... ale LOST jest wg. mnie lepszy. Muzyka w LOST jest o niebo lepsza. Postac HOUSE'a jest
genialna, ale w LOSt bylo wiecej genialnych i skomplikowanych postaci (Ben Linus, John
Locke, Jacob... HURLEY!). Ale na razie zobaczylem tylko pierwsze 10 odcinkow, ta oena
moze sie jeszcze zmienic.
głupie porównanie, porównac serial medyczne z serialem ... ktory tak faktycznie nie da sie okreslic gatunku-dramta, S.F., Thriller, przygoda, dramt, obyczaj i co jeszcze mozna dodac?
Muzyka w Lost była robiona specjalnie na potrzeby serialu i jest to moim zdaniem jedna z najlepszych tego typu w telewizji. W Housie muzyka to głównie piosenki, czasem pojawiają się motywy tworzone specjalnie do serialu. Więc moim zdaniem porównywanie tego aspektu jest bezsensowne bo i w jednym i w drugim podchodzi się do tego zupełnie inaczej a i w jednym i w drugim muzyka świetnie współgra z obrazem.
Ben Linus, John Locke, tyle. A i tak nawet oni obaj nie są lepsi od House'a mimo że Linus to moja druga ulubiona serialowa postać. Do tego było sporo dobrych, nawet bardzo dobrych postaci, jak wymienione Jacob, Hurley czy Sawyer, Jack, ale raczej już nazywanie ich genialnymi i skomplikowanymi to gruba przesada. Już bardziej skomplikowany jest Wilson czy Cameron.
I tak jak napisał rafib1975 porównywanie dwóch zupełnie odmiennych produkcji jest bez sensu. To tak jakby porównywać Ojca Chrzestnego i Transformers
Masz rację Joker, muzyka w Housie doskonale współgra z obrazem i dopowiada to, co niedopowiedziane. To nie są tylko banalne piosenki. Najczęściej są to perełki, jak chociażby utwór "Maggot Brain" Funcadelic w "The Down Low" czy ""Hallelujah" Leonarda Cohena w "Acceptance" i takich przykładów można byłoby mnożyć w dziesiątki. Sporo też muzyki poważnej W niezapomnianym "Broken" chora wiolonczelistka gra suitę Nr 1 Bacha, jaki to ma wydźwięk w tym odcinku! Jest i Beethoven(sonata Waldsteinowska) w "Półgłówku" , dużo Mozarta, jest i Puccini, to tyle co pamiętam. Sporo jazzu, rocka, bluesa.
To nie jest taka sobie schematyczna, hollywoodzka muzyczka filmowa, jakiej pełno tłucze się w studiach hollywoodzkich. To muzyka, która często, łącznie z tekstami utworów(jeśli ktoś zna angielski, to wie o co chodzi) w pełni koreluje z treścią odcinków jak i stanem psychicznym bohatera. I między innymi dlatego lubię ten serial, także za wspaniałą muzykę.
Moim zdaniem LOST bylo dobrym serialem ale tylko do sezonu nr. 3.... pozniej juz za bardzo zaczeli mieszac, finalowy odciniek nie mial juz zadnego sensu a co gorsze nic nie wyjasnial i zawieral wiele bledow logicznych.... co do Hurley'a... he sucked! nigdy go nie lubilam... moim zdaniem jego postac byla egoistyczna i falszywa.... Co do Housa.... Ta postac pomimo swojego chamskiego zachowania troszczy sie o innych co mozna zauwazyc tylko poprzez dokladniejsza opserwacje zachowan....
Ogolnie rzecz biorac nie porownywalabym tych seriali, gdyz sa one zupelnie rozne i kazdy z nich ma swoje dobre i zle punkty.....
Nic nie wyjaśniał, bo wszystko co ważne było wyjaśnione wcześniej. Dzięki temu twórcy w finale mogli skupić się na bohaterach.
PS: Hurley egoistyczny?! WTF?!