Bardziej brytyjski w charakterze, niż tamten z Gwyneth Paltrow. Jedna rzecz tylko mnie trochę
niepokoi, ale to raczej mój problem. Rupert Evans w roli Franka Churchilla. Niestety, ale chyba do
końca życia będzie mi się on kojarzył Godwynem w "Świecie bez końca"...