Już przy okazji finału 1 sezonu pisałam coś o dążeniu do absurdu... Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że oglądając 2 sezon poznam zupełnie nową definicję tego słowa. Wszystko, co widziałam w tych 10 odcinkach trudno nawet jakoś streścić. Nie wiem, jak można pokazywać życie 16latków w takich tonach. Albo ja jestem z nie tego wieku albo ten serial wyprzedza wszystkie najgorsze proroctwa odnośnie młodzieży.
W dodatku finałowa scena... jakby to powiedzieć... 10 odcinków kazali mi oglądać, żeby na koniec zawrócić mnie do punktu wyjścia. Brawa... to głupie.
Nie rozumiem i nie wiem czy chcę, nie wiem też czy chcę więcej. Absurd na absurdzie, a mogło być fajnie (jakoś zawsze sobie wmawiałam, że ten serial ma potencjał). Tym bardziej, że ostatnio tak niemrawo w temacie seriali i filmów o tematyce lgbt.