Nie wiem czemu, może przez brak Cuddy? Może przez tą Filipinkę (skąd oni ją wzięli!). Już Taub mnie wkurzał - mały, brzydki no spoko, większy realizm- ale do tego wredny, cyniczny, sfrustrowany ogier rozpłodowy, cóż tu dużo mówić, nie budził sympatii. Ale w porównaniu do tej nowej w okularkach, ech...
Poza tym psychologia ewolucyjna i mizantropia w wykonaniu House'a to jedno, ale kiedy cała reszta zespołu zaczyna tym raczyć na prawo i lewo to robi się ździebko nudne i nużące, wręcz irytujące.
No i ma się wrażenie, że serial zmierza donikąd, nie wiem. Żałuję, że scenarzyści nie zostawili House' a w więzieniu przez jeden sezon - przecież mieliby tam o wiele większe pole do popisu (działanie w trudnych warunkach, więzienne cwaniactwa House'a, przeżycie wśród współwięźniów, nowe przypadki). A tak - wszystko to już było.
A, i zastanawia mnie jedno - czy kiedykolwiek, ktokolwiek był w tym serialu chory na toczeń? Bo co drugi odcinek go podejrzewają od iluś sezonów, a chorych brak...:P