Ostatnio oglądałam ten sam odcinek nagrany z TVn style a potem oglądałam go w TVP 1. Jedna
wersja tej samej kwestii brzmi: "Szykuje nam się ślub w rodzinie", a druga: "Chyba wynajmiemy
pielęgniarkę" (chodziło o zaproszenie Edith na koncert).
To się w głowie nie mieści, jak tłumaczone są dialogi!
To prawda, tłumacze potrafią się "popisać". Oglądając jeden serial na kilku kanałach często słyszymy zupełnie inne dialogi.
Pomijając fakt, że dialogi są często łagodzone (mocne przekleństwa zastępowane względnie łagodnymi), niektóre bardziej kontrowersyjne wątki są niemal wycinane, a lektor wypowiada czasem dwa zdania, "podsumowując" dłuższą wypowiedz postaci.
A do tego dochodzą czasem zupełnie niezrozumiałe "tłumaczenia", jak na przykład to, że w wersji Doctora Who z BBC Entertainment Doctor mówił Allonsy, a lektor Avanti. Nie dociera do mnie sens tego zabiegu- przecież Avanti też nie jest polskim słowem...
A czego można się spodziewać po naszych tłumaczach? Skoro "Dance Dancing" przetłumaczono na "Wirujący seks" - co biło rekordy śmiechu i kpiny - to mamy oczekiwać solidności? Film "Rob Roy" widziałam n a 2 różnych kanałach i to były 2 różne, wręcz odmienne wersje tego filmu. Inne sceny, inne rozmowy, inny sens. A film "Troja" - czy ktoś porównał to co było w kinach z wersja reżyserską? Mnie wersja reżyserska zaszokowała - i początkiem i zakończeniem! Kpina z widza! Obejrzałam 1 sezon "Downton Abbey" - mam pytanie - czy warto oglądać dalej??? Pozdrawiam.