Niektórzy są rozczarowani, ja wręcz przeciwnie. Dialogi i wykończenie wątków perfekcyjne, gra z widzem pewnym określonych rozwiązań i finałowy twist, dla odmiany pozytywny, wzruszające.
A za ostatnią rozmowę z Peggy, Tripolis, korpo króla Milligana i to, jak jednym zdaniem można rozwalić absurd życia wg Camus... cóż, czapki z głów.
Fargo to obowiązek, klasa. Warto.
Ta końcówka z Milliganem to w trochę komediowy stylu była:) Gdy kilka dni wcześniej obwieścił się królem, szybko został sprowadzony na ziemię. Skończył jako malusieńki trybik w korporacji.Najbardziej ironiczne jest to że dla Gerhardów ten ich biznes był całym życiem, a dla korporacji mafijnej, jedynie małym biznesikiem, który jest jedynie kroplą w morzu transakcji