Moim zdaniem to był najlepszy odcinek 12tego sezonu. Wreszcie było zabawnie i zarówno teksty Waldena i Alana mnie bawiły. Pojawił się promyk nadziei, że ten serial jeszcze nie jest takim dnem na jakie wygląda. Oby ten maluch zagościł na dłużej, bo całkiem pozytywny chłopak z niego. Brakuje trochę Herba i Evelyn. Na duży plus brak irytującej Jenny.
Dziwny jest to co się w ogóle w tym serialu wyrabia. Jestem zażenowany piątym odcinkiem. Promowanie adopcji przez pary homo czy naśmiewanie się z nich ? Wydaje mi się, że granica przyzwoitości się zatarła. Osobiście kończę z tym serialem definitywnie.
Co do samego odcinka słabo mnie bawił. Jedyną ciekawą postacią była Berta, która chyba po raz pierwszy mówiła swój dialog (z dzieciakiem w kuchni) na poważnie.
Moim zdaniem to bardziej jakiś nowy pomysł scenarzystów na odświeżenie serialu ni jeżeli naśmiewanie się z par homo starających się o adopcję dziecka.
Też bym zrezygnował, ale za długo to już oglądam i byłoby mi szkoda tego czasu, który poświęciłem na te 12 sezonów, więc obejrzę do ostatniego odcinka, chociaż serial już mnie co raz mniej bawi, a co raz więcej irytuje.
To prawda, że Berta to jedyna postać, która nadal trzyma poziom. Niezależnie od sezonów.
Nic specjalnego nie ma już od 3 sezonów. Postać dzieciaka bardzo fajna, dużo lepsza niż Jenny. Da się to oglądać jeszcze.
Nie sądzę by to miało cokolwiek wspólnego z homoseksualistami. Po prostu producencji, jak wszyscy wiedzą, że ten serial był najlepszy w pierwszych sezonach, gdy dwójka głównych bohaterów opiekowała się małym chłopcem (z resztą tylko wtedy pasował do tego serialu jego tytuł). Uznali pewnie, że wypadałoby na koniec powrócić do tamtego motywu. Adopcja (poprzedzona ich małżeństwem) wydaje się najprostszym sposobem, w dodatku gwaratującym sporo komediowych sytuacji.
Liczyłem, że po tym odcinku powróci czołówka, bo ponownie pojawił się "half men", ale dzisiaj jej jeszcze nie było.