nie było najmniejszego impulsu który by mnie zainteresował w tym serialu a 3 daję może tylko przez aktora głównego na którego sobie można popatrzeć a tematyka serialu jest taka jak każdego innego medycznego.
Co ma tematyka zawarta w serialu od jego postaci i wydarzeń oraz fabuły każdego odcinka? Fenomenem jest sposób, w jaki House prowadzi zarówno diagnozę (nigdzie indziej tak to nie jest ujęte), a także wszystko co się dzieje wokół tego.
Fenomenem jest może reżyser czy scenarzysta, no i może też talent aktora do ODGRYWANIA
No właśnie. Fenomenem jest prowadzenie przez Housa diagnozy. Tyle że w każdym odcinku wygląda to niemal tak samo. Schematayczność tego serialu jest nie do opisania
W Housie nie chodzi o fabułę, schemat jest zamierzony i BYĆ MUSI bo nie na tym masz się skupiać! Skupiać masz się na dialogach, symbolice, osobowościach bohaterów, grach słownych i tle. House nie jest serialem, który powinno się oglądać dla zwrotów akcji i coraz to bardziej zmyślnie poukładanych wątków :) Schemat w housie to nie wada, to absolutna zaleta!
Kilka, a to tylko dlatego, że mnie nie zaciekawił wcale ten serial, a to przecież tylko moja opinia.
Ja widziałem wiele odcinków. Czasem oglądałem regularnie kilka z rzędu jak w TV leciały, czasem spontanicznie włączałem i zawsze był ten sam schemat. Choroba->rozpoznanie->dyskusja nad chorobą->myślą że już rozpoznali chorobę--> okazuje się że jednak nie->House idzie do tego swojego przyjaciela i z nim gada-->house wbrew wszystkim leczy swoim sposobem co wszystkich oburza--> pacjent zdrowieje. Tym samym opisałem cały serial- czasem dochodzą jeszcze głupie wątki poboczne lekarzy i nieco ciekawsze z życia housa.
Wszystko kwestia, co kto lubi. Ciężko oczekiwać od serialu tego typu czegoś innego, natomiast najciekawsze jest jak ten schemat za każdym razem zostaje pokazany, bo za każdym przypadkiem dzieje się coś innego.
No tak, za każdym razem pacjent i jego choroba inaczej się nazywają. Raz go boli głowa innym razem dupa albo krew mu leci i ma zawroty głowy. I tak w kółko. To nie jest ciekawe. Ten serial był w miarę fajny przez pierwszy sezon, teraz umiera powolną śmiercią.
No to przepraszam, czego oczekujesz od serialu w kontekście medycyny? Chyba akurat ten jest najmniej konwencjonalny, gdzie można się skupić na formie podejścia do problemów zupełnie z innej strony, niż było to wałkowane w podobnych produkcjach.
Oczekuję tego że się skończy gdy się wypali, a tu kilka ostatnich sezonów to tylko ciągnięcie serialu na siłę.
No to można tak powiedzieć o każdym serialu, sprawa indywidualna. Jakoś za każdym razem tutaj było relatywnie ciekawie i wpleciono sporo pobocznych wątków. Nawet zaskakujące zdarzenia występowały dość często.
Oczywiście że można tak powiedzieć o każdym serialu bo każda tematyka i sposób w jaki jest robiony serial kiedyś się wyczerpuje. Kiedyś uważałem ten serial za bardzo interesujący, dawałem nawet 8 po pierwszej czy drugiej serii. Te poboczne wątki, które się rozrosły to nic innego jak fabuła z Klanu czy Mody na sukces służąca do zapchania fabuły.
Nie prawda.. co z tego, że diagnozuje jak diagnozuje? To i tak jest ciekawe, wiadomo,że nie powinien być takim geniuszem, że od razu wszystko wie. Poza tym - ostatnio coraz rzadziej ucieka po rady do Wilsona :] więc nie jest tak w każdym odcinku. No i ten serial dalej mnie śmieszy, a to naprawdę nie często się udaje w innych przypadkach. Przyznam, że poczatek poprzedniego sezonu nieco mnie mulił, ale jednak zostałam przy nim.
Wzięłaś trochę za bardzo dosłownie ten opis schematu. Niekoniecznie musi lecieć po poradę do Wilsona - jest jeszcze możliwość, że wpadnie na rozwiązanie przy rozmowie z kimkolwiek, a która nagle zejdzie na temat, który okaże się genialnym olśnieniem. Potem jest happy end, jakaś ładna piosenka i rozwiązanie wszystkich motywów z odcinka. Koniec, za tydzień lecimy dalej.
Nie wiem jak to się może jeszcze nie znudzić. Naprawdę dwudzieste z rzędu perypetie miłosne bohaterów, albo dylematy moralne ograne po raz trzydziesty stanowią takie interesujące tło dla tego pseudomedycznego schematu?
"No to można tak powiedzieć o każdym serialu"
W tym sęk, że nie można tego powiedzieć. Zresztą w serialach też występuje schemat - jest nowy, fajny pomysł, który interesuje wszystkich. Powstaje mnóstwo odcinków, które są oglądane z zainteresowaniem, powstaje "moda" na serial i wielki boom. Potem jednak schemat staje się ograny, nudny, ludzie przestają to oglądać, moda znika. Wtedy powinien zniknąć serial. House przekroczył tą granicę i wychodzi dalej z tym samym schematem, co zabiło całą przyjemność z oglądania. Zostali tylko najwierniejsi fani, którym - bądźmy szczerzy, wystarczyłyby odcinki w których House siedzi sobie i mówi śmieszne rzeczy.
Część medyczna stała się wydumana i nierealistyczna, bazująca na niewiedzy powyższej grupy widzów, mało co trzyma się kupy. W obecnym sezonie, po powrocie stałej ekipy schematyczność tego serialu sięgnęła wyżyn absurdu. Jestem przekonany, że lada moment usłyszymy o końcu Housa, bo już niedługo przestanie generować odpowiednią ilość zysków.
co do oglądalności- bazujesz w tym momencie na jakichś konkretnych, dostępnych statystykach? Może i u nas się juz to przejadło, ale w USA najwidoczniej nie, bo serial zniknąłby już dawno.. Co do niewiedzy - zgadzam się, bo czesto niektóre rzeczy sprawdzałam potem w sieci i było naciąganie.. że niby objawy choroby były na następny dzień a w rzeczywistości na tkaie objawy czeka się 2-3 tyg. Zirytowało mnie takie oszukiwanie widza, bo z tego co wiem, niektórzy pod wpływem tego serialu nawet decydowali się na medycynę. :D
"nie do opisania" jest to zwrot zaznaczający głupotę, dziwność, skale czegoś. Pewnie dobrze wiesz co miałem na myśli więc po co piszesz post bez sensu
powiem tak, oglądałem wszystkie odcinki jakie dotąd wyszły (nawet 8 sezon) i muszę powiedzieć że bardzo dużo jest odcinków nie schematycznych (House head,Broken itp.).A poza tym, nie da się aby każdy odcinek przedstawiał inny schemat (logicznie niewykonalne) MUSI BYĆ JAKIŚ SCHEMAT UNIWERSALNY.
Proponuje obejrzeć seriale Dexter, Zakazane Imperium, Przyjaciele- tam schematu nie ma
ale Dexter to zupełnie inny serial.
ja House'a oglądam bardziej jako dramatyczny, niż jako medyczny, główna postać jest genialnie wymyślona oraz genialnie zagrana i to wystarcza, przynajmniej mi.
a schemat House'a nie jest schematem House'a, tylko Sherlocka Holmesa, bo był na nim wzorowany (przypadek medyczny=śledztwo, House=Sherlock, Wilson=Watson, genialne olśnienie House'a=genialne olśnienie Sherlocka)
Dr House ma schemat, ale i tak ogląda się go świetnie i za każdym razem z wielką przyjemnością rozwiązuję medyczną łamigłówkę :)
A ja proponuje najpierw pomyśleć za nim cokolwiek napiszesz. Seriale: Dexter, Zakazane Imperium, Przyjaciele NIE POTRZEBUJĄ SCHEMATU - co więcej byłby bardzo niemile widziany. Odwołam to wszystko jeśli podasz mi przynajmniej z 10 trzymających się kupy schematów (oprócz tych które były), które można by wykorzystać do Housa.
cincin_z masz rację, ale nie do końca. Mam nadzieję że poczytałeś trochę Conan Doyla i wiesz o czym piszesz. Co do postaci - tak masz racje, co do motywu - tak masz racje (motyw ciągłego rozwiązywania zagadek), co do schematu - nie. W wiekszości ( chociaż jak masz racje Sherlock często dostaje olśnienie) schemat jest taki.
Watson opisuje osobę która przyszła i sprawę z jaką przyszła - potem opisuje przez niego widziane fakty ,przypuszczenia (często w niewielkiej części słuszne bądź zupełnie mylne). W końcu Holmes zaprasza go na jakąś akcją itp. razem z Lastrade'em i wyjaśnia Watsonowi o co biega. Łapię przestępce. Schemat podobny ale nie taki sam, a im bardziej się wczytasz tym bardziej się różniący - wiesz mi przeczytałem wszystkie książki Conana o Holmesie i to po dwa razy.
Ja nie mówie że schemat w housie jest zły. Ogólnie dziwi mnie że ktoś może lubić oglądać coś ze stałym, niemal niezmiennym porządkiem. Wymieniłem te seriale gdyż one schematu nie mają i dlatego uważam je za lepsze i ciekawsze. Schematyczność rzadko kiedy jest dobra i atrakcyjna, szczególnie w filmach/serialach/grach. Choć są wyjątki, ale jak dla mnie house się do nich nie zalicza
Aha, czyli nie dość, że w Housie występuje w kółko ten sam schemat to jeszcze schemat ten jest powielony z Sherlocka Holmese'a i to ma być jakiś plus?
Skomentowałeś moją wypowiedź w której jest wyraźnie napisane że SCHEMAT NIE JEST TEN SAM CO W HOLMESIE, że SĄ INNE SCHEMATY ODCINKÓW HOUSA NIŻ TEN POWSZECHNIE ZNANY. Czy ty w ogóle czytałeś to co napisałem???
W "Przyjaciołach" schematu rzeczywiście nie ma, lub jest niedostrzegalny. Co do Dextera...zaciekawiłeś mnie....serial jest super, ale w czwartym sezonie widzę schemat i sztampę 3 razy bardziej niż w Housie...w nim schemat jest logiczny, odcinki przeważnie nie są ze sobą mocno połączone fabularnie, zaś w Dexterze każdy kolejny odcinek to kontynuacja poprzedniego (stąd te streszczenia)...schemat tam niestety jest, jak się przyjrzysz to też go zauważysz...
co do Dextera - to właśnie on umarł u mnie na 5 sezonie ;] mimo,że bardzo cenię sobie także książki. No, ale może z braku laku wrócę do niego bo większość moich seriali wraca w styczniu dopiero.
Głupotą od Ciebie bije na kilometr i widać, że nie przeczytałaś w życiu za dużo książek.
To jest fakt, nie ma co dyskutować.
Co w tej sytuacji ma czytanie książek (co z resztą lubię robić) nie wiem, a to przecież nie jest to forum o książkach ani też o adaptacjach filmowych. Czasem niestety trzeba zaakceptować fakt, że to co popularne nie musi się wszystkim podobać jak jest właśnie w moim przypadku. A ciekawa jestem po czym to tak widać, że ktoś nie czyta? Z resztą, nieważne. Pozdr.
A chociażby to, że w serialu tym istnieją odwołania do tak wielu filozofii i postaci z kultury, że już samo to jest świetną zabawą intelektualną. Sokrates, Arystoteles, Nietzche, Heidegger, Sartre, Zen, Taoizm, to tylko kilka z nich. Ale jak się ogląda Desperate Housewives, to się nie dziwię, szersze patrzenie nie jest możliwe. Książki to może czytasz, ale widać nieodpowiednie.
Bo jesteś kobietą.
Proszę, nie oceniaj książki (podpowiedź: serialu) po okładce (podpowiedź: paru odcinkach).
A stwierdzenie: "a 3 daję może tylko przez aktora głównego na którego sobie można popatrzeć" jest stwierdzeniem trzynastolatki.
A skąd ci przyszło do głowy, że oglądam taki badziew jak Desperate Housewives?
I jakąż to filozofię miał wspomniany przez ciebie Sartre?
Jeśli zadajesz się z trzynastolatkami, to ze mną się nie dogadasz. Pozdr. (spuść trochę tego jadu bo to nie wojna międzygalaktyczna)
najbardziej zaskakuje mnie, że podczas czytania wątku w którym wszyscy się kłócą jak szaleni (w sumie to nic dziwnego, poziom intelektu wjewjurki87 podnosi ciśnienie), nagle znajduję Desperate Housewives zmieszane z błotem. i dlaczego to? jaki jest w tym sens? nie rozumiem ;) tak samo nie wiem, czemu ktoś tam wcześniej i wyżej nagle przywołał Przyjaciół, coś z zupełnie innej kategorii.
I to, że w serialu istnieją odwołania do różnych nurtów filozofii stanowi jakiś argument? Bo nie zrozumiałem - twierdzisz, że serial w którym takie odniesienia występują z miejsca staje się serialem dla osób inteligentnych i komu się nie podoba, ten jest głąb i nie czyta książek?
W co drugim serialu występują takie intelektualne szczegóły, nawet w tak prostych jak "The Walking Dead", bo to bardzo prosty sposób żeby przyciągnąć do ekranu takich "intelektualistów" jak ty, którzy poczują się mądrzejsi jak będą na to patrzeć.
Podobnie było na początku popularności serialu, kiedy 90% to "inteligentni, zgryźliwi indywidualiści".
Serial jest prosty jak budowa cepa, z bardzo infantylnym i uproszczonym wątkiem medycznym i banalnymi postaciami, oprócz głównego bohatera, który jednak po 8 sezonach również stał się wielkim, przewidywalnym banałem. Owszem, wpleciono tu kilka wątków z podstawowych nurtów filozoficznych i parę wyświechtanych teorii (co jak wyżej pisałem, niczym oryginalnym nie jest), ale trzeba być nieźle ograniczonym, żeby oceniać całość przez ich pryzmat. Jeszcze do tego zarzucając innym braki w wiedzy.
Poczułeś się z tego powodu lepszy? Bo jedną z osób, które nie rażą w tym temacie poziomem intelektu jesteś ty sam.
Już poplułeś ekran wystarczająco? Po pierwsze nie rozmawiam z tobą i mam w dupie twoje adwokackie zagrywki.
Po drugie piszesz takie głupoty, że nie chce mi się nawet odpowiadać, bo że wjewiurka jest kobietą i nie potrafi sama się bronić to wiadomo, a że sprowadziła przydupasa żeby "coś powiedział temu chamowi", to już co innego.
Po trzecie, patrz 'po pierwsze'.
Jak będziesz miał coś mądrego do powiedzenia, to Ci odpowiem.
Jeśli nie chcesz, żeby Twoich żałosnych wypocin nie komentował nikt poza osobą do której się zwracasz wysyłaj prywatne wiadomości - to jest publiczne forum i każdy może po Tobie jechać jak po szma..., to znaczy, odpisywać na Twoje posty kiedy tylko będzie miał na to ochotę. Oczywiście Twoją reakcją może być płacz i krzyk jak wyżej, ale nie o to chyba chodzi? Chociaż, może się mylę.
Po drugie - widzę w Twoich wypowiedziach sporo uwag w kierunku płci pięknej - rozumiem, że możesz mieć na tym tle kompleksy, lub nieprzyjemne doświadczenia (a może po prostu nie lubisz kobiet?), ale nie przenoś ich na forum, bo to ani fajne, ani eleganckie. Wzmianki o obronie, przydupasach nie skomentuję bo to żenujące i jak nie jesteś cofnięty w rozwoju sam doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Jeden komentarz - tyle wystarczyło, żebyś zamknął japę, rzucił parę gimbusiarskich tekstów i wyniósł zabawki z piaskownicy. Nie zawracaj ludziom dupy pisząc tu o swoich spostrzeżeniach czy poglądach skoro nie masz nawet krztyny jaj żeby ich bronić, a na wszelką krytykę odpowiadasz czymś takim jak wyżej.
Choć nie powiem, schlebiło mi to. Najczęściej potrzeba 2-3, góra 4 komentarzy, a tu proszę. Jeden i już "nie rozmawiam z tobą i mam cię w dupie".
Brawo, elaviart. Bez zbędnego jadu i zniżania się do poziomu rozmówcy tez da się uciszyc rozwrzeszczanego dzieciaka, jak widac.
Eh, widzę, że wyzywanie od gimbusów to jakaś nagminna rzecz, wręcz moda, zalewająca fora. Każdy 'inteligent' ze znacznie zawyżonym poczuciem wartości szuka tylko okazji, by wytknąć komuś domniemane 'gimbusiarstwo'.
Po pierwsze kolego zobacz, od którego stwierdzenia rozpoczęła się rozmowa: "a 3 daję może tylko przez aktora głównego na którego sobie można popatrzeć". Faktycznie argument ostateczny, który pobudza myśli i merytoryczną dyskusję.
Poczytałem parę Twoich wcześniejszych postów, które są krytyczne wobec serialu. I choć może się to wydawać prawdziwe, to jest banalne do granic i ocieka prostotą. Piszesz frazesy, którymi tak naprawdę można skomentować większość tych 'kultowych' seriali zza oceanu. Twoje obserwacje są powierzchowne i oczywiste, komentujesz to, co dzieje się na ekranie dosłownie. Wytykasz schematyczność każdego odcinka - na tym polega konstruowanie tego typu produkcji, na schematach fabularnych. Krytykowanie czegoś za sposób prowadzenia narracji jest bezpodstawne. Zgodzę się z tezą, że ostatnie dwie serie są wyblakłe i mętne, co widać po ubywającej obsadzie, ale nie umniejszaj geniuszu całości.
Ktoś tu broniąc serialu pisał o Holmesie. Holmes to tylko jedna część składowa, bardziej zabawa i uśmiech do widza ze strony reżysera, który w odcinkach rozmieszcza pewne zagadki wzrokowe i werbalne, nawiązujące do Sherlocka. Moją ulubioną łamigłówką jest relacja House-Wilson. Wilson, który też jest takim łącznikiem, pomiędzy reżyserką a widzem, oknem, przez które twórcy serialu podpowiadają nam to i owo, o głównym bohaterze, dokonując jego dogłębnej psychoanalizy. Są też momenty, kiedy wydaje się, że Wilson to postać wymyślona przez umysł House'a, a to od razu przypomina CastAway'a i jego piłkę do siatkówki. Celowe, czy nie? W końcu Wilson cierpiący na 'syndrom pachołka', o którym nie chce mi się już pisać, bo oczywiście pan mądry na wszystko znajdzie odpowiedź krytyczną.
W każdym razie relacje House-Wilson, relacja House-Cuddy - która może być też różnie odczytywana, czy paternaliztyczna relacja House-pacjent. Spojrzenie na Housa jako na nauczyciela metody sokratejskiej, albo analizowanie, czy u House'a występuje kompleks Boga? To tylko niektóre z rzeczy, przewijających się przez serial i panie mądry nie bądź taki zadufany w sobie i nie patrz tak sucho na wszystko. Patrz trochę szerzej, a jak będziesz miał jakiś ciekawszy komentarz, aniżeli komentowanie 'oczywistej oczywistości', to z przyjemnością odpowiem.
Nie nazwałem Cię gimbusem, skąd ten pomysł? Stwierdziłem tylko, że używasz gimbusiarskich tekstów i obelg. Ciężko się z tym nie zgodzić czytając tamten fragment o przydupasie.
Dobra, panie "nie-przepadam-za-kobietami", może moje posty trącają banałem, ale przynajmniej nie doszukuję się drugiego dna w miejscach gdzie tego dna nie ma. Możesz interpretować obraz jak tylko masz ochotę, ale nie zmieni to faktu, że postać Housa jest po dłuższym obcowaniu banalna aż do bólu.
Ciężko oczywiście odmówić twórcom geniuszu tworząc postać doktora - szalenie inteligentny, egoista, cynik i cwaniak, który zawsze wygrywa (drobne niepowodzenia w rodzaju psychiatryka czy więzienia i jego do nich stosunek tylko utwierdzają widza w przekonaniu, że patrzy na postać genialną). To nie mogło się nie spodobać i tak właśnie było.
Ty widzisz w relacji Wilsona - Housa odniesienia do wytworu umysłu, ja widzę jego przeciwieństwo, postać, której jedynym zadaniem w serialu jest prowadzenie psychoanalizy głównej postaci, żeby każdy z oglądających dobrze zrozumiał jego motywy i co poeta miał na myśli. Takie tłumaczenie spraw, których niektórzy mogliby nie zauważyć. Porównanie z Cast Away imho śmieszne i wydumane. Tak jak pisałem - dorabianie ideologii do błahych historii.
Wątki medyczne i ich rozwiązania godzą w inteligencje każdego, kto się tymi sprawami poważniej zainteresuje. A wszystko po to, żeby podsuwać Housowi jeszcze więcej zagadek i jeszcze więcej z jego postaci wyciągnąć. Drobne "uśmiechy do widza" o jakich piszesz to tylko woda na młyn inteligentów, którzy spędzą później długie godziny na zastanawianiu się co też tym Housem tak naprawdę kieruje i jakiż to doskonały serial mają szczęście oglądać. A wszystko dla kasy - w końcu dla każdej grupy widzów twórcy muszą coś zaserwować, żeby wszyscy chcieli z przyjemnością co tydzień oglądać kolejne przygody genialnego doktora.
Wszystko co oglądam staram się oglądać z szerokiej perspektywy. Problem w tym, że House takiej absolutnie nie wymaga.