Właśnie zaczynam ostatni odcinek 9 sezonu i oglądając ten serial z odcinka na odcinek coraz
bardziej nie cierpię Alana, jest dorosłym mężczyzną, a nie potrafi zapewnić sobie, synowi i swojej
dziewczynie pożądnego życia, to smutne. Czy tylko ja odnoszę takie wrażenie?
nie chce być w żaden sposób złośliwy, ale na serio zauważyłaś to dopiero pod koniec 9 sezonu?
Oczywiście, że nie, ale dopiero teraz zdecydowałam się tym podzielić, ponieważ poziom mojej irytacji przekroczył wszelkie granice. :)
:) serial skończył się wraz z odejściem Charliego, ja już nowych odcinków nie dałem rady wymęczyć. Wątek Alana męczący się stał nawet w 7 czy 8 sezonie juz, mało śmieszne to czasami było
Charlie nie odszedł z serialu, został wyrzucony za to, że przychodził na plan naćpany albo pijany i za to, że go wyrzucili dostaje w sumie 100 milionów :)
"Wątek Alana męczący się stał nawet w 7 czy 8 sezonie juz, mało śmieszne to czasami było"
Ja myślę podobnie o wątku Charliego. Ciągle to samo, tylko twarze lasek się zmieniały. No i znudził mi się znacznie wcześniej niż 7-8 sezon.
Owszem, Alan jest męczący, ale moim zdaniem to, że irytuje sporo widzów świadczy o tym, jak dobrze aktor wcielił się w swoją rolę i dla mnie to jest plus. On ma być denerwującym wrzodem na dupie :)
Jestem na tym samym etapie - skończyłam właśnie 9-ty sezon :)
Moim zdaniem we wcześniejszych sezonach Alan nie był aż takim nieudacznikiem. Im więcej sezonów, tym scenarzyści coraz bardziej go upodlali. Wcześniej często pokazywali jego gabinet, stać go było na opłacenie zarówno alimentów dla Jake'a, jak i dla żony (i to nie małych). Od jakiegoś czasu w ogóle nie pokazują, że Alan przecież ma normalną pracę, alimentów na żonę nie musi płacić, a mimo to coraz bardziej nie daje sobie rady. Mnie się to kupy nie trzyma (chyba, że interes naprawdę nie idzie, no ale mogliby o tym wspomnieć). Kiedyś Alan nie był aż tak żałosny, teraz czasem przykro się na niego patrzy, zgadzam się z tobą. Choć mnie tam wciąż śmieszy :P A, no i nie zgadzam się z kolegą wyżej, dla mnie serial wcale nie skończył się wraz z odejściem Sheena - uważam, że jest on zdecydowanie przeceniany. Ashton daje radę. Jego partnerka i Ava też są spoko. Nie przepadam za to za tą pijaczką, partnerką Alana, ale w sumie są siebie warci :/
podobno o gustach się nie dyskutuje :) wpadłem na jeden pomysł. Dlaczego scenarzyści nie polecieli bardziej w stronę Jake'a i nie zaczeli pokazywać bardziej jego histori, to by było ciekawe
"Dlaczego scenarzyści nie polecieli bardziej w stronę Jake'a i nie zaczeli pokazywać bardziej jego histori"
Ano pewnie dlatego, że aktor grający Jake'a miał jakiś zatarg z twórcami serialu. Kiedyś powiedział o kilka słów za dużo. Mówił, że serial jest sprzeczny z jego wartościami, że to syf i nikt nie powinien tego oglądać.
W 8 sezonie Charlie mówił, że dom jest spłacony, auto również, że nie ma żadnych kredytów. Mówił również o tantiemach, które będzie dostawał.
Wraz ze śmiercią Charliego nagle okazuje się, że pojawiło się pełno kredytów i znikają tantiemy, które to rodzina dostaje kilkadziesiąt lat po śmierci twórcy.
Mało tego w odcinku 13 sezonu 9, Walden przepisuje na Alana dom i do tego zatrudnia go na stanowisko członka zarządu, przez co Alan ma dostawać 50 tysięcy rocznie. Twórcy serialu mają widzów za idiotów i przez to wszystkie te kwestie pomijają i wg mnie przez to ten serial bardzo stracił. Kwestiami z 8 sezonu zamknęli drogę na następne sezony, tak więc wg mnie serial powinien się skończyć na sezonie 8 po śmierci Charliego.
Akurat z tym domem, autem i kredytami Charliego mieli furtkę otwartą - zwyczajnie kłamał, że wszystko spłacił.
Ale co do reszty muszę się zgodzić. Twórcy strzelili sobie w stopę. W jednym odcinku Walden przepisuje dom na Alana, a w następnych wygania go z niego i żartuje w stylu Charliego odnośnie wyprowadzki Alana, ale Charlie robił to lepiej...
Albo w jednym odcinku mianuje go członkiem zarządu mówiąc, że będzie dostawał kilkadziesiąt tysięcy rocznie, a w następnym Alan jest tak spłukany, że kradnie miedziaki z komody Waldena w jego pokoju, albo jara się ćwierćdolarówką znalezioną w odkurzaczu.
Chore...
O ile dobrze pamiętam, Alan musiał zamknąć swój gabinet, chyba komornik przejął, nie jestem pewien. Był nawet odcinek, że Alan przyjmował pacjentki w domu, i pod przykrywką nastawiania kręgów (czy co on tam robił) brał kasę od pacjentek za seks z Waldenem.
Serial super kończę 11 sezon ale bez charliego to nie to samo... Co do Alana to właśnie od samego początku mnie drażni, ja wiem że taka fabuła i on ma być nieudacznikiem itd ale już wnerwia mnie to że nie zrobili z niego ludzi, ani jednego odcinka w którym on chociaż próbował inaczej się zachowywać (już pomijam fakt bycia pijawka) ale nawet myślałem czy chociaż sami nie zrobią odcinka w którym on sam próbuje zachowywać się normalnie a nie jak pedał na amfie, (nie mam nic do gejów) tu chodzi o zachowywanie się jak zniewieściały kretyn który nie może przestać choć na chwile zachowywać się normalnie... co do pozostałych to Jake był spoko jako dzieciak, naprawdę były jaja, teraz jako nastolatek jest przygłupem który tylko pali zioło razem z synem Lindsey... Na koniec dodam tyle że gdyby nie Charlie Sheen to serial by się nie rozkręcił i nikt by nawet nie wiedział kto to jest Alan i aktor który go gra na pewno by tyle nie zarobił...
Dziewczyno, ale wiesz, że to jest serial komediowy? Na tym właśnie polega komizm tej postaci od początku.
Na początku może i był śmieszny, po śmierci Charlie'go już tylko żenujący. :|
Może Ci się po prostu znudził. Zresztą nie wiem, bo obejrzałem tylko jeden odcinek bez Charliego i więcej nie mam zamiaru.
Jestem na 6 sezonie.
W tamtym roku obejrzałem 2 sezony, ale jakoś serial nie przypadł mi do gustu i go porzuciłem. Wróciłem do niego jakieś 2 tygodnie temu i oglądałem po kilka odcinków dziennie i dochodzę do takiego samego wniosku - postać Alana z każdym kolejnym sezonem jest coraz bardziej irytująca.
Charlie w sumie też powoli się wypala. Gagi przestają mnie już śmieszyć, w większości domyślam się puent, a na początku tak nie było - śmieszył mnie każdy odcinek, a teraz tylko od czasu do czasu się uśmiechnę lub lekko zaśmieje.
Jedyne postacie, które jeszcze mnie śmieszą to Jake i Berta. I to nie jest tak, że serial mi się znudził, bo za często go oglądam.
Zawsze jak oglądam jakiś serial to po kilka odcinków czasem nawet po jednym sezonie dziennie.
W każdym serialu jest jakaś ciamajda np. w Przyjaciołach - Ross w Różowych latach 70 - Eric, ale oni śmieszyli zawsze do końca i oba te seriale trzymały poziom do ostatniego lub przedostatniego sezonu, a w Dwóch i pół z każdym kolejnym leci na łeb i nie wyobrażam sobie nawet jak będzie wyglądał 9 bez Charliego... Pewnie nawet się nie dowiem, bo nie będzie chciało mi się go oglądać.