Żaden dramat. Z przykrością muszę stwierdzić, że z serialu zrobiła się opera mydlana. Sezon pierwszy był naprawdę dobry, ale później drastyczny spadek jakości. Od sezonu drugiego fabuła zaczęła kierować bohaterami, a nie odwrotnie. Wątki jak z telenoweli brazylijskiej. Bates zaczął doprowadzać mnie do szału już w sezonie drugim. Nie mówię już o wątku z paraliżem Matta albo powrotem dziedzica.
Drugi sezon to ostatnie tchnienie tego serialu, a trzeci to definitywna jego śmierć. Rozumiem, że aktorzy odchodzą, ale to nie powód, by tak kończyć niektóre wątki, szczególnie, że producenci wiedzieli wcześniej o odejściu głównych aktorów. Jakie jest najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji? Pozabijać wszystkich i to najlepiej w ckliwy sposób. A co tam. Dorzućmy do tego jeszcze kilka romansów, o tu ciążę i tu ciążę, cudowne ozdrowienie, zdrady. Ot taki dramacik, hi-hi-hi.
Najbardziej szkoda mi zmarnowania potencjału postaci Sybil, bo była naprawdę ciekawą osobą, a została sprowadzona do pogoni za mężem, dziecka i szybkiej i bezsensownej śmierci.
Zaczęłam oglądać serial, bo był określany przez twórców i krytyków jako "period drama". I tak było w sezonie pierwszym, niestety w drugim i trzecim Moda na Sukces. Stąd moje głębokie rozczarowanie i myślę, że do wybitności, to temu serialowi bardzo daleko, szczególnie po ostatnim sezonie.
szkoda, ze w swojej krytyce musisz dotykac watkow, ktore niekoniecznie sa znane wsrod osob przegladajacych temat i nie mozesz zwyczajnie uprzedzic, ze bedzie spoiler. bardzo dziekuje za rzucenie swiatla na postac Sybil, genialnie. i nie argumentuj mi tylko, ze moglam nie czytac dalej, skoro nie obejrzalam czterech serii. chcialam przekonac sie jak mozna porownac tak swietnie zrealizowany serial do Mody na sukces, i widze, ze posunelas sie za daleko.