Właśnie obejrzałam drugi odc nowej serii i jestem załamana. Cały czas wszyscy bohaterowie prawią komplementy (czasem tylko w myślach) i zachwalają jaki to pan Walden jest wspaniały jaki piękny itp. Aż się niedobrze robi. Osobiście nigdy nie byłam fanką urody Kutchera, o talencie aktorskim nie wspominając (bo mu go brakuje). Może dlatego tak sceptycznie podchodziłam do obsadzenia go w tym serialu.
A właśnie scenarzyści chyba uznali że sama obecność Kutchera wystarczy do udźwignięcia całego serialu. Fabuła jest tak absurdalna, że mógł ją napisać sam Jake (głupkowaty syn Alana). Sam pan Walden nie jest postacią z którą można by się utożsamiać. Zdrowy, dobrze zbudowany (kaloryfer i te sprawy), przystojny (według wszystkich), bogaty, zabawowy i w dodatku każda kobieta (bez względu na wiek i inne rozsądniejsze różnice) się do niego klei. Więc jakie niby taki człowiek może mieć problemy?! No niby odrzucenie przez żonę, ale nie zapominajmy że akcja dzieje się w LA tam wszyscy się rozwodzą (cały czas).
Podsumowując (po 2 odc.) serial się stoczył. Brak w nim logiki, brak ironii i czarnego humoru, brak odrobiny samokrytyki, jednym słowem BRAK CHARLIE'GO
Kutcher nie daje rady... Sztuczny jest i nie dorasta Charliemu do pięt. Nawet Berta się zepsuła (rozumiem mentalne masturbowanie się 1/2 razy, bo to mogło być śmieszne ale 5/6 na ten sam temat w przeciągu 5 min? Irytujące). Jak napisałem po pierwszym odcinku - póki nie pojawił się Kutcher - było naprawdę śmiesznie, a później lipa... Drugi odcinek jeszcze bardziej rozczarował.
być może skończy się na tym sezonie.
Ale dobrze, że chociaż Kutcher nie nazywa się Harper.
Napewno skończy się na tym sezonie bo Aszton Kucior podpisał kontrakt tylko na jeden sezon. A i tak z Charliem mialo byc jeszcze 9 odcinkow do konca serialu, tak wiec napisano zreszta i nakrecono tylko 9 z Waldenem Schmidtem .
Faktycznie, najlepiej jest znosić humory "niby-gwiazdki", którego mózg przeżarły koka oraz inne używki (alkohol, dziwki, balansowanie na granicy życia i śmierci). Faktycznie, producent musi spiąć poślady, bo GWIAZDOR Charlie jest najważniejszy, a przecież źle by się skończyło usunięcie "głównej" postaci. Faktycznie, a tu niespodzianka, ponieważ nowi "Dwóch i pół" z Ashtonem Kutcherem to nadal świetny (czyt. śmieszny) serial. Faktycznie, dla fanów Charliego Sheena to szok, że karuzela kręci się nadal, bez ich ulubionego bohatera.
Co nie jest faktem?
1. Nowe "Dwóch i pół" nie jest na poziomie dziewiątego sezonu Scrubs (ten to nieudana kopia - nie zaliczam go do serialu).
2. Ashton Kutcher może nie gra wybitnie, ale do komedii się nadaje, a jego kreacja w pierwszym odcinku to tylko kreacja, a nie brak talentu aktorskiego (ktoś pisał, że mówił z przecinkami - buhahahahaha).
3. Serial pociągnie dalej, bo nawet moja siostra, która ogląda wyrywkowo (nie jest zagorzałą fanką żadnego z aktorów, czy postaci), po seansie pierwszego odcinka nowego sezonu, stwierdziła, że śmieszne i zapytała, kiedy może spodziewać się ciągu dalszego.
To tyle...
Tylko że właśnie o to chodziło w tym serialu żeby wykorzystać życiorys prawdziwego Charlie'go do budowania śmiesznych sytuacji i gagów.
Hm... raczej o postać napisaną pod aktora, ale bez przesadyzmu. Charlie, jakiego znam nie zabawiał się z byle prostytutkami (gwiazdami porno), nie ćpał na "trupa" (umór to złe w tym kontekście słowo) oraz nie znęcał się nad swoimi bliskimi (żona, pies).
Ashton Kutcher nie musi przecież grać samego siebie, gdyż odpowiednio wykreowana postać, może bawić równie dobrze, co autoparodia. Tu jednak pozostaje pytanie, czy Charlie Harper to autoparodia, czy może zwykła scenariuszowa kwestia przypadku (ew. postać napisana dla Sheena)?
Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Póki co, widzę, że siła rzeczowych argumentów działa :).
Nie istotne czy grał samego siebie czy też nie... najważniejsze jest to, że wypadał bardzo naturalnie. AK faktycznie nie musi grać samego siebie, jednak wypadałoby żeby jego postać była akceptowalna. O ile w pierwszym odcinku 9 serii było dobrze - w miarę śmiesznie, dużo czarnego humoru i akceptowalna gra i kreacja AK - tak już drugi odcinek to jakaś zupełna pomyłka - brak czarnego humoru, wypalone gagi*, źle rozegrana kreacja** + sztywna gra AK. O ile 2 i 0,5 było zawsze serialem, który poprawiał mój humor nie zależnie od jego stanu tak na owym odcinku zaśmiałem się może ze 3 razy...
* jak zauważył "blackgandalf" - gag powtarzany do znudzenia przestaje śmieszyć, a zaczyna irytować. Kiedyś serial posiadał pojedyncze bardzo trafne gagi, teraz - chyba w celu wypełnienia czymś czasu antenowego - są one powtarzane bo udało się wymyślić coś w MIARĘ śmiesznego...
** Kreacja AK jest tak absurdalna, że można odnieść wrażenie, że Walden (czy jak go się pisze) jest z obcej planety - niby ROMANTYK, ZAKOCHANY NA ZABÓJ w tej JEDYNEJ, a do łóżka idzie Z KAŻDĄ, a nawet z KAŻDYM (Alan?!)? Jakimś wyjaśnieniem niby jest niedojrzałość, ale nawet osoby niedojrzałe, a ROMANTYCZNE mają jakieś poczucie moralne. Odnoszę wrażenie, że postać Waldena jest pisana na kolanie bez próby zbudowania jej osobowości.
Żeby być sprawiedliwym napiszę, że po aferze z psem straciłem do niego szacunek jako do człowieka, ale zawsze wychodziłem z jednego założenia - jeżeli ktoś jest w czymś dobry (np. Ch.Sh. w roli Ch.H.) to niech to robi chodź by zza krat... bo dlaczego my mamy być karani za czyjeś grzechy czy wyskoki?
I ostatnia rzecz, a właściwie pytanie - Czym masz zamiar poprzeć swoje stwierdzenie, iż Charli to "niby-gwiazdka"? Charlie udowodnił już, że jest dobrym aktorem i sprawdza się w każdej roli - zarówno poważnej jak i komediowej. Może nie jest gwiazdą pokroju Pacino, De Niro itd. ale na pewno jest GWIAZDĄ w odniesieniu do Kutchera.
Tak! Właśnie zawiłe, prawdziwe życie Charliego tworzyło magie tego serialu. Bo to o Charliem Sheenie jest ten serial, każdy to wiedział dlatego to było coś niezwykłego. Twórcy serialu wyrządzają wielką krzywdę fanom kręcąc kolejne odcinki bez Charliego a jeszcze większy bład popełniają obsadzając Ashtona. Z resztą dziwie się że Ashton podjał tak wielkie ryzyko. Ja przez to się już zraziłem do tego aktora, choć zawsze go lubiłem...
Rzeczywiscie, osobiscie lubilem ten serial za ostre poczucie humoru i pociski jakie lataly glownie miedzy Berta, Alanem i Charliem, Herb tez dawal rade :) Do Kutchera nic nie mam, pamietam go pozytywnie z The 70s..., ale tutaj niestety jego postac jest bezbarwna. Jakby zrobili z niego trzeciego brata, jakiegos przyrodniego czy cos, ktory mialby tez takie upodobania jak Charlie moze byloby lepiej. Tak czy inaczej, jak cos sie nie poprawi, to albo serial zdejma po tym sezonie, albo w nastepnym wroci Sheen
Mam nadzieję, że wszyscy co tak zachwalali pierwszy odcinek wreszcie otrzeźwieli i uczciwie przyznają, że pomysł ciągnięcie serialu bez Sheena to po prostu denny pomysł. Wszystko jest naciągane, wcale nie świeże pomysły (wciąż te same motywy), tak jak już pisałem nie będę o nic obwiniał Kutchera, bo to jest wina samego założenia, że można kontynuować taki serial bez postaci, która była kręgosłupem serialu. Nawet Alan, który dla mnie zawsze świetnie grał i przy Charliem wspaniale kontrastował przy Ashtonie jest jakiś taki wymuszony. No i oczywiście rozwaliło mnie jak zobaczyłem, że byłą Waldena gra siostra Herba!!! Czy już naprawdę nie można było znaleźć kogoś innego? Odrzucając wszelkie argumenty i nawet oceniając sam serial jako taki po prostu jest on strasznie mierny, niczym kapela, która wyrobiła sobie nazwę i myśli że jak po latach wyda dla kasy jakiś kiepski album to i tak się sprzeda. Otoż uważam, że się nie sprzeda i mam nadzieję, że ten eksperyment się zakończy wraz z tym sezonem. Wolę wracać do poprzednich serii jak mam ochotę się pośmiać niż oglądać to coś. Moja dziewczyna stwierdziła, że teraz ten serial jest jak "joey". Nieudana próba po przyjaciołach. Chyba coś w tym jest.
Moim zdaniem to nie będzie to samo i napisałem to wiele razy. Nie zgodzę się, że Kutcher nie ma talentu... Myślę, że żaden aktor by nie udźwignął tego po 9ciu sezonach z Sheenem. Kutcher to świetny aktor i zapewne gdyby grał rolę Charpera od pierwszego sezonu zamiast Sheena zagrałby równie dobrze. Dla przypomnienia świetna rola Kutchera w "Różowych latach 70-tych" gdzie gra Kelso. Mistrzostwo świata. Także nie zgodzę się z waszą opinią, że nie ma on talentu aktorskiego.
Wpadki z obsada jak wpadki, nie chce sie wypowiadac na temat aktorstwa Kutchera, choc orlem to on nie jest (najlepszy to jest chyba Alan i Berta jak o mnie chodzi|) ale postac jest fatalnie wymyslona, wprowadzona i prowadzona. Po prostu jest bardziej irytujaca niz smieszna,
" No i oczywiście rozwaliło mnie jak zobaczyłem, że byłą Waldena gra siostra Herba!!!"
Wiedziałam, że widziałam już tę laskę w tym serialu tylko kompletnie nie mogłam jej umiejscowić! Myślałam że jak ją Alan zobaczy to mu jakieś trybiki zaskoczą i wyda się że spała z Charlie'm jak była w związku z Waldenem. To nie pierwsza taka wpadka w obszadzie:/ Mogli by się bardziej postarać...
Mi tam dwa pierwsze odcinki się podobają, zwłaszcza drugi, szkoda że nie ma Charliego, ale cóż z czasem jeśli dalsze odcinki będą na podobnym, a może nawet lepszym poziomie, zapomnimy o nim :D Sheen sam nawalił, nie pomyślał o swoich fanach, przygwiazdorzył, dlatego mam go w d***e .