Zastanawia mnie kim jest Malvo. Według mnie to jakiś demon niższej kategorii, chociaż mówi (w
scenie w barze, jedząc szarlotkę) że miał coś do czynienia z rajem, ale przecież mógł kłamać jak
każdy zły. Na psychopatę - to trochę za dużo niewytłumaczalnych zdarzeń.
Malvo - zdecydowanie opętany przez szatana zabójca. Jeśli ktoś wątpi, widać to zwłaszcza w ostatnim odcinku, kiedy:
- uwalnia się bez żadnego jęku z wnyk (najłatwiej uciąć nogę, otworzyć pewnie w jakimś warsztacie, ale bez utraty przytomności się raczej nie obejdzie)
- to samo w momencie nastawiania sobie kości
- po 3 strzałach w klatkę piersiową jakby umiera, bierze oddech i dopiero strzał w mózg go "wyłącza" na dobre
Poza tym:
- zabawa z plagami
- kuszenie Lestera (spalenie 6 miesięcznej przykrywki tylko dlatego, że Lester powiedział "tak"? Proszę...)
- hipnoza Gusa i koleżki na poczcie
- wspomina, że był w Sioux Falls w młodzieńczych latach, z pewnością był odpowiedzialny za masakrę
Wszystko się klei, oprócz tego, że jest w serialu zupełnie niepotrzebne.
Żaden demon -_-.Te niewytłumaczalne zdarzenia to nic innego jak celowy zabieg twórców,przecież serial jest przepełniony groteską.celowymi absurdami i czarnym humorem.
Mi od razu skojarzył się z Człowiekiem w Czerni z Mrocznej Wieży Kinga (lub jak kto woli z Randallem Flaggiem z Bastionu).
SPOILER
Skojarzenie z jakimiś siłami nieczystymi na pewno nie jest do końca nietrafione. Co prawda twórcy wypowiadali się, że mimo wszystko Malvo był zwykłym śmiertelnikiem gdyż ostatecznie zginął jednak w pewnych momentach puszczają oczko do widza siejąc pewne wątpliwości (patrz dialog w knajpce i słowa o raju). Mi postać ta mocno skojarzyła się z Ryderem z Autostopowicza, która był bezwzględny, precyzyjny, metodyczny i przewidujący. Podobnie jak Malvo zawsze był co najmniej krok przed postaciami pozytywnymi i potrafił rozprawić się z dosłownie każdym. Jego pochodzenie to również tajemnica zupełnie jak w przypadku antagonisty z Fargo.
dla orędowników śmiertelności Malvo (tudzież miłośników Rambo:) ) : scena w Fargo i podnoszony tu argument: element zaskoczenia - na pewno pierwsza seria z karabinu maszynowego na parterze nie była słyszalna na pierwszym piętrze i na drugim piętrze, gdzie został zastrzelony szef wszystkich szefów z Fargo i na pewno przez wzgląd na swoją profesję większość z tych 22 osób nie była uzbrojona
dla dopatrujących się w Malvo sił nadprzyrodzonych: scena w barze z ojcem Molly - przenikliwość i ponadprzeciętna inteligencja nakazuje Malvo pytać się o nowy adres Lestera????? przy okazji zaliczając takie wpadki jak przed byłym domem Lestera pyta dzieci (Lester w ciągu roku spłodził dwójkę kilkuletnich dzieci???) o to czy jest ojciec w pobliżu????
Podzielam zdanie tych którzy uważają, że Malvo to ktoś z pogranicza dwóch światów, to projekcja ukrytych zwierzęcych instynktów powierzchownie miłej i zżytej społeczności.
Jeżeli chodzi o argument z dziećmi , no to Lesio mógłbył wziąć za żonę pannę z dziećmi, wtedy pytanie czy tato w domu nie wypada już tak dziwnie, nie?
Natomiast Twoje ostatnie zdanie wydaje mi się trafne i rozstrzyga całą kwestię człowieczeństwa i demoniczności Malva. Świetny manipulator, świetny psychopata - a do tego oczko puszczane do widzów przez twórców - że coś tam z tego demona w nim drzemało. Choćby ta ostania scena gdy dostaje kilka kulek , niby już nie żyje i nagle łapie taki drugi oddech , i łypie na policemana takim dziwnym wzrokiem... ciaaarry:)
Nie chce mi się czytać dokładnie całej dyskusji... ale jeśli ktoś twierdzi, że "Malvo to żaden demon, po prostu świetny płatny morderca", pomijając jednocześnie całą atmosferę groteski i absurdu niektórych scen (przecież to bracia Coen!), filozoficznych rozmów, alegorii (drapieżnicy, motyw wilka, przygłupie dzieci, o których matka mówi przecież, że "to są wilki"), nie widzi żadnego takiego metapoziomu rozważań o naturze zła, którego pierwiastek jest w każdym z nas (Camus, "Dżuma"), które czai się wszędzie (Bond), nie widzi szekspirowskich motywów... to jest to trochę smutne.
To ja nie wiem czemu akurat odpowiadasz na mój post, kiedy moja wypowiedź sugeruje demoniczną naturę Malva i zabawę -twórców z widzem- poprzez własnie taki zabieg. I bardzo nie jednoznaczne ukazanie tej postaci.
Czasem jednak warto poczytać" dyskusję" zanim się "posmuta".
Luz, to akurat, że odpowiedziałem na Twój komentarz, to przypadek. Odniosłem się do całości dyskusji, bez wskazywania konkretnych osób.
Co wy ludzie ćpacie? Religia jednak potrafi sprać mózgi. Powiedzcie jeszcze, że wilk był aniołem wskazującym drogę. Demony i anioły, dobre sobie.
Czytałem książkę "Mądrość psychopatów" to się wypowiem.
Malvo był książkowym przykładem psychopaty. Potrafił manipulować ludźmi (koleś od fitness), posiadał dar przekonywania (koleś od sprzedaży samochodów, koleś na poczcie, rabin), nie odczuwał empatii, miał gdzieś zasady, był zimny i wyrachowany, żerował na zabobonach i naiwności ludzkiej (Stravos).
I co najważniejsze nie był żadną postacią nadnaturalną. Był po prostu wilkiem w owczej skórze. Ludzkim drapieżnikiem.
Malvo to po prostu platny morderca, dobrze wyszkolony, inteligentny. Jako czlowiek to psychopata, ktory czerpie przyjemnosc z manipulowania, straszenia i zabijania ludzi. Na swojej drodze w serialu spotyka w wiekszosci przygłupich ludzi, którymi jest stosunkowo łatwo manipulowac lub oszukiwac: nowy szeryf, agenci FBI, Lester, obsluga motelu, King, trener fitness i wielu innych. Pierwszy szeryf, ojciec Molly i pozostali, którzy troche mysla widzieli w Malvo zlo i niebezpieczenstwo.
Są pewne delikatne sugestie o demonicznej naturze Malvo, ale to według mnie za mało. Powiem tak, Malvo jest tak przepełniony złem, że w oczach bohaterów mieni się prawie jako symbol pierwotnego zła. Zbliża się gdzieś do granicy...gdyby istniały demony to on byłby jednym z nich. Ale w serialowych realiach nie odbieram go jako istoty nadprzyrodzonej.
Poza tym w tej historii, mam wrażenie to Lester, jego dwulicowość i zepsucie ma mocniejszy wydźwięk i jest ważniejsze.