Alan i Walden w naprawdę niezłej formie. Końcowy poemat Waldena naprawdę zabawny. Na plus
wypada również nowa "narzeczona" Alana :-)
Oczywiście znów najgorsza jest ta cała Jenny. Bez polotu z dennymi tekstami. Ta jej metamorfoza
- chęć trwałego związku też wypada blado i sztucznie. Jenny jest najsłabszym ogniwem serialu.
Ja mam zupełnie inne odczucia. Wg mnie to był najgorszy odcinek w tym sezonie. Dno, dno i jeszcze raz dno. Ja nie mam pojęcia czemu oni tak skupiają się na tej Jenny. Za dużo jej jest, aktorka którą ją gra tak mnie irytuje że nieraz mam ochotę wyłączyć sobie odcinek. Alan jak zwykle trzyma poziom, a no i przepraszam bardzo jedyna i zarazem wspaniała Berta. Dla niej między innymi oglądam wciąż ten serial. Nie wiem po co widzom przypominać o Jake'u.
Przynajmniej zgadzamy się jeżeli chodzi o Jenny. Postać nudna, pretensjonalna, przy tuszy , bez kasy, ale podrywa każdą panienkę. Ciekawe ;-)
Ale ja w każdej swojej wypowiedzi za każdym razem jej jadę. To jest nieudolna próba zrobienia pseudo i wyjątkowego damskiego Charliego. Jestem facetem, ale aktorka która gra Jenny jak tak brzydka, że nie tknąłbym jej kijem. I mam uwierzyć w to że ona wyrywa wszystko co się rusza? Robienie debili z widzów i tyle.