Witam, wolałabym nie czytać odpowiedzi w stylu "jak ci się nie podoba to nie oglądaj" itp. Chodzi
o to, że naprawdę nie rozumiem fascynacji tym serialem. Owszem cieszę się, że powstał serial w
którym głównymi bohaterkami nie są bogate panienki, w którym życie jest pokazane takie jakie
jest czyli trochę brudne, szare i nie zawsze z happy endem, jednak są rzeczy,które mnie drażnią.
Dlaczego kobieca siła, niezależność musi być połączona z rozwiązłym życiem seksualnym? Nie
mam nic do tego, ale wnerwia mnie to, że każdy "serial kobiecy" tak to pokazuje. Główna
bohaterka jest infantylna, skupiona na sobie i przekonana o swoim geniuszu. Shoshanna i Jessa
są równie irytujące, jedna zastanawia się czy bycie dziewicą w wieku 23 lat jest
normalne(zaznacza jednak, że obciągała) druga uprawia seks w obecności przyjaciółki i nawet
nie jest tym zawstydzona.Kurde, sama jestem z pokolenia dziewczyn i naprawdę widzę naszą
generację trochę inaczej, Czy to serio tak wygląda?
Tylu naczytałam się komentarzy( nawet krytyków i filmoznawców) jaki ten serial jest wspaniały,
kultowy, łamie stereotypy i schematy. No to ja jakoś tego nie dostrzegłam, nie zobaczyłam nic
nowego.
Pomysł na serial super, wykonanie trochę mniej, właśnie przez postaci bohaterek. Możecie mi
serio i bez hejtu napisać co kultowego jest w tym serialu?
Serial jest kreowany na kultowy, ponieważ został wyreżyserowany i zagrany przez dziewczyny pochodzące z elitarnych, dobrze sytuowanych rodzin, silnie związanych z nowojorską śmietanką i branżą rozrywkową. Polecam dowiedzieć się kim są rodzice każdej z czterech głównych bohaterek, i zagadka promowania przez media sama się rozwiąże :).
Dlaczego cały seria opiera się na goliźnie, seksie i kontrowersyjnych zachowaniach? Proste. Dunham brakuje talentu, umiejętności technicznych, i chyba pomysłu na stworzenie realistycznego, wciągającego serialu. Jak się nie umie zrobić filmu, to się nadrabia seksem i skandalem, a wtedy wiadomo, ktoś to obejrzy.
A co do realizmu zawartego w serialu i niezamożności głównych bohaterek.... Zapoznaj się z cenami wynajmu mieszkań w Nowym Yorku, porównaj z wnętrzami w serialu i powtórz ro jeszcze raz :). Nie wiem ile niezamożnych, "zwyczajnych" dziewczyn stać na to, żeby wieść słodkie życie osoby bezrobotnej w najdroższym mieście świata, i przy tym prowadzić taki styl życia jak serialowe dziewczyny. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się też, że bohaterki poznały się na studiach w Oberlin- to jedna z najbardziej ekskluzywnych uczelni w USA.
Trafiłaś w sedno. Bohaterki są niby takie wyzwolone, niezależne, wolne(raczej wydaje im się, że takie sa bo jak napisalam seks z kim popadnie ma niewiele wspolnego z kobiecą siłą) a tak naprawdę są upierdliwe i jak na niezależne osoby coś zbyt mocno biadolą, że muszą wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Denerwujące jest to ich teatralne wręcz dramatyzowanie.
Wiesz, kim są rodzice odtwórczyn głównych ról mnie nawet nie interesuje, chociaż słyszałam, że matka i ojciec Dunham są artystami i obracają się w kręgach nowojorskiej śmietanki. To nie jest zbyt ważne, ma rodziców, ma ich kasę, to niech robi nawet 10 seriali rocznie. Nic mi do tego. Nie chodzi mi o to,że media tak lansują ten serial i się nim zachwycają, bardziej o to, że wśród widzów ma on opinię kultowego, odwiedziłam parę for internetowych i wszystkie tam osoby były zachwycone. Że taki prawdziwy, niebanalny, o prawdziwym życiu. Serio tak wygląda nasze pokolenie? Urodzonych na przełomnie lat 80/90?
Nie, nasze pokolenie zdecydowanie takie nie jest. Znam szerokie grono osób z różnych subkultur i środowisk, i osoby które się tak zachowują mogę policzyć na palcach jednej ręki (i chętnie wysłałabym je na konsultacje psychologiczne, bo ewidentnie się ze sobą męczą). Podejrzewam, że to po prostu pani Dunhamn obraca się w środowisku ekhem specyficznym (gdyby nie zamożność nazwano by je wprost: patologicznym).
Zaskoczyłaś mnie stwierdzeniem, że serial wśród widzów ma opinie kultowego. Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Przyznaje, nigdy nie odwiedziłam żadnego "fanowskiego" forum. Czytuje jednakże Imdb (najpopularniejsze na świecie forum filmowe), i zdecydowana większość komentujących wydaje się podzielać nasz punkt widzenia. Opinii negatywnych jest tam więcej niż pozytywnych. Natomiast przez profil Dunham na imdb przetacza się właśnie fala hejtu (spowodowana molestowaniem siostry przez Lene), fanów jakoś nie widać.
Kultowość tego serialu chyba nie przekłada się na ilość osób, które chcą go oglądać (ani czytać Dunham- jej nowa książka sprzedaje się bardzo słabo mimo seksualnego skandalu, i już teraz wiadomo, że wydawcy zwróci sie tylko ułamek kwoty jaką zapłacił Dunham za pisanie). Według statystyk, serial ogląda ok 800 tys osób. Jak na HBO, najlepszą pore transmisji i ogromny rynek amerykański, to słabiutko.....Dla porównania, ostatni sezon "Gry o tron" zebrał prawie 12 razy większą widownie (śledziło go przed telewizorami prawie 7 mln osób). Zaś naszą swojską " M jak miłość" ogląda w Polsce.....również 7 mln osób, a więc 12 razy więcej niż "Dziewczyny" w USA- a porównaj liczbe ludności obu krajów. Wymienione seriale można nazwać kultowymi (choć nie rozumiem fenomenu tego drugiego, sukces "Gry" uważam za w pełni zasłużony), myśle że "Dziewcznynom" bardzo daleko to tego statusu.
No właśnie to nie były fanowskie fora, bo tam to wiadomo, że wszyscy byliby zachwyceni. Chodzi mi o takie normalne internetowe fora dyskusyjne na gazecie czy interii. Na portalu natemat.pl też przeczytałam kilka bardzo pochlebnych artykułów, które sytuację dziewczyn porównywały z sytuacją młodych Polaków na rynku pracy. Karolina Korwin-Piotrowska bardzo się zachwycała tym serialem, i to mnie chyba najbardziej zwiodło, bo bardzo cenię opinię Korwin-Piotrowskiej na temat filmów i seriali. Dzięki niej zaczęłam oglądać "Downton Abbey".
Ja właśnie też nie widzę żeby nasze pokolenie było takie. Dunham opowiada jaką to ona nie jest feministką a pokazuje, że kobieca siła to tylko seks z kim popadnie w obskurnej knajpie. Chciałabym zobaczyć fajny serial o młodych kobietach ale z klasą.
No właśnie to nie były fanowskie fora, bo tam to wiadomo, że wszyscy byliby zachwyceni. Chodzi mi o takie normalne internetowe fora dyskusyjne na gazecie czy interii. Na portalu natemat.pl też przeczytałam kilka bardzo pochlebnych artykułów, które sytuację dziewczyn porównywały z sytuacją młodych Polaków na rynku pracy. Karolina Korwin-Piotrowska bardzo się zachwycała tym serialem, i to mnie chyba najbardziej zwiodło, bo bardzo cenię opinię Korwin-Piotrowskiej na temat filmów i seriali. Dzięki niej zaczęłam oglądać "Downton Abbey".
Ja właśnie też nie widzę żeby nasze pokolenie było takie. Dunham opowiada jaką to ona nie jest feministką a pokazuje, że kobieca siła to tylko seks z kim popadnie w obskurnej knajpie. Chciałabym zobaczyć fajny serial o młodych kobietach ale z klasą.
Osobiście całkowicie popieram wasze zdanie. Ten serial jest pseudointelektualny, pseudofilozoficzny, pseudo realistyczny. Dodawanie dziwnych zachowań, powszechna nagość i nadmiar scen seksualnych nie sprawia że serial nagle się staje głębszy, dla mnie to tylko próba ukrycia braku talentu i pomysłu. I te sceny seksualne... Żal mi osoby, co mówią, że jest niezwykle realistyczny. Tak, oczywiście seks to nie zawsze biała pościel, świece i koronkowa bielizna, ale w tym serialu cały czas jest jakby zupełnie pozbawiony namiętności, bliskości, jest pełen głupich niezręcznych dialogów i chorych akcji. I to jest realizm? Osobiście żaden mój stosunek tak nie wyglądał. Czemuś ja nie widzę żadnego "prawdziwego życia" w sikaniu przy koleżance, leżeniu na podłodze w toalecie publicznej albo w seksie przy własnej kuzynce. Te dziwadła to tylko sposób wyróżnić serial na tle innych, co nie oznacza, że jest prawdziwszy, albo głębszy. Główna bohaterka to w ogóle nie zasługująca uwagi postać. Nie jest ani zdolna, ani wyjątkowo pracowita, ani mądra, ani empatyczna. Nie ma ani jednej zalety która by sprawiła, bym się przywiązała do tej bohaterki. Pomińmy absolutnie aestetyczny wygląd... Przyjaźń tych dziewczyn również jest absurdalna, ponieważ zupełnie nic ich nie łączy. Nawet nie mają ze sobą kontaktu, nie gadają, nawet jak zbierają się razem, za chwile już każda jest gdzieś indziej. Ja nie zauważyłam żadnej przyjaźni, to historia czterech oddzielnych dziewczyn, które czasami gdzieś się mijają.