Myślałem, że gorzej niż w 7 sezonie nie będzie, niestety. Twórcy robią was wszystkich w jajo, pierwszy odcinek 8 sezonu sugerował wielkie zmiany, natomiast po drugim jestem pewien, że nic się nie zmieni - House znowu z Wilsonem, dostał z powrotem swoje biuro, niedługo wróci Taub, Trzynastka i Chase, jedyną zmianą jest brak Cuddy. Za góra 5 odcinków będziemy mieli ten sam odgrzewany kotlet z jeszcze bardziej naciąganymi i nierealnymi przypadkami. Liczba widzów znowu się zmniejszy, ale pozostanie ich akurat tyle, żeby jeszcze wypocić 9 sezon.
W ogóle scenariusz jak i cały byt tego serialu zaczął być zależny tylko i wyłącznie od liczby oglądających. Żarty Housa zaczynają być męczące (nudne i wyświechtane zaczęły robić się w okolicach 6-7 sezonu).
Naprawdę komuś tak naprawdę chce się to jeszcze oglądać?
Wiadmo że każdy serial długo oglądany robi się nudny to zawsze tak jest i każdy można zepsuć ale dajmy szanse seznowi 8 mi się tam podoba ale widać że ten sezon będzie ostanim czuje to w kościach tylko twórcy myślą innaczej chcą doić ile się da też zły kierunek myślenia mogą być dobre 1 kilka sezonów potem robię się z tego telenwelna już lepiej było zakończyć na sezonie 7 i było by z głowy też i fakt ale każdy by się zastanawiał co by było dalej ale coż poczekamy zobaczymy moim zdaniem sezon 8 będzie ostanim ile można ludzi męczyć mnie też to po woli inrytuje nikt by nie chciał powtórki z serialem Przyjaciele jak to było 10 sezonów a rekord należy do serialu Ostry dyżur / ER aż 15 sezonów to juz lekka przesada lepiej być House szedł ze sceny godnie niż został taśmiemcem jak ten serial co wymiaiłem .
Przecież jest już wiadome, że 8 jest ostatni, od dawna.
Ja oglądam już w sumie tylko z przyzwyczajenia, największą miłością pałałam do House'a koło 2 i 3 sezonu.
A co do Przyjaciół, to mogłabym oglądać i 20 sezonów;)
Przyjaciele to był zarąbisty serial, powiedziałbym że taki "House" w tamtych latach. Co do Housa do wiadomo że sezon 8 jest ostatni i pozwólcie innym pożegnać się z ty serialem :)
Gwoli ścisłości moi drodzy; nieprawda - nie wiadomo, czy sezon ósmy jest ostatnim, nikt tego nie ogłosił, nikt w tym kontekście wiarygodny nie potwierdził. Sam Hugh różnie się wypowiada - raz daje do zrozumienia, jakoby był już House'm zmęczony, szczególnie że ze względu na kręcenie serialu cierpi jego życie rodzinne, ale innym razem znowu stwierdza, że to znakomita zabawa, sugerując, iż to jeszcze nie będzie koniec. Prawdopodobieństwo zakończenia jest spore, z tego co możemy ogólnie wnioskować z całości dostepnych nam przesłanek, ale to na dzień dziesiejszy pewne nie jest, tego zdaje się nie wie jeszcze absolutnie nikt, toteż nazbyt radyklanie niektórzy się wypowiadają, biorąc za pewnik przypuszczenia:)
Law & Order - 20 sezonów, Simpsonowie - 24 i kręcą kolejne, więc te 15 sezonów ER to żaden rekord
Nasunęło mi to myśl, iż z Hous'em są dwa problemy - po pierwsze kwestia wymyślania nietypowych chorób, po drugie zaś fakt, iż ten serial ma jedną tylko postać w centrum - jest to film bardzo egocentryczny, "zawłaszczony" przez pojedynczą figurę, w dodatku bardzo wyrazistą, i te dwa elementy - "jednopostaciowość" + "konkretność charakteru i jego specyfika" powodują, iż wyjątkowo trudno jest kombinować tak, by w owych kombinacji rezultacie doktor pozostał sobą, a zarazem by było "oryginalnie":) Jeśli głównych postaci jest "ileś-tam" (jak w "ER" o ile pamiętam, bo nigdy "naprawdę" tegoż serialu nie oglądałem, ale wiem, że jest personalnie "rozstrzelony"), a do tego jeśli dany bohater nie jest AŻ TAK ściśle zdefiniowany, pole do popisu jest większe:) Natomiast jednostka i to zdefiniowana "bez marginesów" kreatywność swym wyjętym przed szereg indywidualzmem ogranicza:) Ponad 150. odcinków to ogromnie dużo, a cykl ciągle trwa:)