House w ogóle nie jest chamski, taki się zrobił przesłodki przez ten związek z Cuddy, scenarzyści chyba zapomnieli o co chodzi w tym serialu, zagadki medyczne strasznie cienkie, może coś się rozkręci i źle oceniać po kilku odcinkach obejrzanych, ale tak źle nigdy nie było, trzeba to było skończyć jak byli u szczytu, przykro patrzeć :s
no racja, ale miłośnicy Huddy (Cuddy i House) w końcu zostali usatysfakcjonowani. Czekaliśmy 7 sezonów, ale czyż nie było warto?
Milosnicy "Huddy" czy czego tam , to 13 letnie gimbuski ktore powinny przestawic sie na "kachorra to ja" albo jakas inna telenowele
Po ostanim odcinku zaczełam się zastanawiać jak oni chcą zakończyć ten sezon pod względem Huddy. Bo jak by nie patrzeć, tak źle i tak nie dobrze. Jak zerwą to co? Będą się unikać, później zostaną przyjaciółmi i... no właśnie i co? Z drugiej strony twórcy ożenią Grega i Lisę i będziemy oglądać ich małżeńskie perypetie? Równie dobrze mogliby po czymś takim puścić napisy: I tak oto piękna, choć już nie najmłodsza, księżniczka pokochała bestię i przemieniła go w księcia z bajki. Odtąd żyli długo i szczęśliwie, niosąc uzdrowienie chorym i robiąc na drutach szaliki dla dzieci z sierocińca. Więc albo wrócimy do początku albo zrobi się z tego brazyliana.
Chociaż z dwojga złego wolałabym aby akcja zatoczyła koło. Pod koniec sezonu dzieje się coś niedobrego. House i Lisa nie mogą się dogadać i w kłótni zrywają. W ostatniej scenie widzimy jak House wyciąga swoje ostatnie, zmyślnie ukryte i nie mal zapomniane opakowanie viccodinu i bierze całą garść. A następny sezon? House ukrywa swój powrót do nałogu mimo że pogodził się z Cuddy. Nie za bardzo im jednak już wychodzi. Mogłaby się pojawić jakaś nowa kobieta, np. ta z pilota 6 serii (tak, wiem, że miałą męża i dzieci, ale może jakaś katastrofa samolotu?). Wiem, że to też brzmi jak jakaś telenowela, ale bądźmy szczerzy, niezależnie,w którą stronę pójdą twórcy to widzimy tu zmęczenie materiału. Ja bym chciała przede wszystkim powrotu genialnego G. Housa, mistrza ciętej, ironicznej riposty, cynicznego lekko dziwnego geniusza, bo czyż nie takiego Housa pokochaliśmy?
Tak czy siak, sezon 8 powinien być ostatni, dla dobra wszystkich, a serialu w szczególności. Bo to, że będzie kolejny sezon jest raczej pewne.
Wydaje mi się, że specjalnie nie mają pomysłu jak to rozwiązać. A poza tym z House'm jest ten problem, że najzwyczajniej w świecie się postarzał. Ile można się zgrywać i pogrywać mając na karku 50-tkę?
Aż żal patrzeć co twórcy namieszali w serialu sam nie wiem co chcą udowodnić takich słabych odcinków to nie było nigdy po za kilkoma zabawnymi scenami ale moim zdaniem powinni zakończyć na 15 lub 16 odcinkach nie mam sensu ludzi męczyć tym sezonem tak jest prawda czas tego serialu dobieg końca tym sezonem 7 to potwierdzili jeszcze te poprzednie dawały radę ale to już przeszłość tylko na siłę chcą wrócić do poprzedniego stanu ale im to nie wyszło w 9 odcinku niestety racja będzie ślub na koniec House md i koniec serialu zrobi albo już się zrobiła telenowela z serialu aż żal patrzeć na ten sezon tylko te oszukane zwiastuny lepszą dają dramaturgię niż sam odcinek .
Aż tak to nie przesadzajmy. 7 sezon i owszem nie dorasta do pierwszych pięciu ale nie jest najgorszy. Najgorszy moim zdaniem był sezon 6, na prawdę słaby, rozkręcił się dopiero pod koniec a i tak zwalili zakończenie. Fanem Huddy nie jestem przeciwnie nadal twierdzę że było to najgorsze co można zrobić ale ten sezon jest mimo to i tak lepszy od 6. To 6 miał ponoć wnieść trochę powiewu świeżości a zrobił to dopiero pod koniec kiedy odcinki przestały nudzić. 7 jest zrobiony lekko, tak że przyjemnie się ogląda i nie męczy. A w 6 sezonie ? Pierwszy odcinek a potem powrót House'a, sprawa z Dibalą, wymyślanie odcinków z Wilsonem i Cuddy i inne pierdoły. 7 sezon za to poza beznadziejnym 1 odcinkiem stoi na całkiem dobrym poziomie
6 sezon wniósł powiew świeżości, bo jest konsekwencją pobytu House'a w psychiatryku i terapii dr Nolana. Masz doskonałe wytłumaczenie tej przemiany w "The baggage". Ten podziwiany bohater przez jego fanów nagle odkrywa, że praca nie jest panaceum na wszystko, a na pewno nie na jego życie prywatne. Jest genialnym diagnostą, jednak w życiu osobistym jest nieudacznikiem. Szuka i próbuje i na tym moim zdaniem bazuje cały sezon 6. Po odstawieniu prochów świat House'a się zmienił, a na pewno urealnił, a dla narcyza to podwójnie bolesne. Mnie się podobał, bo bohater ewoluuje w kierunku "normalności" i nareszcie jest inny.
7 jest konsekwencją poprzedniego, a czy ciekawy? Mam mieszane uczucia.
zgodzę się tutaj z kolegą bemolem.
Ogólnie jak serial kiedyś mnie bardzo wciągał, to teraz nie już tak jak kiedyś. Oglądam bo mam ciągle nadzieję, że gdzieś kiedyś ten stary House wróci. Tak bardzo lubiłem ten serial. Sezon 7 jest lepszy od 6 mimo, że w 6 sezonie odcinek Broken jest jednym z najlepszych epizodów w całej serii. Nie za bardzo mi się podoba ta słodkość między Housem a Cuddy. Wolałem Grega jednak na prochach.
Ja was ludzie nie rozumiem... nie podoba się - nie oglądajcie, nikt was przecież do tego nie zmusza... :) A takie wieczne marudzenie i tak nigdy niczego nie zmienia, więc darujcie sobie i oszczędźcie wasz cenny czas i energię.
6 sezon rzeczywiście wniósł coś nowego bo tego ale mi chodziło raczej o jakość tego co on wniósł. Bo 5 sezon przestawał być już czymś świeżym, czymś niezwykłym poza kilkoma odcinkami i finałem. On wciąż stał na bardzo dobrym poziomie ale brakowało tego czegoś co w poprzednich sezonach. I 6 miał być tym powiewem świeżości, liczyłem że znów tchnie w ten serial życie. Ta niezwykłość pierwszych 4 sezonów, idealne wręcz przeplatanie wątków dramatycznych z komediowymi, wszystkiego było tyle ile potrzeba. Tymczasem 6 sezon był jeszcze bardziej skostniały. Może i House podjął terapię i tak dalej i coś się zmieniło ale gdzie w tym świeżość ? Za to 7 sezon jest już zdecydowanie bardziej lużny, ma nieco lepsze przypadki choć i tak takich jak były w sezonach 1-4 już chyba w tym serialu nigdy nie uświadczymy, i jest znacznie zabawniejszy od poprzedniego
"Może i House podjął terapię i tak dalej i coś się zmieniło ale gdzie w tym świeżość ?" A Ty tego nie widzisz? Odpowiedź masz w poprzednim linku.
Nie widzę. Owszem to było coś nowego ale nie wprowadziło do serialu żadnej świeżości, raczej pachniało zgnilizną. Co wprowadzało świeżość, coś ciekawego i nowego ? Vogler w pierwszym sezonie, Stacy w drugim, Tritter w trzecim, wybory na nowy zespół w czwartym. Ale nie wątek z leczeniem House'a, choć ty oczywiście możesz mieć na ten temat inne zdanie
Zaraz zgnilizną:). Jeśli główny bohater się zmienia, to znaczy, że w dużej mierze zmienia się wszystko dookoła niego, zmienia się klimat serialu. Dlatego tak inny jest sezon 6 i 7.
Poprzednie sezony były rewelacyjne, to prawda. Chociaż już w 4, a szczególnie w 5 wyczuwało się "zmęczenie materiału". I raczej zaczęło pachnieć rzygami i wódą z wiadomych powodów. Zyskaliśmy psychozę, co również było bardzo ciekawe, a serial na tym zyskiwał. Tylko ile można? Nasz kochany Hausik powoli się staczał, co musiało doprowadzić do i tak dobrego końca naszego bohatera i to dzięki pomocy wyjątkowo zaangażowanych przyjaciół. Zamiast Trittera( który o ile pamiętam przewidział los Hause'a) pojawił się dr Nolan, Lydia, Alvie i młoda lekarka. Zawsze ktoś znika żeby mógł pojawić się ktoś nowy. A swoją drogą ciekawy mógłby być odcinek gdyby na oddziale dr House'a w roli pacjenta pojawił się ponownie detektyw Tritter.
a tak poza tym jeszcze, czy wątek ze studentką jaka nowym członkiem zespołu nie wydaje wam się naciągany? Według mnie to idiotyczny pomysł. Jej konflikt z Housem na tle wartości moralnych i prawdy to powielenie problemu z Cameron. Tylko, że wtedy przyjemnie się to oglądało, a ta nowa jest irytująca.
House się zatraca, co można było zobaczyć w 7x09, gdzie okłamał Wilsona i Cuddy, aby pobyć w samotności. Nie jest tak malinowo, jak to opisujecie. A jego zanik chamskości jest spowodowany terapią, a także związkiem z Cuddy. A najlepsze jest to, że wy sami nie wiecie czego naprawdę chcecie. Pierwszy sezon był naprawdę słaby. Czwarty uważam za najlepszy - takie moje osobiste zdanie. ;)
"scenarzyści chyba zapomnieli o co chodzi w tym serialu" to ciekawe. To o co w takim razie chodzi w tym serialu?
Gdyby serial skończył się u szczytu popularności wszyscy by bluzgali, że to chamskie tak naszego kochaniutkiego chamskiego House skończyć. O ile się nie mylę, nieoglądanie House'a nie jest karalne w naszym kraju, więc któż broni ci porzucić oglądanie nowych odcinków? Czyżby jednak tliła się w tobie iskierka nadziei, że House powróci w kwiecie swego cynizmu? Zagadki medyczne zagadkami medycznymi, zawsze w zanadrzu pozostaje Joker scenarzystów-nieśmiertelny toczeń.
o to chodzi, żeby były CIEKAWE zagadki medyczne, a House był chamski, a się zrobiły z niego ciepłe kluchy.
pierwsze odcinki 7 sezonu były troszkę nudnawe , ale on musiał mieć czas na dojście do formy i teraz już wraca prawdziwy dr. House ,co odcinek to lepszy np. uśpienie przyszłej teściowej na kolacji
Jest parę odcinków ponad schematami ten którego początek widzimy z oczu pacjenta słysząc jego myśli, ,,Help Me" Za trudne warunki Ten dwuodcinkowy o Foremanie, dwa ostatnie czwartego sezonu, ,,Broken". Siódmy wnosi to całym sobą - popieram kolegów : Joker27 - w kwestii jakość zmian i Bemol33 - terapia nolana. Ogólnie warto go zobaczyć jak wszystkie lecz jeśli ktoś od tego chce zacząć swoją przygodę z Housem - !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!
7 serii nie widziałem ale jeśli zobaczę ze jest słaba nie będę jest oglądał zagadki medyczne niezbyt mnie interesują ,ale uwielbiam dziwactwa,cynizm i cięty język housa ,ale jeśli scenarzysta zrobił z niego kolejnego uśmiechniętego doktora rogowskiego to dziękuje nie oglądam bo serial straci sens .A jeszcze jedno sory jeśli kogoś zdublowałem nie miałem cierpliwości by czytać cały temat(i wiele podobnych ) a chciałem napisać to co myślę .
w takim razie lepiej nie oglądaj. W 7 sezonie House jest miły i przesłodki ( scenarzyści podkreślają, że House staje się taki pod wpływem związku z Cuddy). Jest mało ciętych ripost i "dziwnych" wypowiedzi House'a. Może z wyjątkiem nudnego odcinka 6, w którym to House rozmawia z kandydatką na miejsce 13 o etyce i moralności. Jak narazie najlepszy odcinek 7 serii - odc. 5
Widocznie jestem w mniejszości, ale mi się podoba kierunek, który obrali scenarzyści. House zrobił coś ze swoim życiem i wyrwał się z nałogu. A teraz próbuje żyć w związku z kobietą, którą kocha. Tak moze jestem zbyt sentymentalna. :) Cieszę się, że House nie jest ciagle tym samym lekomanem łykającym tabletki, widać rozwój postaci. Ale tez nie przesadzajmy, nie zmienił się aż tak bardzo.
Tym wszystkim, ktorzy mówią że powinni juz skończyć serial - po prostu nie oglądajcie. Są osoby, ktorym ogladanie nadal sprawia przyjemność. tyle w temacie.