Kiedyś biegło się ze szkoły na łeb na szyję, żeby zobaczyć DBZ które później w szkole streszczało się w kilku słowach (patrzyli się na siebie, bili, znowu patrzyli, pogadali i się skoczyło).
DB Kai jest krótszy i lepszy- bardziej dynamiczny, spójny, można powiedzieć pozbierany do kupy (może tym razem "pięć minut planety Namek" nie będzie trwało kilku godzin) a ja nie mogę się pozbierać, żeby to obejrzeć i choć raczej tą wersję poleciłbym do obejrzenia sama sięgam raczej po stare VHSy a których ledwie co widać i słychać. Chyba już za stara jestem:(
Nie rozumiem po co ludzie mieliby gnać ze szkoły na złamanie karku, skoro odcinki ściąga się z internetu najwcześniej w niedzielę. Gdyby puszczano to w TV, to - z ręką na sercu - jako pierwszy ustawiłbym się na przystanku, a podczas jazdy empekiem do domu ponaglał kierowcę wciskając za spodnie Władysława Jagiełłę. Tyle że tak się nie zdarzy.
ale jej chodzilo o to ze sie gnalo na stare odcinki dbz wtedy jak lecial w rtl7 nie zrozumiales przed mowczyni