SPOILERY. Odcinek był całkiem dobry, ale chodzi mi o coś innego. Charlie, jako postać, został pożegnany w dosyć chamski, w moim odczuciu, sposób. Zastanawiam się, czy nie było to coś w rodzaju prywatnej zemsty Lorre'a na Sheen'ie. Wymienianie chorób wenerycznych na pogrzebie; fakt, że nikt tak naprawdę nie przejął się jego śmiercią, rozsypanie jego prochów przez Alana, który nawet nie poczuł się w obowiązku od razu ich zebrać- widzę w tym jakąś nienawiść ukierunkowaną na Sheen'a. Ale mogę się mylić.
Znaczy, powiem tak, oglądałaś/eś dwóch i pół od początku, kilka razy była pokazywana śmierć charliego, ostatni raz pamiętam, że wystąpił brat sheena, emilio estevez, wtedy też były jego byłe, był alan któremu było sarkastycznie smutno z powody brata i który cieszył się że dostał dom w spadku. Tak więc właściwie nie można powiedzieć że to było dziwne, z jednej strony tak, a z drugiej śmieszne, jak rozsypanie prochów ;)
Fakt, że kilka razy pokazywano jego śmierć:) Prawdopodobnie po prostu nasunęły mi się inne wnioski, bo tym razem to było na serio i wiemy, że Charlie już nie wróci- najpewniej, ale kto wie, w końcu trumna była zamknięta;). Pozdrawiam
Znaczy... powiem tak, nie wykluczam, że np po jakimś czasie wystąpi jako np sen u alana albo coś w tym stylu, bo to możliwe, ale jestem ciekaw postaci waldena, bo myślałem, że będzie taką postacią jak charlie, ale bardziej otwartą, uchachaną, a tu? a tu tak po części tak, po części nie =) i sam nie wiem, trzeba poczekać, aczkolwiek moje przypuszczenia się zaczęły sprawdzać co do jego osobowości gdy na końcu z uśmiechem przywitał jake'a i mamuśkę w swoim domku ;)
Sheen przyznał, że jeśli będą chcieli by wrócił, to jest na każde skinienie. Też ciekawi mnie postać Waldena; przypuszczam, że szybko wyleczy złamane serce i być może będziemy mieć młodszą wersję Charliego:) Zresztą Kutcher jest dobry w komediach. Najdziwniej by było gdyby jednak przygarnęli Sheen'a i zrobili trzech i pół- mogłoby być ciekawie:)
Dokładnie, trumna była zamknięta. A obok stała ROSE ;) Jak ona sfalsyfikowała swój ślub... to pogrzeb to dla niej pestka. Wydaje mi się że jeśli Ashton się nie przyjmie i ratingi zaczną mocno lecieć w dół, to to zawsze jest jednak furtką.
Niestety uśmierciły Charliego szkoda ale coż widocznie tak musiało być ale coż nawet podaczas pogrzebu nie szczędzili mu słów pogardy i obrzydzenia tak to bywa jak człowiek żyje ponad stan pije i uprawia sex z nie zjamomi kobietami.
A to dla Ciebie rajem jest chodzenie codziennie na 8 rano do pracy i gdy każdy dzień wygląda tak samo?
Ja chciałbym mieć takie życie jak Charlie :)
Dla mnie? hmm, jeśli mam porównywać to co on robi z kasą do tego co ja robię, to tak, wolę wstawać o 8 rano a nawet o 4.
Jeśli miałbym jednak taką kasę jak on, to nie robiłbym z nią tego co on =/
Ja też nie ucieszyłam się tym faktem, a jego matka to już przegięła w moim odczuciu... No bez przesady, jedynym jako tako przejętym był Alan, ale zaskoczyła mnie też Chelsea... No bez przesady... No ale cóż, taki w sumie urok serialu.. Uwielbiam Kutchera więc źle nie będzie. Czekam już z niecierpliwością na następny odcinek :)
Jestem wielkim fanem tego serialu, ale to co zrobiono w tym odcinku to jest potwarz dla takiej osoby jak ja, która uwielbiała serial, który umówmy się został wykreowany przez postać Charliego i wokół niego się kręcił. Potraktowano postać Charliego jak śmiecia, pogrzeb to żenada - nic dla mnie tam nie było śmiesznego tylko prostacka zemsta twórcy serialu na Sheenie - ale dlaczego postać grana przez tegoż aktora musiała ucierpieć??? Rozsypane prochy to już totalne przegięcie. Jak dla mnie ten serial w obecnej formie to marne popłuczyny - to tak jak oglądanie Robin Hooda bez tytułowego bohatera. Nie mam nic do gry i postaci granej przez Kutchera, on po prostu realizuje nowe założenia scenariusza. Podsumowując serial się skończył jak dla mnie, jedni mogą go oglądać i chwalić a inni (patrz prawdziwi fani serialu) go odrzucą, ale sposób w jaki pożegnano postać Charliego (nie mylić z Sheenem) to brak szacunku dla wszystkich wiernych przez lata fanów i samego Sheena, który jednak świetnie zbudował postać Charliego Harpera.
Postać, owszem, mogli potraktować lepiej, ale nie zgodzę się z tym, że prawdziwi fani serialu muszą go odrzucić. W końcu jest tam jeszcze parę innych fajnych postaci. Sądzę, że ci prawdziwi fani, którzy oglądają serial od lat, raczej dadzą mu szansę.
A ja mam odczucia zupełnie inne. Owszem, Charlie był trochę wyśmiany, ale jest to związane z konwencją sitcomu i tego serialu. Nigdy nie stronił on przecież od żartów ze śmierci, czy tekstów o konotacjach erotycznych balansujących czasem na granicy dobrego smaku. Niemniej jednak moim zdaniem dało się wyczuć w bohaterach ewidentny żal za Charliem i jego odczuwalny brak (poza sceną pogrzebu). Powiedziałbym nawet, że został on przedstawiony ironicznie, ale pozytywnie. Odcinek generalnie na plus, będę dalej oglądał, choć początkowo spisywałem ten serial na straty.
Ja tam się zgodzę z założycielem tematu. Twórca odegrał się na Sheenie zwyczajnie.Te zagrywki z wymienianiem chorób wenerycznych to przesada. Sam Charlie nic właśnie nigdy nie złapał. Dodatkowo motyw gejowskim seksem to również przesada. A Chelsea była na pogrzebie w ogóle? Nie zauważyłem jej.
Nie mam nic przeciwko rozsypywaniu prochów, ale zdecydowanie przesadnie negatywnie pokazano Charliego. Tak to już jest, że malutcy ludzie zazdroszczą tym, którzy żyją w raju.
Mam tylko nadzieję, że Rose się już w tym serialu nie pojawi. Póki tam była sobie taką prześladowczynią, wszystko grało, ale jak nagle Charlie się w niej zakochał... no bez jaj. Ja chcę oglądać seksowne laski w tym sitcomie, prawdziwy Charlie za żadne skarby nie pojechałby do Paryża z Rose. Dajcie spokój.