aczkolwiek ostatnio mało sie dzieje, mam nadzieję, że w 6 serii coś wymyślą bo jak na razie to wieje nudą
Nie wieje wcale nudą. Każdy kolejny sezon coraz lepszy. 4 i 5 świetne. 6 również bardzo dobry jak na razie.
Już tak nie idealizujmy bo po 4 najlepszym sezonie niestety przyszedł 5 jak dotąd najsłabszy
Co ty gościu pierdzielisz? Przecież sezon 5 jest jednych z najlepszych sezonów House'a. Uważam, że 4 saison jest tak samo świetny jak 5. Nieporozumienia ta twoja wypowiedź.
może przesadziłem z tym, że wieje nudą, aczkolwiek czegos mi ostatnio brakuje, zbyt mało się dzieje, dobrym pomysłem było umieszczenie Housa na odwyku, przynajmniej było troche czegoś innego, dobrym pomysłem byłoby moim zdaniem romans Caddy z Housem lub np gdyny Foreman zszedł się ponownie z 13 i mieliby np dziecko;)
zdecydowanie przesadziłeś. nuda była wcześniej, na szczęście druga połowa 5 sezonu aż do końca trzymała w napięciu + bonusowe odstrzelenie z serialu Kuttnera.
6 sezon jak na razie jest dla mnie zdecydowanie najlepszym ze wszystkich. pierwsze dwa genialne odcinki i dalej też jest ciekawie, house przechodzi przemienę, ekipa się zmienia, odchodzi, wraca, więcej poświęca się relacjom house'a i jego ekipy ze sobą, z innymi, Wilson w końcu dostał trochę więcej światła - w skrócie nie ma już tej monotonii i schematu takiego samego każdego odcinka.
Jak dla mnie sezon 6 najlepszy ze wszytkich. Poprzenie też świetne, ale w połowie 5 trochę mi się zaczęło nudzic, myślałam, ze w 6 nic nie wymyslą i byłam naprawdę mile zaskoczona jak skończyłam go oglądać.
Ej no ja wyrażam swoje zdanie a ty od razu na mnie naskakujesz. Chyba każdy może mieć swoje zdanie. Ja uważam że 5 sezon był najsłabszy ty uważasz że był świetny ale ja za to na ciebie od razu nie naskakuje że coś pierdzielisz. Skoro ty wolisz Housa telenowelę to proszę bardzo ja wolałam Housa w którym wszystko kręciło się wokół przypadków a wątki osobiste zajmowały jedynie kilka minut.
house kręcący się głównie w okół przypadków to taki nudny schemat, że w drugim sezonie o mało nie zakończyłem przygody z tym serialem.
house przyjmuje sprawę, stawia diagnozę, ekipa robi badania, coś nie wychodzi, ekipa robi badania, pacjent coś kręci, house się domyśla, stawia diagnozę, ekipa robi badania, coś nie wychodzi, house doznaje olśnienia (nawet minę ma wtedy identyczną) i tyle.
ile tak można w kółko?
jak wątki osobiste postaci są dla ciebie telenowelą to ja przepraszam, ale Sopranos w takim razie jest operą mydlaną jak Moda na Sukces. cała siła tego serialu to właśnie postacie, charaktery i ich osobowość (z Housem na czele).