Witam. ; ) Po serialu jestem zafascynowany tą epoką i poszukuję książek na temat Tudorów, głównie chodzi mi o historyczne i takowe, które przedstawiałyby sześć żon Henryka, np. Davida Starkeya "Królowe. Sześć żon Henryka VIII". Niestety jestem pozbawiony "funduszy" na zakup nowych książek, więc prosiłbym o podanie adresów do e-booków, oczywiście polskich. :) Z góry dziękuję i pozdrawiam!
Podobno jej schadzki z Culpepperem nie polegały tylko na seksie ale na wielogodzinnych rozmowach.
Nie zgodzę się z czixxa, co do Elżbiety. Była ona zbyt mała, aby pamiętać swoją matkę - być może widziała coś przez mgłę, lecz nie czuła tego, co wtedy, gdy spoglądała na śmierć królowej. To nie był tylko seks, jak już wspomniałem, to była miłość.
Elżbieta może i nie pamiętała matki ale doskonale wiedziała dlaczego jej nie pamięta i kogo to jest wina.Że jej ojciec zabił jej matkę bo nie dała mu syna i po prostu mu się znudziła.
Nie chodiz o to, czy Elżbieta ją pamiętała czy nie. Chodzi o sam fakt: jej ojciec pozbawił ją matki, którą oskarżył o setki zdrad i paranie się czarami. To chyba wystarczający fakt by zniechęcić się do ślubów?
A co do Thomasa i Kitty to nie mamy nigdzie dowodów na to, że Culpepper cokolwiek do Katarzyny czuł. Moim zdaniem była zdobyczą.
I w tym momencie jest mi jej szkoda-straciła życie przez kogoś dla kogo była tylko zdobyczą.
Ale była ładna. Dla Henryka tylko to się liczyło. Elżbieta na pewno wiedziała, co przytrafiło się jej matce, lecz nie czuła tego, tego co widziała przy śmierci Katarzyny Howard. jej matka była czarownicą, tak była spostrzegana przez angielski lud.
I myślisz, że dla Elżbiety to było łatwe? Została bękartem, mówiono, że jest córką Smeatona a sam Henryk w to wierzył. Nie miała matki, której ciało wrzucono do zbiorowego grobu... Owszem, śmierć Kitty na pewno wywołało u niej szok ale wydaje mi się, że utrata matki nie ważne w jakim wieku jest gorsza.
Utrata matki jest traumatycznym wydarzeniem, lecz ona nie miała możliwości poznania jej - ze względu na króla, każdy kto o niej się wypowiadał, robił to tylko negatywnie. Kochała ją, lecz - według mnie - tego wydarzenia nie pamiętała i śmierć Kitty zdecydowanie na nią wpłynęła.
Na pewno też, ale nie wierzę, że nie miała żalu do ojca o to, że ściął jej matkę ;)
Bardzo została pokrzywdzona przez Henryka. Została bękartem, nie była też traktowana tak dobrze jak Maria, mówili o niej złe rzeczy, a później jeszcze zniszczona reputacja przez Thomasa Seymoura...
Maria też została uznana za bękarta, odebrano jej kontakt z matką, co było dla niej straszne, nie miała męża, musiała znosić ciągłe poniżania ze strony m. in. Anny.
Tak, ale nie wierzę, że naprawdę tego kontaktu z matką nie miała, na pewno znalazły jakiś sposób. Poza tym Anna nie chciała mieć wroga w Marii, chciała pogodzić ją z Henrykiem i zaprosić na dwór, ale to Maria powiedziała NIE.
Maria nie musiała żyć ze świadomością,że to jej własny ojciec zabij jej matkę.
Z tym się zgodzę. :) Ostatnio przeczytałem, że rodzina Seymour'ów była w sporze z Boleynami. Prawda to? ; >
Czy w sporze ogólnie to wątpię, raczej zaczęło się, gdy było oczywiste, że Seymourowie zyskując poparcie króla wygryzają Boleynów z roli faworytów. A tak poza tym, to wszystkie rody rywalizowały ze sobą od wieków o pozycję. Howardowie byli wyżej postawieni niż Seymourowie, których można by nazwać karierowiczami :P
Seymourowie od dawna mieli ochotę na wysokie stanowiska - jak chyba każda rodzina w tamtym czasie - ale to jednak Boleynowie przodowali pod tym względem a więc oczywiście stali się przedmiotem nienawiści.
Nie wierzę też w mit że Jane Seymour była niewinna i słodka - nie cierpię kiedy historia przylepia etykietki ludziom którzy na to nie zasługują - np. Anna Boleyn to 'ladacznica' choć była niewinnie skazana, Jane to natomiast 'niewinna i czysta' dziewczyna - nic podobnega. Która normalna kobieta planuje swój ślub gdy jej poprzedniczka szykuje się do egzekucji?
O Annie Boleyn mówiło się kiedyś "ladacznica" bo o to została oskarżona. To nie jest żadna etykietka. Z Jane się zgadzam, nie była taka niewinna ale nie miała swojego zdania, była uległa i głupiutka ;)
Czixxxa, wŁasnie o to chodzi że już w czasie kiedy Anna Boleyn żyła, nadano jej etykietkę ladacznicy tylko dlatego że Król się w niej zakochał.
A o Jane masz zdanie własnie na podstawie stereotypu jaki przez setki lat panuje. Jak to nie miała własnego zdania, miała! Polecam Ci przeczytać jej biografię bo można się dowiedzieć ciekawych rzeczy, np. to że gdy Anna Boleyn szykowąla się do procesu, Jane i henryk jedli wspólnie obiad, i Jane zaczęła męczyć Henryka, że ten powinien pogodzić się z Marią. Henryk się wkurzył bo dla niego Maria była nieposłusznym dzieckiem i nie miał ochoty się nią wtedy zajmować. Powiedział jane że jest głupia, ale to ją nie powstrzymało przed drążeniem tematu. Jeżeli Henryk VIII nazywa Cię głupią to logiczne jest że przestaniesz go denerwować bo inaczej jestes następna w kolejce do utraty głowy (zwłaszcza ze Henryk obiecał JAne że do 15.00 Anna będzie skazana na śmierć - skąd wiedzial? Przeciez proces miał dopiero ustalić czy jest winna czy nie. Proces jednak był tylko pokazem dla publiki, a Henryk miał już wszystko ustalone - Anna miała umrzeć nawet jeżeli była niewinna).
Innym razem 'niewinna' Jane prosiła Henryka w sprawie pielgrzymki łaski ale wtedy została tak ochrzaniona że pewnie się przestarszyła. Cóz, myślę że wtedy wiedziała że najlepszym wyjściem będzie jeżeli się zamknie bo inaczej naprawdę może skończyć jak Anna. Myślę że gdyby Jane przeżyla poród, zobaczylibyśmy jej prawdziwa twarz - jako matka następcy tronu mogła stawiać żądania i kaprsyić więc pewnie nie przegapiłaby takiej okazji.
Ogólnie uważam że na rękach miała krew Anny tak samo jak Henryk.
Dla mnie Anna miała by etykietkę, gdyby do tej pory wszyscy wierzyli w jej zdradę.
Nie wyrobiłam sobie o Jane zdania przez stereotypy, tylko przez jej zachowanie. Jak dla mnie nie miała tak silnego charakteru jak Anna czy Katarzyna Aragońska. A we wszystkie rozmowy jakie są opisywane w biografiach bym nie wierzyła, bo przypuszczam, że bardzo często są to zwykłe domysły. Nikt nam nie udowodni, że tak było naprawdę. Wszystko to, co wiemy pochodzi z przekazów ludzi, którzy o tym napisali a znając naturę ludzką możliwe, że często nawet nie byli tych wydarzeń świadkami.
Z pewnością wcześniej czy później popełniłaby jakiś błąd i Henryk by się jej pozbył.
Hm, być może. Ale dała mu syna, a więc tak czy siak by jej nie stracił. Ale jej obraz znacznie wybielił. ; )
No zabić by jej nie zabił chociaż gdyby przeskrobała coś konkretnego to kto wie :P
Ciekawe którą z żon Henryk kochał najbardziej?I czy Jane kochał za to jaka była czy tylko za to,że urodziła mu syna?
Uważam, że jeżeli Henryk kochał w ogóle kogokolwiek, to najbardziej Annę Boleyn :)
A Jane kochał przed narodzinami Edwarda więc pewnie darzył ją uczuciem jak każdą swoją żonę.
Tak, bezapelacyjnie kochał Annę Boleyn. Oczywiście, to są nasze domysły, a nikt, prócz niego nie wiedział naprawdę, co w jego umyśle "czyha". ; )
Katarzynę Aragońską traktował jak przyjaciółkę - brakowało jej namiętności. Jane Seymour uwielbiał za to, że była potulna i posłuszna, choć dopiero w późniejszym okresie ich krótkiego związku, jej obraz znacznie wybielił sobie przez resztę życia, gdyż jako jedyna zrodziła mu syna, którego tak pragnął. Anna z Kleve to druga przyjaciółka, bo jako żona się nie sprawdziła. Właściwie, czy ona kiedykolwiek później miała męża? Jeżeli nie, to by sugerowało, że przez całe życie pozostała w czystości - tutaj nie wątpię, by małżeństwo to zostało skonsumowane. Nie zostało i już. Katarzyna Howard to "Róża bez kolców", kochanka, ale nie do kochania - dziecko, lolitka, która dostała coś od życia. Katarzyna Parr to kobieta wykształcona, nowoczesna (podobnie jak Anna Boleyn), wyprzedzająca epokę i...będąca prędzej pielęgniarką, aniżeli żoną. Pozostaje Anna Boleyn - kobieta nowoczesna, lecz uniwersalna; mająca własne zdanie, którego nie zmieniała pod wpływem innych; uparcie dążąca do celu; wzbudzająca namiętność, żądzę rozkoszy. Można ją kochać albo nienawidzić. Gdyby Henryk jej nienawidził, z pewnością by nie walczył o unieważnienie pierwszego małżeństwa, tak więc odpowiedzią jest , iż kochał Annę Boleyn. Choć i Seymour była w jego życiu ważna, prędzej uznałbym to za zauroczenie - zbyt krótki okres czasu ich łączył.
Anna z Cleves nigdy więcej nie wyszła za mąż, ale istnieją podejrzenia, że Henryk miał z nią później romans (w serialu było to tak dziwnie przedstawione). Co do Katarzyny Aragońskiej to się nie do końca zgodzę, że była przyjaciółką. Była raczej jego... dziecięcym marzeniem. Kiedy poznał Katarzynę był jeszcze dzieckiem, a ona właśnie miała zostać żoną jego starszego brata. Piękna, młoda, rudowłosa kobieta szybko zwróciła jego uwagę. Po śmierci Artura, małżeństwo z Henrykiem stało się jej jedyną drogą do korony Anglii, którą tak bardzo pragnęła (choć były też w planach jej zaślubiny z Henrykiem VII). Później jak wiadomo były różne kombinacje ze strony aktualnego króla Anglii i dopiero po jego śmierci, niekoronowany jeszcze Henryk VIII postanowił spełnić daną przed laty obietnicę i wziąć sobie Katarzynę za żonę. Decyzję tę traktował jako pokazanie wszystkim, że to teraz on rządzi w kraju, że to jego zdanie się liczy. W pewnym sensie chciał zrobić zmarłemu ojcu na złość. W dodatku Katarzyna jak już wspomniałam była jego marzeniem z czasów dziecięcych. Do tego możemy również doliczyć fakt, że panował wówczas mit o nieskonsumowaniu małżeństwa Katarzyny i Artura, a Henryk, który zawsze rywalizował z bratem uważał zapewne, że gdy ją posiądzie będzie od niego lepszy.
Katarzyna Aragońska była dla Henryka jak stara ciotka(nie chodzi mi o różnice wieku).Henryk był rozrywkowy,lubił się bawić a Katarzyna się całymi dniami tylko modliła.
Z Anna Boleyn mieli ten sam temperament,tyle samo ognia w sobie.Od wybuchów złości przechodzili w wielką namiętność.
Tak, ale mówisz już o tej starej Katarzynie, która błagała Boga o potomka. Młoda Katarzyna, z którą Henryk się ożenił nie była taką "starą ciotką" jak to określiłaś :) Oczywiście szybko skupiła się na daniu Heniowi syna (szczególnie po pierwszej dramatycznej ciąży) ale mimo wszystko za młodu była zupełnie inną osobą :P