chociaż filmowa Emma bardziej mi się podobała - wizualnie była ładniejsza i nie denerwowała
mnie swoim zachowaniem, jak ta serialowa. I nie wiedzieć czemu skupiłam się na strojach - te
filmowe stroje Emmy również były fajniejsze.
Ale bardzo mi odpowiada dobór aktorów męśkich. Także Harriet nie była taka toporna i
grubociosana jak ta filmowa. A przede wszystkim - o wiele bardziej odpowiadał mi scenariusz.
Wiem, że w filmie nie można było zmieścić wszystkiego, ale mam wrażenie, że w serialu zawarto
wszystko, co być powinno. Wzruszający, przyjemny romans. Dla każdej romantyczki obowiązkowy.