Niestety w odc There But for the Grace of God, Go I twórcy ida co raz to bardziej 'postepowo' dowiedzielismy sie, ze jedna z podobiecznych Harolda to lesbika, a pod koniec odc mamy namietny pocalunek Keane'a przy blasku księzyca z nowo napotkana bratnia dusza. O nie nie, zawiodlem sie, juz po odc S02E01 Janus pisalem 'Jaki tytuł taki odcinek, a szkoda. Mam nadzieje, ze to nie bedzie ciągniete na siłe i ratowane trzezwym Haroldem cdn i muzyczką z oryginalnego Egzorcysty pod koniec odcinka. Jak narazie jedynym magnesen na kolejne odc jest przejście demona na księdza latino romeofariana. A szkoda.' Niestety, po znakomitym 1 sezonie jedyna nadzieja tylko w tajemniczo rozwijajacej sie fabule.
śmieszne jest, że przez pryzmat homoseksualizmu (trzeba szanować takiego człowieka, lecz jest to złe postępowanie) oceniasz cały sezon jako słaby to trochę jest śmieszne. Napięcie jest budowane pomalutku, są duże twisty i zaskoczenia. Powoli wyjaśnia się sytuacja na najwyższych szczeblach Kościoła. Jest dobrze :)
Ale serio scena z łodzi jest śmieszna, i to nawet bardzo, tak śmieszna, że aż tragiczna. Niestety. I tu nie chodzi o homoseksualizm Keane'a, czy homoseksualizm w ogóle, tylko o tą konkretną scenę. Ten wątek był tak bardzo na siłę, że nie miał prawa bytu. Mogli to jakoś ogarnąć, przygotować w poprzednich odcinkach... ale nie lepiej jest zabrać księdza wraz z jakimś bliżej niezidentyfikowanym jegomościem z rezerwatu przyrody i na koniec zrobić z nich parę. Żenua.
Masz stuprocentowa racje, a teraz zaczalem sie glowic czy przypadkiem w 1 sezonie nie bylo minimalnego watku o homoseksualizmie ojca Keane'a? Jakas rozmowa w barze, gdzie sie przyznal ksiedzu koledze do tego?
w 5 odc. 1 sezonu demon mówi do Marcusa "I didn't think that girls were your flavour".
Powoli wyjaśnia się sytuacja kościoła....... tak, nie ma to jak w serialu o egzorcyzmach piękny i namiętny pocałunek dwóch starych gejów. Przez te dwie wstawki w drugim sezonie, straciłem szacunek dla tegoż aktora. Po jaką cholerę lewackie ścierwo robi gówno z dobrego serialu ?
typowo, wrzucają na siłę wątek gejowski, jeszcze brakuje zmiany płci, bo azjata i czarny już jest...
Udawanie, że gejów/czarnych/azjatów nie ma nie sprawi magicznie, że znikną. To, że ty nie przyjmujesz do wiadomości, że tacy ludzie sobie normalnie żyją obok, nie znaczy, że serial ma ignorować ich istnienie...
Jestem w połowie 1 sezonu, więc nie wiem, czy "z dupy fabularnie". Chociaż po tekście demona w 1x05 "I didn't think that girls were your flavour" (w wolnym tłumaczeniu: "nie sądziłem, że gustujesz w dziewczynach") homoseksualizm Marcusa jest dla mnie raczej oczywisty. Czy konkretnie ten wątek, o którym mowa ma sens, dowiem się jak obejrzę. Na pewno wtedy napiszę co o tym sądzę :)
ps. swoją drogą nie widzę narzekań na księdza sypiającego z kobietą, a w końcu to ksiądz...
Ale zdajesz sobie sprawę, że te słowa wypowiedziane są do !księdza! Który nie powinien "gustować" w kobietach, bo jest księdzem, a nie homoseksualistą. To, że wątki homoseksualne się pojawiają w filmach jest normalne, bo homoseksualizm jest normalny. Nie normalne natomiast jest to w jaki sposób wciska się na siłę niektóre rzeczy.
Nie wiem "co autor miał na myśli", ja te słowa demona odebrałam właśnie jako odniesienie do seksualności. A później (nie pamiętam, który odc.) była jeszcze scena w barze, gdzie Marcus wyraźnie nawiązywał kontakt/flirtował z facetem, zanim zobaczył wiadomości i wyszedł.
Buahahahahaha o dżizas ale bez sensu... w końcu dotarłam do wspomnianego momentu i łaaaał. Tak kretyńskiego fabularnie wątku miłosnego to chyba nigdzie nie widziałam. Kim w ogóle był ten koleś? Zero chemii, praktycznie zero wspólnego czasu na ekranie, flirtowanie tak bardzo na siłę, że aż ciężko patrzeć... ludzie lepiej fanfiki piszą...
to samo można napisać o pedofilach (księżach też) czy sado-maso, co też nie oznacza, że trzeba ich pokazywać w każdym serialu, bo przecież według ciebie nie można ich ignorować no nie ;)
Ok, jesteś jednym z tych homofobów, którzy zrównują pedofilię i homoseksualizm... Nie spodziewaj się kolejnych odpowiedzi, nie dyskutuję z betonem.
Jest różnica między zboczeniem a seksualnością. Pedofil krzywdzi drugiego człowieka, homoseksualista nie. I był film o księżach pedofilach (nawet nominowany do oscara, nie pamiętam, czy wygrał), był film o sado-maso (słaby bo słaby, ale jednak). Homoseksualiści to duża grupa społeczeństwa, czy ci się to podoba, czy nie. Seksualności, tak jak koloru skóry i rodziców się nie wybiera. Jak masz z tym problem, to jest to TWÓJ problem, nie reszty świata.
twoje jedyna argumenty to obrażanie innych, dużo krzyczysz, lecz treści w tym żadnej, rak naszych czasów...
W historii ojca Marcusa wcale nie chodzi o biseksualizm, czy homoseksualizm, dlaczego patrzycie na postać z tej perspektywy, skoro jest ona jak najbardziej tragiczna? Mężczyzna od siódmego roku życia należał w całości do Kościoła, który kupił go z aktem urodzenia za parę centów, patrząc na realia ówczesnej Irlandii, w której przyszedł na świat, można zaryzykować stwierdzenie, że urodził się w patologicznej rodzinie, na jego oczach ojciec zabił matkę, a później zginął z rąk syna. Pozbawiony koloratki nie ma dosłownie nic: domu, rodziny, przyjaciół, swojego miejsca.
Kościół, który dał mu tak wiele, odebrał jeszcze więcej (to, co my rozumiemy przez "normalne życie"), a on i tak byłby w stanie oddać Bogu wszystko, choć przecież nie ma nic prócz siebie. W drugim sezonie, za sprawą postaci Myszy i Petera, widać dlaczego zwyczajnie nie mógł zawierać relacji normalnych relacji międzyludzkich (i nie chodzi o celibat, którego przestrzegał całe życie: patrz pierwszy sezon i monolog Danielsa), lecz jednocześnie jak bardzo tego pragnął - było to zbyt niebezpieczne. Marcus w dużym uproszczeniu to po prostu pięćdziesięcioletni prawiczek, który prawdopodobnie nawet nie jest świadomy swojej seksualności, ale podświadomie jak każdy w chwilach zwątpienia poszukuje bliskości. I nie spinajcie tyłków, oficjalnie nie jest już księdzem, został ekskomunikowany przez Watykan, homofoby.
wiadomo, kazdy spostrzegawczy widz dostrzegl ta tragedie marcusa, przeciez pare razy szatan cos przewinal o jego zyciu i same wspomnienia keane'a, chodzi mi o to tylko ze nagle w nowoczesnych czasach z dupy musial sie wziac romansik keane'a, to juz bym przelknal wiadomo walka z szatanem rozne furtki ale przy okazji zaserwowany nam zostal poprawnie polityczny afroamerykanin, azjaci i zbuntowana obcieta na krotko, fanka piercingu ktora okazala sie w tych czasach nowoczesnych, a zeby nas przyzwyczaic lesbijka...
Problem w tym, że wątek romantycznych relacji (o ile można tak napisać) Marcusa nie wziął się z dupy - jest wynikiem konsekwentnego prowadzenia historii, niezależnie od czasów, w których się ona rozgrywa. I w "dawnych" czasach pragnął bliższego kontaktu z ludźmi, co widzimy na przykładzie Myszy, a że skończyło się tak, nie inaczej, Peter jedyne co mógł otrzymać to pocałunek, tak było najbezpieczniej. Cóż, zaskoczę Cię - tak wygląda świat poza naszym krajem, pełno w nim ludzi o różnych kolorach skóry, poglądach politycznych i z różnymi fryzurami, mających różne preferencje seksualne, o :D
Nie chodzi o problem relacji romantycznych relacji Marcusa jako takich. Problem nie leży w tym, że Marcus jest prawiczkiem, homoseksualistą, heteroseksualistą, ani od tego czy tragizm jego postaci był prowadzony wcześniej.Problem jest w tej konkretnej scenie, sposobie w jaki została poprowadzona. Marcus spotyka jakiegoś noname'a, płynie z Nim łódką i nagle bęc, pocałunek, wielebnemu chyba się to podoba, ale jednak nie chce tego ciągnąć i to jest koniec romansu. Pytanie jakie powstaje to Po co? Dlaczego? Ja nie znam odpowiedzi i śmierdzi mi tu wciskaniem wątku na siłę.
Dodam, że gdyby zamiast Pana noname była Pani noname, to niczego by to nie zmieniło scena dalej byłaby niepotrzebna.
Zauważyłeś/łaś w ogóle potężny ładunek emocjonalny w monologu Marcusa? Jego płacz? Kufa, facet opowiadał przez moment o swoich tragicznych wspomnieniach, jego towarzysz z kolei o wojnie w Kosowie. Czy to takie dziwne, że w największej chwili bezsilności człowiek mimowolnie lęgnie do drugiej osoby potrzebując bliskości? Jeśli nie wiesz dlaczego to zazdroszczę, że nigdy nie spotkała Cię podobna sytuacja.