Cóż, te prawie 3 lata zleciały dość szybko. Przelecieliśmy sobie przez te kilka bardziej udanych i tych mniej udanych sag. Pierwsza saga z Battle of Gods była niezłym wstępem do pociągnięcia dalszej historii z Beerusem i wątkiem Hakaishinów. Goku po raz pierwszy za pomocą innych saiyan odpalił SSJG czy jak kto woli SSJRed. Następnie ponownie spotkaliśmy się z Friezzą, gdzie w anime otrzymał baty od Goku, natomiast w kinówce(RoF) został zabity przez Vegete. Potem nastał czas turnieju pomiędzy 6 a 7 wszechświatem; tutaj też mogliśmy zobaczyć w akcji kaiokena Goku w walce z Hitem i Vegete ponownie tytanicznie wytrenowanego w komnacie Ducha i Czasu. Naturalnie spore wrażenie zrobił wówczas blisko 1000 letni zabójca Hit. Kolejną saga (według mnie najlepsza pod względem fabularnym) to saga Future Trunksa czy jak kto woli Black Goku. Podobał mi się motyw wzmocnionego Vegety, który poobijał mocno Blacka jak i również Goku szarżujący na przeciwników w dobie zemsty za zabicie Chichi i Gotena - naprawdę fajnie wyszło. Warto jednak wspomnieć, iż w mandze Vegeta w bardzo ciekawy i inteligentny sposób poradził sobie z Blackiem, przełączając się między SSJGod a SSGSS (czyli jak kto woli SSJB). Manga wyjaśnia nam równiez, iż Black stawał się silniejszy za pomocą Zenkai Boost. Ostatnia saga to saga, która miała być z założenia najlepszą ze wszystkich, nie tylko pod względem widowiskowym. Generalnie turniej pomiędzy wszechświatami był dośc ciekawy, jednak Ja sam osobiście spodziewałem się jakiegoś plot twistu na koniec ze strony Aniołów, Zeno czy może nawet niesamowitego powrotu wzmocnionego jakimś cudem Black Goku? Byłoby kapitalnie. Jeśli chodzi o przebieg turnieju, to tutaj również mamy różnicę jeśli chodzi o mangę a anime; w mandze płotki wylatują z areny szybko, nie ma że boli, nie ma skrupółów. W ostatniej sadze dostaliśmy mega wykozaczonego Jirena, który z poczatku wydawał się nijaki. Dopiero gdy Goku osiągnął UI zaczęło robić się ciekawiej. Jeśli chodzi o najlepsze według mnie momenty z sagi turnieju wszechświatów, to są to : Poświecienie C17 (pomijając ostatecznie jego przeżycie), Goku osiągający UI , Vegeta osiągający SSJB Perfect czy jak kto woli Beyond(Warto dodać, iż w mandze Goku osiągnął SSJBlue 2 pod koniec sagi z Blackiem), końcowa walka Goku z Jirenem, Vegeta eliminujący Toppo, odcinek z Roshim, Dyspo vs Hit,i w sumie chyba tyle zapamiętałem. Choć pewnie znalazłoby się coś jeszcze.
Moje oceny poszczególnych sag(1-10):
Battle of Gods - 7/ kinówka 8
Resurrection of Friezza - 6 / kinówka 8
Saga 6 Wszechświata - 6
Saga Future Trunksa - 9
Saga Turnieju Wszechświatów - 8
Saga z Future Trunksem najwyżej ze względu na pomysł i chyba największy mrok ze wszystkich sag obecnych w Super. Black Goku wyszedł naprawdę świetnie.
Poziomy jakie otrzymali główni bohaterowie w DBS to SSJBlue, SSJG, SSBlue Perfect, Ultra Instynkt. Nie wiem czy jest sens sugerować się nazwami tak dobitnie, bo wiele razy fani stosowali swoje nazewnictwo, jak choćby w sadze Buu; Ultimate Gohan-Mystic Gohan, czy ostatniej sadze DBS; Ultra instynkt-Limit Breaker. Który jest Waszym ulubionym?
Zostaje nam czekać do Grudnia, gdzie ekipa ponownie zmierzy się z potężnym przeciwnikiem. Według doniesień ma to być pierwszy i oryginalny SSJGod czyli Yamoshi. Czy po kolejnym filmie kinowym powstanie nowa seria DB? Chodzą słuchy , że już w 2019 roku mamy dostać coś nowego. Nie są to jednak potwierdzone informacje. Zostaje nam cierpliwie czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
W podsumowaniu kilka razy odniosłem się do mangi aby zaznaczyć istote róznice pomiędzy nią a anime, które jednak trochę od niej odstaje.
Czekam na wasze opinie, oceny i spostrzeżenia odnośnie całej serii.
W tym długim tekście masz jeden błąd, w kinówce Freeza również zginął z ręki Goku, niestety nie Vegety.
Ja oceniłbym niżej wszystkie sagi, oczywiście głównie tą drugą, tragiczną.
BOG - 5/10
ROF - 1/10
Turniej - 4/10
Black Goku/Zamasss - 6/10
Turniej mocy - 5/10
Tak jak w serii GT jest tu wiele niewykorzystanego potencjału, głównie chodzi mi o ostatnią sagę, która była nijaka.
Jak tak pytasz o poziomy, to moim ulubionym jest Ultra Instinct, jeszcze tak to Red trzyma poziom ( tak na marginesie Rose jest w miarę fajny ), ale reszta jest po prostu niedobra.
Jedynie jeden odcinek mi się w całości podobał, od początku do końca, bo zazwyczaj jakieś fragmenty były słabe, a był to ten, gdzie Toppo wyzwolił moc Boga Zniszczenia i zwyczajnie sprał Freezę.
Mam nadzieję, że nie będzie nowej serii, a nawet jeżeli, to żeby była zrobiona lepiej niż Super i żeby była skierowana do starszych widzów, z krwią ( bo co jak co, ale momentami naprawdę czuć jej brak ).
Przez te 3 lata miałem niesamowitą radochę z oglądania, ale jako całość serię Super oceniam niżej niż GT - czyli jako jedną z najgorszych. Na pierwszym miejscu już chyba na stałe pozostanie Dragon Ball Z...
Przede wszystkim Super jest strasznie nierówne. Animacja oraz fabuła potrafią być genialne, a innym razem wołać o pomstę do nieba. Skończy się tak, że niektóre sagi będę oglądać po kilka raz, a o innych szybko zapomnę.
- Battle of Gods to była tragedia. Fatalna animacja, beznadziejny design SSJ God i te smoki z energii KI podczas pojedynku Goku z Beerusem w kosmosie, gdzie przecież Saiyanie nie potrafią oddychać w próżni...
- Resurrection F nie jest lepsze. Frieza to mój ulubiony bohater, ale cała saga przypomina wciśnięty na siłę fanservice. Mamy tu chyba najnudniejszą walkę wszech-czasów i pokaz dennej animacji... zaskakujący był tylko moment, jak Frieza wysadza Ziemię.
- Saga Wszechświata 6 to moja ulubiona z całego Super. Przede wszystkim za sprawą kwartetu: Beerus, Champa, Whis i Vados. Są naprawdę genialni. W ogóle postacie tych wszystkich bogów zniszczenia i aniołów są najlepszym, co spotkało Super.
Na osobny akapit zasługuje Hit - czyli najciekawszy przeciwnik w całej serii. Time Skip to chyba najfajniejsza moc od dawna, jaka pojawiła się w Dragon Ballu. Najlepsze jest to, że gość nie jest kolejnym "tankiem" z mocą regeneracji, który "znowu roz.pier.dala cały kosmos", tylko działa po cichu, opierając się na strategii, a nie na sile. Pojedynek Hit vs Goku to moim zdaniem ścisła czołówka, nie tylko Super, ale całego Dragon Balla w ogóle.
- Future Trunks Saga wywołuje mieszane uczucia... lubię ją za mroczny klimat i postacie Goku Black i Zamasu, ale to ciągłe skakanie w przeszłość żeby potrenować i wracanie z powrotem nie trzyma się kupy... Z resztą mogli od razu poprosić Zeno o pomoc:)
- Saga o Turnieju Mocy to dla mnie zmarnowany potencjał. Na pochwałę zasługuje animacja, która tutaj wygląda świetnie. Przyczepię się jednak do tego, że finałowy pojedynek (Ultra Instynkt!) pokazali jako serię rozbłysków, bo im się nie chciało rysować normalnych kardów. No i mam wrażenie, że całość wygląda zbyt "komputerowo".
Na całej linii zawiodła mnie fabuła. Wiele po tej sadze oczekiwałem, a kolejni bohaterowie po prostu mnie rozczarowywali:
- Frieza został wcielony do załogi, tylko po to żeby ABSOLUTNIE NIC nie zrobić przez cały turniej... Na co był cały ten plan żeby obalić bogów? Przyznam, że podobał mi się pomysł, że Zeno zostaje ukarany, traci moc i teraz ktoś bawi się nim, tak jak on kiedyś śmiertelnikami. Tymczasem dupa...
- Gohan i Piccolo nie mieli żadnego ciekawego występu na turnieju mocy i odpadli przez jakichś leszczy...
- Hit odpadł strasznie szybko, ale chociaż miał dwa genialne występy przeciwko Dyspo i Jirenowi.
- Wszechświat 4 miał naprawdę ciekawych zawodników. Dwóch niewidzialnych + gość od halucynacji. Z tego dało się zrobić super pojedynek, a zepchnięto ich do roli fillera przed finałową walką.
- Jiren. Najgorsza postać w całym Dragon Ballu. Serio. Taki był hype, tyle było gadki, a okazał się strasznie nudny. Był takim "typowym tankiem", zero strategii, czysta siła, do tego zero osobowości i charakteru.
Na osobny akapit zasługuje zakończenie które nie tyle mnie rozczarowało, co strasznie wku****o
- Najpierw okazało się, że C17 jednak żyje, a ja NIENAWIDZĘ twistów polegających na ożywianiu martwych postaci. To taki tani chwyt, a do tego powrót C17 sprawił, że jego poświęcenie i samozniszczenie straciło wszelki dramatyzm (a lubiłem ten odcinek).
- Potem pojednanie między Friezą i Goku... aż zrobiło mi się niedobrze, od tej miłości... przez całą sagę błagałem żeby to się nie stało, ale twórcy zrujnowali postać Friezy i zaserwowali nam cukierkowy happy end.
- W każdym Dragon Ballu był jasny podział na dobro i zło, tylko nie w Super, gdzie czarnymi charakterami wydają się Zeno i Daishinkan, którzy zabijają miliony dla funu... Liczyłem, że Frieza dostanie swoje złe życzenie, a bogowie zostaną ukarani i sami zobaczą, jak to jest być czyjąś zabawką... albo chociaż że Goku wytłumaczy małemu Zeno, że ten postępuje źle i powinien się zmienić.
Nic takiego się nie stało. Czyny Zeno zostały przez twórców pochwalone! To super że ludzie wartościowani są według siły, natomiast po wygranym pojedynku na śmierć i życie, gdzie musiałeś zabić swojego brata lub przyjaciela, by przetrwać... nie wolno ci nawet mieć samolubnego życzenia! bo zostaniesz ukarany przez tych samych bogów, którzy uprzednio dla zabawy zniszczyli ci życie:)
Kiedyś w Dragon Ballu do osiągnięcia nowej mocy i transformacji potrzebny był trening i ciężka praca... teraz wystarczy przeżyć traumę lub odpowiednio mocno się wkurzyć:) a nawet i tego nie, bo wystarczy mrowienie na plecach... Z kolei o pełnej mocy Jirena słyszałem tyle razy, że za piątym przestało to na mnie robić jakiekolwiek wrażenie:)
Pozytywnie zaskoczył mnie tytan Aniraza (fuzja tych czterech robotów). Spodziewałem się gównianego fillera, a dostałem całkiem fajny odcinek. Pojedynek Vegeta vs Toppo też był bardzo fajny. Ogólnie lubię postać wojownika sprawiedliwości.
Z kolei najlepszą walką na Turnieju Mocy i najlepiej animowaną jest "Goku vs Caulifla i Kale". Z drugiej strony wolałbym, żeby to Frieza walczył z dziewczynami, bo zamiast dawać im wygrać, nie miałby litości i cały czas rzucał rasistowskie uwagi :P
Podsumowując:
- Największa zaleta: Bogowie i Wszechświat 6
- Najciekawsza postać: Hit
- Najlepszy odcinek: 39
- Najlepiej animowany odcinek: 114
A ja tutaj powiem iż fakt z tym brakiem określonego podziału na Zło i Dobro mnie zadowala. Fajnie to pokazuje różnice między śmiertelnikami i bogami. Zeno jest WŁADCĄ WSZYSTKIEGO, każdego wszechświata, każdej żywej istoty, jest ich właścicielem i posiadaczem. A jako właściciel może robić z nimi co chce, i robi to. Nazwiesz go złym? On jest ponad podział na Zło i Dobro. To Bóg, Najwyższy Bóg.
W BoG Beerus robił to co miał robić, wykonywał swoją "pracę" jako Bóg Zniszczenia przecież.
RoF chyba oboje się zgodzimy że Frieza jest tutaj definitywnie tym złym, który kieruje się samolubnymi pobudkami.
U7 vs U6 znowu, jak Goku powiedział zawodnicy to TYLKO pionki w grze Bogów.
Future Tranks no też mi nie powiesz że Zamasu był tym dobrym, taki trochę Pein/Madara tylko potężniejszy i bardziej radykalny w swoich działaniach.
ToP Tutaj jedynymi złymi charakterami byli Frieza i Frost xd.
Jak kupię sobie psa, to też mam prawo się nad nim znęcać, bo jestem jego właścicielem, prawda?
Dziecko też mam prawo zabić, bo przecież sam dałem mu życie, to mogę je odebrać, co nie?
Zeno jest jak to dziecko, które męczy zwierzęta, bo nie rozumie, że one też czują ból... a potem się okazało, że jednak rozumie, i zabijał dla zabawy, bo zawsze mógł ich na powrót ożywić.
Był taki horror "come back to me", gdzie typ gwałci i zabija kobiety, po czym je ożywia, wymazuje im pamięć i wypuszcza do domu. Oczywiście nie robi nic złego, bo przecież i tak nie pamiętają traumy, prawda? :)
W Dragon Ball nie ma żadnej różnicy pomiędzy bogami, a śmiertelnikami. Inny to jest chrześcijański Bóg, który nie odczuwa gniewu, nienawiści, zazdrości, wie wszystko i nigdy się nie myli... reprezentuje doskonałość, której człowiek nigdy nie osiągnie. Bogowie z Dragon Balla mają ludzkie charaktery i ludzkie przywary. Od śmiertelników różni ich tylko to, że są silniejsi.
Ergo przesłanie Dragon Ball Super jest takie, że jak jesteś silniejszy to możesz robić ze słabszymi, co ci się podoba. Siła jest bogiem, siła jest sprawiedliwością, tak jak mówił Jiren.
To trochę nie na miejscu, bo Dragon Ball Super jest bajką dla młodszej widowni, został pozbawiony krwi, a wartości które przekazuje i świat, w którym się obraca jest tak bardzo dołujący i niedziecięcy.
"nny to jest chrześcijański Bóg, który nie odczuwa gniewu, nienawiści, zazdrości, wie wszystko i nigdy się nie myli" buhahahaha (?!) . Jak nie masz wiedzy to nie pieprz glupot. Pierwszy lepszy cytat z biblii " „Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym" . Na gniew tez jest sporo przykladow i rzecz jasna sie myli. Oczywiscie to jedna wielka mitologia, ale postac Boga nie jest wcale taka doskonala jak wiekszosc sobie wyobraza.
swiat przedstawiony w db super jest dolujacy i niedziececy? Co to za prowokacja? ta produkcja jest tak infantylna, a postac moze miec doslownie kazda ceche charakteru jaka jest tworcy potrzebna w danej chwili. Db super nie przedstawia zadnej wartosci, humor jest dla troglodytow, seria to kompletna porazka o ktorej wszyscy zapomna za pare lat, bo nie wniosla niczego wartosciowego, wszystko co sie dalo zawalono i zrobiono zle. Obrazą dla sredniego GT jest porownywac te 2 serie
Twój pierwszy lepszy cytat okazuję się zarazem kontrowersyjnym, uciętym, drugim przykazaniem, usuniętym przez kościół katolicki - ciekawy zbieg okoliczności:)
Infantylność nie oznacza, że coś jest dla dzieci, tylko co najwyżej, że coś jest denne, jak na przykład Dragon Ball Super.
"Obrazą dla sredniego GT jest porownywac te 2 serie"
Z kolei obrazą dla mnie jest fakt, że jakiś domorosły prowokator zarzuca mi brak wiedzy:)
Akurat saga z Black Goku była świetna i tutaj wielki plus za sam pomysł, choć Ja osobiście wolałbym aby to nie był Zamasu w ciele Goku, a młody, wytrenowany Goten. Wówczas walka Goku z synem z przyszłości byłaby epicka, nie tylko pod względem samej bijatyki.
Mimo wszystko manga lepiej zobrazowała pewne wątki, jak choćby sposób w jaki black podnosił swoją siłę za pomoca Zenkai Boost, czy taktyczne podejście Vegety do walki z Zamasu.
Reszta sag dobra lub słabsza co najwyżej, ale wiadomo co kto lubi.