Z jednej strony przebiegła szuja, a z drugie gość bez piątej klepki.Mam tu namyśli 9 odcinek gdy
bezczelnie narzuca się Malvo(Vegas), mimo że wie, że to bezlitosny morderca.W tym samy odcinku z
kolei wykazuje się bezlitosnym wyrachowaniem, robiąc z żonki przynętę
Też sie nad tym zastanawiałam. Zobaczył go w barze i sie przestraszył, a mimo to za chwile do niego podchodzi. Po co? Przecież Malvo mógłby go zabić(oczywiście nie przy ludziach). Okey, dzięki Malvo Lester zmienił swoje życie, ale raczej Malvo nie jest typem człowieka przed którym można sie chwalić swoimi osiągnięciami.
A sytuacja z żoną mnie dobiła, nie sądziłam, że Lester był skłonny coś takiego zrobić.
"Stary" Lester uciekłby gdzie pieprz rośnie, ale jego nowe wcielenie widocznie bardzo chciało się pochwalić. Scena ze śmiercią żony faktycznie s!@!@#!@#stwo, ale już w momencie przemowy i "pozbycia" się ukochanej w celu podrywu było widać, że z Lestera niezłe ziółko wyrosło. ;)
Zgadzam sie, że sie zmienił ;)
Ale w sumie Lester wiedział na co stać Malvo(potrafi zabijać bez mrugnięcia okiem), a mimo to do niego podszedł. Rozumiem, że chciał sie pochwalić, ale to mógł tylko podejść, a potem jak Malvo mówi, że go z kimś pomylił Lester mógł przytaknąć i odejść. Tak by było bezpieczniej dla nich obu ;)
W momencie ich ponownego spotkania Lester jest niesamowicie głodny sukcesów. A cóż jest wspanialszym osiągnięciem od uzyskania aprobaty/podziwu w oczach swojego dawnego "mentora"? Też uważam, że rozsądniej było po prostu odejść po pierwszym ostrzeżeniu Malvo. Kluczem jest dla mnie scena w windzie, gdzie mamy świetnie ukazaną żarliwość w działaniach Lestera. On koniecznie chciał udowodnić całemu światu - a zwłaszcza Malvo - że nie jest już tą ofiarą z "poprzedniego" życia. Zgubiła go właśnie ta pogoń za sukcesem, ale ciężko go winić gdy przez całe życie doświadczał porażek. ;)