Jestem po obejrzeniu dwóch sezonów i chyba zrozumiałem co mnie tak w nim pociąga. Niesamowita obsada, nie rozumiana jako popis kilku aktorów, lecz dobór absolutnie idealnego aktora dla każdej postaci! Jest niewiele seriali, w których pamietam role drugo czy trzecioplanowe, a tutaj każda postać jest świetna. Od głównych bohaterów po czarnoskórego barmana zabitego na początku 2. sezonu. Do tego atmosfera i dobór muzyki, mistrzostwo świata. California Dreamin gdy niespełniona żona rozmawia z naszym bohaterem w ostatnim odcinku, po stracie męża - jak muzyką można wzbogacić treść, zamiast zapchać dziurę w tle! Super, super, super!