteina. Już praktycznie wszystkie postaci okazały się być bezwzględnymi zabójcami.
Nie wiem jeszcze jak w 2 sezonie, ale pod koniec pierwszego to jedna z bardiej interesujących postaci. Wystarczy popatrzeć na wszelkie niejednoznaczności, jak labilny ma charakter ze stałyym jednocześnie składnikiem udręki. Serial w ogóle jest castingowo rewelacyjny. I choć nie lubię podobnych ludzi w typie rozwydrzonych gwiazdek britpopu, to muszę przyznać że aktor grający Doriana jest po prostu świetny.
O to, to! „Rozwydrzona gwiazdka brit – pop”. Mnie też Dorian skojarzył się z Petem Dohertym.
Tyle, ze Dorian jest ładniejszy :)
Ale prawda, sceny erotyczne z nim mnie nużą, a jestem dopiero w połowie 1 sezonu.
Swoja drogą, to mam takie wrażenie, ze scenarzysta niepotrzebnie zrobił z niego aż takiego dewianta (bo "hedonistą" nazwać go nie można) - i dziwkarza, co przeleciałby wszystko, co się rusza (lub nie rusza).
A szkoda, bo gdyby nadali mu trochę więcej tajemniczości, to wyglądałoby to o wiele lepiej - a tak poszli na skróty.
Sceny seksu w tym serialu ogólnie są nudne, zbyt wystylizowane i beznamiętne wg mnie. Bardziej to wyobrażenie o dzikiej, dekadenckiej namiętności z amerykańskich filmów soft-porno niż istotny element budowania postaci. Wyraźnie na dokładkę, bo widać sukces Gry o Tron, Spartakusa i paru innych pokazał, że w zakłamanej Ameryce to nadal magnes. Zacząłęm je przewijać, albo idę robić herbatę.
widzę, ze ktos tez ma tak jak ja ;-) a juz myślałam,ze to ze mną coś nie tak,że ten seks tutaj- taki w zamierzeniu wyuzdany, nudzi jak cholera...
Myślę, że Dorian się rozwinie. Wyraźnie ewoluuuje, zaczyna dostrzegać potrzeby innych ludzi, zamiast kierować się wyłącznie zachciankami. W tym sezonie ciężar opowieści jest przesunięty w innym kierunku i Dorian pokazywany jest, by nie został zapomniany.