Szkoda mi trochę Raya. A może to i lepiej dla niego?
O tym jak Hannah była obrzydliwa w ostatnich dwóch odcinkach, szkoda gadać.
To już cały sezon poleciał? Czekając na coś ciekawego, można było nie zauważyć.
Hannah miała załamanie nerwowe. Strasznie było mi jej szkoda. Bardzo cieszę się, ze jest ktoś, kto ją pozbierał. Mimo wszystko.
Co do Raya, to swoją "radosną" osobowością przetłaczał Shoshannę. Nie dziwię się, że młoda dziewczyna miała dość. Mimo mojej sympatii dla Raya.
Ten (niemal) powszechny happy end był nieco przesadzony - nie uważacie? Do Hanny niemal dosłownie przybył rycerz na białym koniu (i z gołą klatą), żeby ją uratować z opresji. Charlie czekający na Marnie z otwartymi ramionami - zawsze, bo to przecież wielka miłość na całe życie, mimo że się rozstali w niefajny sposób. Shoshanna, która wreszcie straciła dziewictwo postanowiła puścić Raya kantem i zacząć się... bawić i korzystać z nowo odkrytych radości. Tylko Jessa zniknęła i nie wiadomo co się z nią dzieje.
Wyszło nieco stereotypowo, chociaz pewnie początek trzeciego sezonu pokaże znów wszystkich nieszczęśliwych, skonfliktowanych i nie wiedzących czego chcą ;)
Może i stereotypowo, sama się zdziwiłam, że Marnie i Charlie do siebie wrócili, myślałam, że skończy się na tym jak ona wychodzi, a on zostawia jej pytanie bez odpowiedzi. Na końcówce, szczerze mówiąc to się popłakałam xD wolę już Adama z Hanną, niż z tą drugą, nie wiem jak jej tam na imię- nie pasują do siebie. A tak poza tym to Shoshanna spała z tym portierem, nie? I z tego co kojarzę, nie powiedziała o tym Rayowi tylko wcisnęła mu jakiś kit. Wyglądało to bardziej jakby ją wina przytłoczyła albo jakby zdała sobie sprawę, że chce się wyszaleć.
Prawdę mówiąc zaskoczył mnie ten ostatni odcinek swoją optymistyczną aurą. Większość spraw zakończyła się pomyślnie dla bohaterów, każdego było po trochu, cały czas coś się działo, aż przyjemnie mi się oglądało. Biorąc pod uwagę fakt że w drugim sezonie mało co się układało to jestem zadowolona z takiego zakończenia bo napawa optymizmem, chociaż na chwilę :)
Ciekawe, czy Hannah napisze tą książkę, czy ją pozwą (pewnie to drugie), zresztą jaki wydawca daje kase zanim otrzyma coś w zamian? A co do Jessy to mało jej było w tym sezonie ;/ a szkoda, bo to fajna postać
Powiedzmy, ze ostatni e podciąga ocenę do 7. Rozczarowania jednak były - bardzo prosto i bez niuansów potraktowano związek Marnie i Charliego. Nie łykam tego, że dalej sie kochają. Jeśli chodzi o Hannę, to całkiem zgrabnie uwspółcześniono motyw, jak już ktos wspomniał, rycerza z gołą klatą i było to naiwne, lecz ze smakiem. Ogólnie czekam na dalszy rozwój serialu ale widać, że w takiej formie (3o min, 10 odcinków) Lena nie cuzje sie dobrze i wolałaby rozszerzyć to czasowo, bo wątków sie namnożyło.
Sądzę że dla Marnie, Charlie stał się nagle atrakcyjny, bo okazał się "ważnym facetem", biznesmenem, wydającym polecenia, kimś wokół kogo dużo się dzieje i osobą mającą decydujący. Kwestii finansowej już nawet nie komentuję. To ją do niego ponownie przyciągnęło. A że chłopak naiwny to już inna kwestia.
Motyw Adama i jego postawy wyzwoliciela, ratownika, "rycerza na białym koniu" to też nic specjalnego. Koleś żyje w swoim świecie, jest dość specyficzny, powiedziałabym nawet nieokrzesany. Reaguje w odmienny sposób na pewne sytuacje, albo/i nawet skandaliczny i ten jego końcowy maraton jest zwieńczeniem jego charakteru, jego osoby. Od początku zresztą widać że się z Hanną wzajemnie uzupełniają w tym swoim dziwactwie, mimo że wcześniej on był jej problemem. Nie odebrałam tego (zakończenia) jakoś bajkowo, chociaż takie mogło się wydawać. Jednak chyba tylko widzom nie oglądającym serialu od początku.
Z naiwnością Charliego to racja, obstawiam, że w 3 s znów dojdzie miedzy nimi do poważnego rozłamu. Zresztą Marnie to najzwyklejsza z wszystkich bohaterek, w najbardziej oczywisty sposób reprezentuje pewien typ dziewczyn - lekko wyniosłych, teoretycznie nie dziwnych i nic szczególnego nie robiących, ale jednak nie potrafiacych się z kimś zwiazać. Blacharą jednak bym jej nie nazwał