Luźna opowiastka, często bez zazębiających się wątków. Dwoje głównych bohaterów cechuje cynizm. Rozgadany Dracula, o wyglądzie Jamesa Bonda, "dowcipkuje" niczym współczesny seryjny zabójca i sprawia wrażenie wyrafinowanego psychopaty, a nie cierpiącego potwora-wampira. Wyluzowana, zarozumiała zakonnica kpi z wiary, religii i Biblii niczym "oświecona" feministka. Filmowi brakuje mrocznego klimatu, dramaturgii i pewnego romantyzmu towarzyszącemu legendzie o Draculi.
Dopatrzyłem się dwóch zalet: znakomite, błyskotliwe dialogi i dobrze pociągnięte zagadnienie przewagi duchowości nad cielesnością.
Na marginesie... Na ogół za propagowanie gejostwa każdemu filmowi daję 1. Tym razem jedynie zaniżyłem ocenę o jeden punkt, ponieważ Netflix łaskawie nie zrobił gejem głównego bohatera ;). Dzięki wielkie, z wdzięczności brak mi słów :).