Owszem, po. Temat nie oznaczony jako spoilerowy, więc takowych nie będę czynił.
Nie ukrywam, że miałem duże oczekiwania co do tego tytułu, kinowe Fargo to jeden z moich ulubionych filmów (nie tylko Coenów, ale w ogóle). Freeman w roli życiowego nieudacznika, którym wszyscy pomiatają, bezbłędny. Myślałem, że William H. Macy jest nie do pod***ania, ale postać Lestera Nygaarda jest równie dobrze napisana i zagrana. Cieszę się bardzo, że na schwarzcharakter Coenowie wybrali Billy'ego "Człowieka, którego nie było" Boba Thorntona. Jego postać intryguje i jest po prostu ciekawa. Uśmiech na twarzy pojawia się często, wszak Fargo przepełniony jest czarnym humorem (zarówno sytuacyjnym, jak i słownym). Na plus na pewno obsada (big smile na widok Boba "Saula" Odenkirka) i gra aktorska. Historia sama w sobie potrafi zaciekawić widza. Serialowe Fargo podobne jest do kinowego- wspomniany czarny humor, dialogi oraz (dzięki, że to FX!) brutalność. Z niecierpliwością czekam na więcej. ( za pilota dałbym 9pkt. )
Dużo było Hanka w pierwszym odcinku? Licze, że to będzie jakaś mało znacząca rola bo aktorem jest dość marnym.
Można wiedzieć kogo macie na myśli mówiąc Hank? Bo jakoś przeleciałem przez listę obsady i nie mogę się domyślić.
Aha. Brak tej jednej literki mnie zmylił, bo myślałem, że chodzi o imię jakiegoś bohatera, a nie nazwisko aktora ;-)
Zachęcona pozytywną opinią kolegi Pana Cogito obejrzałam pilota - i podobało mi się bardzo :)
Zazwyczaj piszę swoje recenzje odcinków, ale ponieważ twoja opinia dokładnie pokrywa się z moją, to oszczędzę sobie czasu i wysiłku składania literek w sensowną całość i bezczelnie podepnę się pod twój post ;)
Tylko coś dodam od siebie. Na co zwróciłam szczególną uwagę to to, że Freeman oddaje hołd Macy'mu grając Lestera równocześnie po swojemu, ale też w stylu poprzednika. Nie wiem jak to dokładnie wytłumaczyć, ale oglądając Freemanowego Nygaarda widziałam Macy'go. Super. Cieszę się, że Martin nie ma ego wielkości Alaski i nie próbował udowadniać swojej wyższości, tylko wziął co najlepsze z roli Williama i tylko dosłodził od siebie :)
Według mnie trochę za dużo wazelinowania fanom Coenów. Groteska jest zawsze ok, lubię ten absurdalny humor, ale oryginalne Fargo pozostawało przynajmniej realistyczne. Karykaturalny bully i jego przygłupi synowie są jeszcze spoko, ale maksymalnie kiczowata agencja płatnych morderców i jej szef z tuzinem telefonów na biurku to już autoparodia. Dobrze się bawiłem i fajna atmosfera, ale oby historia pozostała w miarę wiarygodna, bo właśnie to było siłą filmu z 1996 roku.
Właśnie jestem po i czuję, że będzie to mój nowy ulubiony serial. Mocno klimatyczny, wyraziste, wręcz karykaturalne postacie i świetny Bob Thornton.
Z mojej strony niestety minus (ale bardzo mały minus) dla Freeman'a, ponieważ wszędzie gdzie go widzę gra nieudacznika/ciamajdę/niezdarę i zaczyna to być męczące, ponieważ odnoszę wrażenie, że tylko w takich rolach potrafi się odnaleźć.
Bezspoilerowa recenzja :) http://rozpieprzeni.blogspot.com/2014/04/fargo-na-ma-ym-ekranie-albo-o.html#comm ent-form machnęliśmy ją zaraz po seansie, nam się podobało, Freeman gra genialnie
"Z mojej strony niestety minus (ale bardzo mały minus) dla Freeman'a, ponieważ wszędzie gdzie go widzę gra nieudacznika/ciamajdę/niezdarę i zaczyna to być męczące, ponieważ odnoszę wrażenie, że tylko w takich rolach potrafi się odnaleźć."
A Bilbo Baggins, przepraszam bardzo, to ciamajda, niezdara, nieudacznik?? Bo po Hobbit Desolation of Smaug śmiem wątpić. Największy kozak w całym filmie :-) Jako John Watson też jest dość odważny i jest świetnie partneruje Sherlockowi w rozwiązywaniu zagadek.