Jestem wielkim fanem tego serialu, zawsze jak mam ochotę poprawić sobie nastrój czy się rozerwać to oglądam "menów". Jednak jest mi bardzo szkoda tego, że 7 seria niestety pokazuje, że chyba nadszedł czas na koniec i pomysły zaczęły się wyczerpywać.
Piąta seria troszkę zaczęła niepokoić poziomem, ale ostatecznie nie była taka zła, szósta była średnia a siódma (obecnie leci) jest po prostu kiepska. Ciężko mi pisać tę prawdę, gdyż uwielbiam ten serial i co tydzień czekam na nowe odcinki, ale 7 seria to totalna porażka. Cały motyw z Charliem w związku, który zapowiadał się na wprowadzenie świeżości i nowości po prostu zawiódł. Nie sprawdziło się w charakterze serialu całe to narzeczeństwo Charliego.
Nawet ostatnio, kiedy Charlie zerwał z Chelsea poczuć można było klimat dawnych "menów" i ja, wraz z innymi fanami odetchnąłem z ulgą z nadzieją patrząc w stronę kolejnych odcinków. Niestety w najnowszym odcinku znowu coś zaczyna się dziać i Chelsea możliwe że wróci do Charliego, który w ogóle nie pasuje mi taki płaszczący się i płaczący z kobietą.
Charliemu Sheenowi kończy się po tej serii kontrakt - kasa kasą, ale zważywszy na jego problemy i on sam pewnie sobie zdaje sprawę ze spadku poziomy serialu, wątpię by zaangażował się w kolejne serie.
Może nawet i lepiej, bo szczerze wątpię by "meni" byli w stanie znowu powalać i miażdżyć klimatem, z jakiego słynęli. Motyw Jake'a jako nastolatka to niewykorzystany potencjał, właściwie twórcy skupili się na nim jako na głupku, pomijając aspekty chociażby ucznia (Jake) i mistrza (Charlie). Motywy Alana nudne i przerysowane, mamuśka coraz mniej widoczna, Berta to samo. Tylko Charlie i Chelsea i wszystkie te nudy.
Mimo wszystko wciąż mam nadzieję, że ta seria zakończy się interesująco i na poziomie - zostało w końcu jeszcze parę odcinków.
Ten serial to Charlie pies na baby, Alan cieć i cała reszta - zmiana tej formuły prowadzić może jedynie do katastrofy.
Trzymajmy kciuki:)
ja teraz właśnie przymierzam do piątej serii, poprzednie już widziałem i mnie zmiażdżyły. po przeczytaniu tego co napisałeś widzę, że mogę się trochę rozczarować. widziałem kiedyś jeden odcinek najnowszej serii i faktycznie z tego co pamiętam wydawał się raczej mało śmieszny i nijaki.
szkoda, bo oprócz big bang theory nie znam serialu komediowego który naprawdę potrafiłby mnie tak rozbawić jak dwóch i pół. (pomijam family guy itp bo z nimi jest różnie) . pozostanie mi oglądać w kółko pierwsze serie :)
Według mnie najśmieszniejszym serialem komediowym jest "Scrubs". Jeżeli nie widziałeś, to polecam. Oczywiście też do pewnego momentu. 8 seria to właściwie zakończenie serialu i jest jakby trochę mniej śmieszna. Na tym sezonie proponowałbym zakończyć oglądanie, bo 9 seria to totalna porażka.
Co do Dwóch i pół, muszę zgodzić się z założycielem tematu. Charlie w związku to raczej nie jest to, co uczyni ten serial jeszcze lepszym. Powinien zostać taki, jaki był. Szkoda też, że jest mniej Rose, bo jej postać była bardzo śmieszna.
hej - zobacz też "Różowe lata 70te" - też jest świetny... wszystkie 8 sezonów. Ja lubię jeszcze: "Zwariowany świat Malcolma", "Trzecia palneta od Słońca", "Simpsonowie" (kreskówka), "Świat wg Bundych", "Futurama" (kreskówka) no i oczywiście "Latający cyrk Monty Pythona". Trochę "babskie" są "Przygody Christine" i dalej "Nowe przygody Starej Christine" ale też fajne. Jest tego trochę. "Przyjaciele" to jest propaganda dla grzecznych dzieci - już nie oglądam.
Rzeczywiście, autorzy zabardzo skupili się na Charlie'm i Chelsea, co im zresztą zbytnio nie wyszło. Jednak mnie najbardziej brakuje tego że zbyt rzadko pojawia się Berta i Evelyn (których wzajemne dialogi były przekomiczne), a także to że Alan'a przedstawiają w świetle geja co już aż tak śmieszne nie jest (odcinek z Alanem i Herbem przedewszystkim mam na myśli)