Zgadzam się, było pełno śmiesznych momentów, Alan jest genialny. Szkoda, że cały czas scenarzyści promują żałosną córkę Charliego, która zalicza każdą laskę w barze i chleje non stop. Jak zwykle największym minusem odcinka była córka Charliego. Czy tylko mnie w ogóle nie bawi ani jeden, naprawdę ani jeden jej tekst? Od początku 11 sezonu wszystko co mówi jest na dennym poziomie, szkoda że scenarzyści mieli taki durny pomysł, żeby wprowadzić ją do serialu. Jestem dalej za tym, żeby błagali CH.S o powrót, nawet na kolanach.