Serial bardzo mi się podobał, bo należał do wyjątkowo przyjemnych (niestety, nie czytałam
książki, ale teraz z miłą chęcią po nią sięgnę), ale jedna rzecz wyjątkowo mi nie pasuje.
Otóż na samym początku byłam zrażona tym serialem, ponieważ ta okładka (vel plakat, nie będę
zmyślać, bo w sumie pojęcia nie mam co to, lecz jest ustawione jako główne zdjęcie) jest
tragiczna. Emma wygląda jak jakaś opóźniona starucha.
A! I jeszcze jedno...Johnny Lee Miller, w porządku i w ogóle, ale czasami jak grał, to
zastanawiałam się dlaczego, na boga, nie zrobili dubla. Momentami jest tak kosmicznie
niewiarygodny, że strach się bać.