Właśnie skończyłam oglądać sezon pierwszy. W filmie rozwala mnie majsterszyk połączenia z pozoru ciągnących się jak glut scen ( mozolne zakładanie butów, statyczne plany krajobrazów czy jazda autem) z niesamowicie dynamicznie zmieniającą się rzeczywistością bohaterów. Oglądając pierwsze 7 odcinków ma się wrażenie, że cała historia trwa co najmniej kilka tygodni, a potem się okazuje...że dwa dni. Genialnie to zostało zrobione. Oczywiście są pewne niedociągnięcia fabularne, zwłaszcza pewnych detali ale w tym akurat serialu przymykałam na to oko. No i ten pastisz Amerykanów. Małe miasteczka, gdzie średnia IQ jest raczej na marnym poziomie, wiara w siły nadprzyrodzone i te miałkie problemy lokalesów urastające do rangi Wielkich. Choćby taka nadchodząca zamieć. Bardzo, bardzo mi się serial podobał. Polecam gorąco!