Trudno było mi się przełamać, mam ogromny sentyment do DB, DBZ i DBGT i pierwsze odcinki DBS mnie mocno odpychały. Byłam na NIE praktycznie pod każdym względem - kreska, muzyka, postaci. Ale tak oglądałam jeden za drugim, aż wkręciłam się na maksa, bo z odcinka na odcinek było coraz lepiej. Zwłaszcza wątek z Black Goku i Zamasu skradł moje serce. Szkoda tylko, że zakończenie było dziwacznie spieprzone, grafika efektu jak pojawia się Zeno była wręcz dobijająca. ALE! Warto obejrzeć dla naprawdę dobrych momentów. Mnie wciągnęło i już powoli żałuję, że coraz mniej odcinków mi zostało do końca i będę musiała czekać tydzień na nowy odcinek :<

A, i zapomniałabym. Moja ulubiona postać Vegety też została spieprzona w tej serii. Kompletnie stracił ten charakter, jaki miał poprzednio. Za to na podium ulubionej postaci pojawił się Beerus.

Ocena 8 trochę naciągana, bo sentyment. Mimo wszystko, fanom DB będę polecać - jest to coś innego dla zakochanych w poprzednich seriach, jednak jakoś kurczę wciąga a NAWET ma momenty, że zapiera dech w piersi. No i już zdarza mi się nucić pierwszy opening... :D