Jestem pod wrażeniem wizualnej strony serialu. Na razie niezbyt podoba mi się wątek i bohaterowie też nijacy. Zbyt dużo przypadku w losach bohaterów np. gość gubi kartkę i jest tak bardzo głupi, że ma zadanie zabrać znaczek z bogatego domu podobnego brata, a zamiast tego zabiera z biednego domu starca. Jeszcze akurat tyle czasu schodził po schodach i zatrzymał się w tym miejscu, a kobieta wiedziała, że on zatrzyma się w tym miejscu aby odkręcić klimatyzator. Ja wiem, że taka jest konwencja przypadku i absurdu, ale to za dużo nawet jak na ten serial. Nie ma w tym sezonie jakiegoś bohatera, który siałby spustoszenie zabijając przypadkowe lub nieprzypadkowe osoby tj. Lorne Malvo czy wiele osób w 2 sezonie. Zobaczymy co dalej, pewnie będzie bardzo dobrze.

No właśnie, nawet jak na Fargo, tej groteski było chyba za dużo. No i ta akcja z klimatyzatorem to jednak też trochę przesada. Ale pewnie się czepiam. Trzeba trochę zluzować z oczekiwaniami oraz porównaniami i dać temu sezonowi czystą kartę.

V.M. Varga byl swietny, McGregor poki co bezplciowy w obydwu rolach. Mnie tez ten odcinek nie podniecil jak poczatki poprzednich 2 serii, ale to nic. W 2 sezonie tez zdarzaly sie slabsze odcinki

Ale McGregor, przynajmniej w roli brata, który jest kuratorem ma się chyba taką bezpłciowością charakteryzować. Zapewne dostaniemy gościa, który jest pod pantoflem swojej apetycznej dziewczyny, nad którą sprawuję dozór.

to dopiero pierwszy odcinek wiec jeszcze beda mieli okazje zeby sie rozkrecic, poki co stwierdzam tylko fakt nie wzbudzaja zbyt duzego zainteresowania w przeciwienstwie do Vargi

Fakt, Varga był krótko, a można powiedzieć, że po części to właśnie on zrobił odcinek. :) Poza tym fajna była "niemiecka" scena otwierająca odcinek. Nie wiem jednak tak naprawdę czego ona miała się tyczyć? Może to nawiązanie do napisów, które pojawiają się na początku każdego odcinka, o tym, że to prawdziwa historia...itd. Może każda historia przez nas opowiadana jest w dla nas "prawdziwa" bo przetworzona jest ona przez nasze emocje, doznania, pamięć, co do istotnej rzeczywistości ma się już różnie. Tak mi się przynajmniej skojarzyło to z dialogiem, który oglądaliśmy na początku.

No więc scena otwierająca była najlepszym, co ten odcinek miał do zaoferowania - w ogóle miałem wrażenie, czym bliżej końca, że nie oglądam Fargo ;-) Nie ma tego wieśniackiego "pałera", nie ma tego humoru, tej plastyki obrazu, zupełnie, jakby robiła to grupa nowicjuszy, którzy na dodatek nie oglądali poprzednich odsłon Fargo!
Liczę, że kolejne epizody podniosą z powrotem poprzeczkę, McGregor to dobry aktor, ewidentnie zawiedli scenarzyści tym razem!

Pozdrawiam!

Odnośnie tego znaczka pocztowego - czy on już gdzieś się zaprezentował w 1 lub 2 sezonie? Mam dziwne wrażenie że był gdzieś. Chyba że doszukuję się powiązań na siłe.

Nie przypominam sobie takiej sytuacji ani w dwóch pierwszych sezonach, jak również w filmie, motywów związanych ze znaczkiem raczej tam nie było. Aczkolwiek twórcy wspominają w wywiadach, że pewne nawiązania się pojawią, tak więc czekamy. Bardzo spodobał mi się easter egg w postaci...postaci o nazwisku Ehrmantraut. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to oczywiście Mike, który ostatnio bryluje w Better Call Saul. Niby nic, a jednak cieszy takie puszczenie oka do fanów :)

Znaczek był w filmie Fargo (1996). Przypomnij sobie scenę w łóżku, pod koniec filmu, gdzie Norm Gunderson coś tam wspomina do swojej żony właśnie o znaczkach. ;)

Masz Ty pamięć... ;) Sprawdziłem i faktycznie było to w finałowej scenie filmu (od 01:32:55). Nie miałem czasu odświeżać sobie całego filmu, ale dialog chyba tyczył się jakiegoś konkursu, gdzie obrazek namalowany przez Norma Gundersona trafił na trzycentowy znaczek. Zapewne ktoś pamięta to dokładniej i da znać o jaki był motyw znaczka w filmie. :)

Co sezon Fargo trochę zmienia klimat - no i początek kolejnego sezonu znów inny - mam trochę podobne obiekcje - jest dobrze, ale bohaterowie na razie nie za bardzo przyciągają widza -no ale dopiero pierwszy odcinek, więc czekam na dalszy rozwój wątków, bo na razie trochę ciężko się połapać

no a ja powiem krótko że się mega wynudziłem :)

Ja podobnie. Może nie mega, ale cały odcinek spodziewałem się czegoś, co jednak ostatecznie nie nastąpiło. Tego uczucia, które przywołuje tylko jedną myśl "nie mogę doczekać się kolejnego odcinka".

Też się nieźle zawiodłem na tym odcinku, brakuje mi tej nieprzewidywalności, z której słynęło Fargo, a akcja z klimatyzatorem i pomyleniem domu to tylko potwierdza. Ja jakoś przetrwałem ten odcinek, ale inni po prostu na nim zasnęli ;p

Tak jeszcze by dopełnić to całe marudzenie, to ciekawe jak rozwinie się wątek nowoczesnych technologii i ich złego wpływu na na nasze życie. Po takiej zapowiedzi autorów ja nieśmiało spodziewałem się czegoś co nawiąże do Black Mirror, chodzi przede wszystkim o przesłanie jakie to mogłoby z sobą nieść. Zobaczymy jak to się rozwinie. Na razie bohaterowie korzystają z Facebooka i pykają w jakieś gierki. Ciekawe czy wyniknie z tego coś więcej czy to jest wątek doczepiony trochę na siłę. Poza tym czy nie macie wrażenia, że w 2010 roku nie było jeszcze takiego boom na media społecznościowe i ludzie nie chodzili jeszcze ze wzrokiem przykutym do ekranu smartfona? Coś takiego ma miejsce właściwe dopiero dziś, czy tam od góra 2-3 lat.

Co to były za książki w pudełku pod podłogą?

Jakieś komiksy i zdaje się, że ta figurka, którą wystrugał dziadek, była odwzorowaniem okładki jednego z nich.

ja jestem niemal przekonany że ten sezon spokojnie dorówna dwóm poprzednim a być może będzie lepszy, to dopiero pierwszy odcinek i wiele może się zdarzyć
pamiętam doskonale narzekania na pierwszy odcinek drugiego sezonu że postacie bezbarwne, że bez malvo to nie to samo, że to już nie fargo a potem było tylko lepiej ;)

Jezusicku, jak ja uwielbiam Fargo :D

Nie zgodzę się z opiniami wyrażającymi zawód. Dla mnie wróciło stare dobre Fargo ze swoim specyficznym klimatem rodem z 1 i 2 sezonu. Zacna muzyka, zima, groteska, głupota postaci, ujęcia (te artystyczne ujęcia sików :D), ładnie zarysowana afera kryminalna oraz wątek mafijny... wszystko na swoim miejscu. Co do groteski, to panie kochany, po rybim deszczu i ufo, to ta karteczka, to jest nic! :D Co do postaci, to uważam że Ewan McGregor jest obiecujący. Udaje mu się budować dwóch różnych bohaterów. Brat numer jeden zalatuje takim typem takie człowieka sukcesu pana idealnego, którego życie jest tak idealnie piękne, jak jego bielutkie ząbki. Do pojawienia się Pana V, który przepięknie pozamiatał. Ray za to wygląda jak menel i generalnie no...jest mniej poprawny od braciszka. W sumie jakimś kozakiem nie jest, Ale zaprawdę powiadam wam, jeszcze może tu dojść do przemiany na miarę Lestera. No i on i Nickki urocza parka na miarę państwa Blomquist :D
Standardowo jest też jakiś good cop. Dziadek dobry, szkoda że wykitował :c Maurice totalny debil, ale mimo tego wzbudzał jakoś sympatię xD
Akcja w łazience przezacna, a potem...panie xD
Sam początek interesujący i zalatywał mi Tarantino jakoś. Na razie co prawda nie wiem co ma piernik do wiatraka, ale zapewne się w odpowiednim czasie tego dowiemy.

Muza w tym odcinku kozak zwłaszcza ta w 48 minucie. Ogólnie 1 i 2 sezon muza zajebista.