Ja już pomijam fakt, że oni w końcówce serialu zdołali się jakoś zakolegować (głównie dzięki temu, że panna Baxter miała do Thomasa ANIELSKĄ cierpliwość i chyba jako jedyna nie nabierała się na te jego udawane drwiny).
Ale w mojej głowie coś się ulęgło i nie chce odejść, mimo że sobie powtarzam, że to nierealne...
Wyobraźcie sobie, że w domu pojawia się ktoś nowy. Gość albo pracownik. Ktoś, kto jest na tyle blisko z domownikami, by zauważyć, że oni się lubią, ale nie na tyle, żeby ktoś go uświadomił względem Thomasa. Przypominam, że Molesley mieszka już gdzie indziej, więc nie widać jak się z Baxter mają ku sobie (zresztą w filmie chyba tego nie było).
I ten ktoś puszcza plotę, że Thomas i Baxter mają romans :D wyobraziłam to sobie dziś rano i nie mogę przestać się chichrać :D Thomas pewnie by się zapluł i zasmarkał ze śmiechu :D Albo by powiedział tym swoim tonem "Niestety, panna Baxter W OGÓLE nie jest w moim typie" :D
Oj byłaby polewka na miarę "domu rozpusty" prowadzonego przez panią Patmore :D
Oglądam czwarty raz i się zastanawiam... Czy w serialu pada imię panny Baxter? Bo nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek je wypowiadał.
Cora mówi jej po nazwisku, a wszyscy inni "panno Baxter". Jedyną osobą, która mówi jej po imieniu jest Thomas, ale nie przypominam sobie, żeby je wypowiadał...
Chyba zacznę oglądać w oryginale :D może wyłapię.