Mam pytanie, czemu w produkcjach o tej tematyce, świat dziesiątki czy też setki lat po tej apokalipsie, wygląda zawsze tak samo, świat totalnie zniszczony prawie bez życia, przecież gdyby do takiej apokalipsy doszło, to wystarczyłoby kilka lat i ziemia by się odrodziła, zero promieniowania itp. Czemu tak, dlatego że z chwilą gdy przestaje istnieć najgorszy gatunek na ziemi, przestaje istnieć powolna zagłada ziemi, więc samo przez siebie, nasz świat szybko by się odrodził.
No nie sądzę że byłoby to tak szybko. Promieniowanie ot tak nie znika a akurat w Fallout ziemia została dość solidnie zmasakrowana. Poza tym akcja dzieje się w Kaliforni tam nawet teraz jest pustynia. Może są rejony które mniej oberwały i tam natura wraca szybciej do normy.
Myślę że ziemia szybko by sobie z tym poradziła, w końcu z jej powierzchni zniknęła by najgorsza rasa na ziemi, oglądam Falouta i zróżnicowany plener, to mi się podoba, ta różnorodność, co do promieniowania jakoś pod Czarnobylem życie istnieje, ale to temat na dłuższą rozmowę.
Z Czarnobylem jest ten myk że tam był wyciek a tutaj masz dodatkowo zniszczenie od bomb które spadały dosyć gęsto. I tak jak wspomniałem akurat tutaj akcja na miejsce dodatkowo na terenach pustynnych. W Fallout 3 i 4 mamy tereny zurbanizowane które też mocno oberwały. Nie grałem w Fallout 76 ale tam z tego co widziałem jest teren mniej dotknięty bombami i natura lepiej to zniosła i jest bardziej widoczny powrót do normalności.
Co do odrodzenia ziemi czy też natury, to problem w każdej produkcji tego gatunku, mija setki lat a ziemia jakby to wczoraj było, natura poradziłaby sobie z tym w kilka lat, gdyż byłby brak ludzkości, a z tym brak zanieczyszczeń w pistacji przemysłu itp. Więc odrodzenie się zajęłoby pewnie z kilka lat, zarówno flory i fauny.