Serial był dobry, niekonwencjonalny i przyciągał uwagę... Dopóki ktoś inteligentny nie postanowił zabawić się w kręcenie
romansu. Gdyby nie idiotyczny pomysł połączenia głównych bohaterów [oczywiście mam na myśli House'a i Cuddy] +
zakończenie po 6. bądź 7. sezonie [żeby obyło się bez równie idiotycznej, co pomysł romansowania wymiany obsady],
byłoby idealnie. Ostatnia seria to jakaś kpina. Nijak ma się do tego, co było wcześniej. Jedyne, co przypadło mi do gustu
to ostateczna przemiana Chase'a i zakończenie jego wątku. Poza tym, słabizna...