"Droga żelazna". Rok 1882. Amerykański przedsiębiorca, Alfred Nichol (Sam Neill), buduje kolej żelazną, która ma prowadzić przez niedostępne rejony Gór Skalistych. Roboty znacznie się opóźniają, a Nicholowi grozi bankructwo. George Grant (Serge Houde), bankier, ostrzega dłużnika, ale nie podejmuje jeszcze żadnych działań. Żeby skończyć prace na czas, przedsiębiorca wysyła syna Jamesa (Luke MacFarlane) do Chin. James ma zaledwie kilka tygodni, by powrócić z wyprawy z dwoma tysiącami chińskich robotników. W Chinach James faktycznie znajduje robotników, których przywozi do Kanady. Wśród nich jest młody chłopak, Mały Tygrys (Betty Sun), który z czasem wyjawia, że jest dziewczyną. Zaskoczony tym wyznaniem James postanawia natychmiast odesłać kobietę do Chin. Chce, żeby wyjechała, zanim ktokolwiek odkryje prawdę. Ona błaga, by pozwolił jej zostać. James nie potrafi jej odmówić. Chinka wierzy, że wszystko się ułoży. Na budowie dochodzi do tragedii. Dwaj robotnicy wdają się w bójkę. Jeden z nich strąca przeciwnika w przepaść. Nazajutrz zostaje znalezione ciało nieszczęśnika, który spadł na skałę. Kiedy James rozkazuje, by Chińczycy wrócili do pracy, wybucha bunt ...
Szkoda tylko, że nie dopisałeś/aś, że w międzyczasie James spał z Małym Tygrysem. Ludzie!! To pierwszy film w życiu, który widziałam i który nie skończył się happy endem!! Naprawdę, jestem pod wielkim wrażeniem. A co najważniejsze film nie skupia naszej uwagi tylko na wątku miłosnym, ale także w dużej mierze na wielu azjatyckich śmiertelnych ofiarach. Ale jednak najpiękniejsze jest to, że ów wątek miłosny kończy się rozstaniem, mimo że oboje się kochali!! Bomba!!!!!!